Trzykrotny wzrost oprocentowania 10-letnich obligacji skarbowych USA od sierpnia ub.r. to trend, który wzbudził niepokój na rynkach i wywołał na koniec lutego gwałtowną korektę na giełdach.

– W poniedziałek 1 marca sesja na Wall Street zakończyła się najmocniejszymi od prawie dziewięciu miesięcy wzrostami głównych indeksów, ale nic to już nie znaczy. Odbicie, mimo że imponujące, było kruche, a doniesienia z Chin zachwiały pewnością siebie inwestorów. W środę oprocentowanie 10-latek USA cofnęło się do 1,40 proc., a USD ponownie słabnie względem ryzykownych walut. Nie liczmy na całkowite zatrzymanie stromienia krzywej dochodowości, ale zjawisko to powinno coraz mniej blokować rajd ryzyka – komentuje główny ekonomista TMS Brokers Konrad Białas.

– Aktualnie to kwestia uwierzenia, że są podstawy do odbicia ryzykownych aktywów i – co chyba ważniejsze – wyzbycia się obaw, że nie ma zagrożenia jeszcze jednej fali wyprzedaży – dodaje Białas.

Zdaniem ekonomisty Fed chciał odwieść inwestorów od spekulacji, że wyższe rentowności nie oznaczają wcześniejszej normalizacji polityki pieniężnej.

– Jakkolwiek werbalna interwencja Fed nie oznacza od razu odwrotu w trendach rentowności obligacji skarbowych i ich wzrost prawdopodobnie zostanie podtrzymany (w oparciu o poprawę perspektyw ożywienia), to powinno to w coraz mniejszym stopniu zaburzać trendy reflacyjne wśród ryzykownych aktywów. Spokój powrócił na rynek akcji – kwituje.

Jak na dane reagują giełdy?

Warto odnotować też inne, dobre dla gospodarki USA dane. Wyższy od oczekiwań odczyt wskaźnika koniunktury ISM dla sektora przemysłu w USA daje nadzieję giełdowym bykom na podtrzymanie wzrostów, a z drugiej strony potwierdza odbicie gospodarcze, a więc może wzmagać oczekiwania inflacyjne. W lutym wartość wskaźnika ISM sektora przemysłowego w USA wyniosła 60,8 pkt. Konsensus prognoz zakładał wzrost wskaźnika do poziomu 58,9 proc.

W danych widać również wzrost sprzedaży detalicznej w USA. Ożywienie gospodarcze wsparte konsumpcją prawdopodobnie będzie wywierać presję na wzrost cen.

– Lepsze wyniki sprzedaży detalicznej wpłyną na poprawę perspektyw zysków spółek z Wall Street. Wiemy również z ostatnich wypowiedzi szefa Rezerwy Federalnej Jerome Powella, że nawet utrzymująca się inflacja powyżej celu banku nie wpłynie na wcześniejszą normalizację polityki monetarnej w USA – tłumaczy kierownik departamentu analiz w TMS Brokers Łukasz Zembik w nowym raporcie „Analiza techniczna amerykańskiej giełdy”.

– Dopóki nie nastąpi trwałe polepszenie na rynku pracy oraz konsumpcji, Fed nie zmieni ultra-luźnej polityki pieniężnej, co jest dobrą informacją dla ryzykownych aktywów, w tym dla amerykańskich akcji – dodaje Zembik w nowym raporcie „Analiza techniczna amerykańskiej giełdy”, w którym wskazuje, że uwagę inwestorów może skupić m.in. sektor consumer stamples, czyli sektor artykułów codziennego użytku.

– Walory niecykliczne tego sektora potrafią generować zyski nawet podczas spowolnienia gospodarczego lub recesji. Można je zaliczyć do akcji defensywnych, wypłacających dywidendy – tłumaczy Zembik w raporcie i dodaje, że warto zwrócić uwagę np. na spółkę Costco Wholesale, której „dwie poprzednie korekty – pod koniec 2019 oraz wiosną 2020 roku – były zbliżone pod kątem rozpiętości, a scenariusz trzeciej korekty o podobnej wielkości jest jak najbardziej prawdopodobny”.

Nie da się ukryć, że wyceny wielu spółek są mocno zawyżone. Większość akcji z NYSE jest powyżej swoich średnich 200-sesyjnych. Wysokie wyceny nie oznaczają od razu, że na giełdzie nie możemy być wyżej.

– Na wielu walorach po prostu bardziej prawdopodobna jest w tym momencie naturalna korekta techniczna, która schłodzi rozgrzane umysły inwestorów i pozwoli ponownie wejść na rynek na lepszych, czyli niższych poziomach. Jeśli chodzi o sektory, nie widać, żeby kapitał silnie przepływał ze spółek wzrostowych (wygranych na pandemii) do akcji firm typu value, choć taka tendencja zaczęła się kształtować w listopadzie ubiegłego roku. Zatem w najbliższym czasie to nadal te spółki (głównie technologiczne) powinny wieść prym na giełdzie – ocenia Zembik w raporcie „Analiza techniczna amerykańskiej giełdy”.

Trzeba pamiętać, że firmy te w większości publikują świetne wyniki. Nie oznacza to jednak, że spółki value są na przegranej pozycji. Odreagowanie wycen akcji tych przedsiębiorstw było relatywnie mniejsze, jest zatem pole do nadrobienia. Odnosząc się do analogii rynkowych (mowa tu o okresie 2008-2010), widać, że drugi rok po kryzysie z reguły również jest wzrostowy, choć dynamika odbicia jest przeważnie zdecydowanie mniejsza.

– Rynkowi akcyjnemu należy się chwila oddechu. Po niej powinniśmy ponownie zaobserwować przewagę strony popytowej – ocenia Zembik.

Cały raport można pobrać bezpłatnie tutaj.

Materiał prasowy TMS Brokers

Poprzedni artykułObietnice ministra Jarosława Gowina
Następny artykuł„Zostań w domu, chroń NFZ!”. Wyobrażacie sobie skuteczność takiego hasła?