Od kilku dni wiele mówi się publicznie na temat wzrostu stóp procentowych, przy jednocześnie luźnej polityce fiskalnej państwa. Konsekwencją tego typu działań może być niestety dalszy wzrost referencyjnej stopy procentowej, a także stawek WIBOR.
Rząd nie chce zmieniać WIBORu
Premier co prawda mówi na temat pomocy kredytobiorcom, jednak nic nie wskazuje na zmiany związane ze stawką WIBOR. Okazuje się, że w wielu innych krajach wyznacznikiem oprocentowania kredytów jest referencyjna stopa procentowa, a nie mityczna stawka WIBOR. To ostatnie rozwiązanie zostało wprowadzone z myślą o bankach, a więc odnosi się do stawki, umożliwiającej pożyczanie pieniędzy między bankami. Wiadomo jednak, że obecnie WIBOR stał się całkowicie fikcyjny, a niestety cierpią na tym kredytobiorcy, którzy muszą co miesiąc płacić wyższe odsetki.
Przyczyną inflacji jest nie tylko wojna
Warto wiedzieć o tym, że wojna odpowiada za około ⅓ inflacji, natomiast reszta to luźna polityka fiskalna. W tym kontekście dobrze zastanowić się nad długofalowymi działaniami państwa. Jeszcze rok temu NBP, a także RPP, zawiodły na linii komunikacyjnej. W końcu wielu kredytobiorców nie zdawało sobie sprawy z tego, że szykują się podwyżki stóp procentowych. Do tego doszła pandemia, niepotrzebne zamrożenie gospodarki, a także coraz więcej programów rządowych. W tym roku zapowiadana jest także obniżka podatku PIT, a to może spowodować dalszą inflację. Właśnie dlatego coraz ostrzejsza staje się polityka monetarna państwa, czego konsekwencją będzie dalsze podnoszenie stóp procentowych. Ciężko stwierdzić, na jakim poziomie się ono zatrzyma, jednak wiele wskazuje na to, że WIBOR 6M już za około pół roku będzie w granicach 7%.
