W niedzielę przez muzułmańską dzielnicę Starego Miasta w Jerozolimie przeszło tysiące izraelskich nacjonalistów. Niektórzy śpiewali ,,Śmierć Arabom” przeciwstawiając się groźbom odwetu ze strony palestyńskich bojowników.
Co roku odbywa się świętowanie zdobycia Jerozolimy przez Izrael podczas wojny na Bliskim Wschodzie w 1967 roku. W coraz większym stopniu staje się to okazja do pokazu sił dla żydowskich nacjonalistów. Próbują oni rozszerzyć swoje wpływy w mieście, które ma dużą populację palestyńską.
Wielu maszerujących tylko śpiewało i tańczyło, ale inna część szukała konfrontacji. Grupa młodych ludzi przed Bramą Damaszku (główne wejście do muzułmańskiej dzielnicy) krzyczała Arab jest synem dziwki, czy Niech wasze wioski spłoną.
Policja powiedziała, że rekordowe 2600 Żydów odwiedziło meczet Al-Aksa. Palestyńczycy próbując powstrzymać wizytę rzucali kamieniami i odpalali fajerwerki. Po chwili zostali rozbici przez policję strzelającą gumowymi kulami i rzucającą granatami ogłuszającymi
Siedemdziesięciu dziewięciu Palestyńczyków zostało rannych od gumowych kul, granatów dźwiękowych i gazu pieprzowego. Palestyńskie Stowarzyszenie Czerwonego Półksiężyca poinformowało, że jeden z protestujących został poparzony żywym ogniem. Dodali również, że dwadzieścia osiem osób zostało zawiezionych do szpitala.
Mimo zakazu żydowskiego kultu na terenie kompleksu niektórzy Żydzi nosili religijne stroje i się modlili. Kilku z nich uniosło nawet izraelskie flagi i odśpiewało hymn narodowy.
Imam meczetu, Ikrima Sabri, potępił ich zachowanie. To co wydarzyło się dzisiaj w meczecie Al-Aksa, nie miało miejsca od 1967 roku – powiedział
Można było by uniknąć tej sytuacji, gdyby rząd izraelski nie prowadził tak lekkomyślnej polityki, której konsekwencje prowadzą do podobnych zdarzeń, mówi urzędnik Hamasu Bassem Naim.