Wyciekły maile, jakie Elon Musk, najbogatszy człowiek na świecie, wysłał do kadry zarządzającej jego firmą Tesla.
Najbogatszy człowiek świata, którego majątek sięga 217 mld dolarów, w mailach do kadry kierowniczej napisał, że ma bardzo złe przeczucia odnośnie sytuacji gospodarczej w USA. W ten sposób usprawiedliwiał plany zwolnienia aż 10 proc. załogi w firmie Tesla. Tak duże cięcia oznaczają, że na bruku wyląduje 10 tys. osób, bowiem w Tesli pracuje aż 100 tys. osób.
Mail ujawniono krótko po tym, jak miliarder zagroził pracownikom Tesli, że jeśli nie wrócą do pracy stacjonarnej, to straca pracę. Zdaniem Muska, praca zdalna rozleniwiła wielu pracowników, a tymczasem bez ciężkiej pracy firma nie jest w stanie skutecznie konkurować na rynku. Multimiliarder przypominał pracownikom, że każdy zatrudniony w Tesli jest zobowiązany do spędzania w biurze co najmniej 40 godzin tygodniowo. Tymczasem związek zawodowy w Berlinie-Brandenburgii-Sachsen, gdzie znajduje się fabryka Tesli, już zapowiedział, że poprze każdego pracownika, który sprzeciwi się swoistemu ultimatum miliardera.
Deszcz pieniędzy spada na głupców
Musk przeczuwa ogromny kryzys, ale nie oznacza to, że z nadchodzących perturbacji się nie cieszy. Jak wynika z jego odpowiedzi na komentarze na Twitterze, kryzys jest szansa na oczyszczenie gospodarki z nierentownych biznesów. Jak podkreślił Musk, obecnie jest tak, że „deszcz pieniędzy spada na głupców”, dlatego bankructwa są koniecznie.
Specjaliści zdziwieni mailem Muska
Eksperci nie kryją zdziwienia ty, co napisał Musk. Rzeczywiście, trudno znaleźć drugi podobny przypadek, by szef potężnego koncernu tak bardzo obawiał się przyszłych problemów. To tym dziwniejsze, że Tesla ma się dobrze. Popyt na jej auta pozostaje stosunkowo wysoki. Czyżby najbogatszy człowiek wiedział coś więcej?
Źródło: Money,antyweb
