Niemcy borykają się z coraz większymi problemami finansowymi. Nasi zachodni sąsiedzi mocno trzymają się za kieszenie i mniej wydają nawet na jedzenie.
W Niemczech, tak jak niemal w całej Europie rozkręca się inflacja. Ceny za naszą zachodnią granicą rosną najszybciej od 1981 roku. Drożyzna mocno bije po kieszeni Niemców. Coraz więcej z nich analizuje, co tak naprawdę jest im potrzebne, a co jest zbędne. Kłopoty finansowe dnia codziennego spychają na plan dalszy nawet tak spektakularne wydarzenia jak wojna na Ukrainie. Niemcy ograniczyli przede wszystkim kupowanie odzieży, a także skończyli z drogimi wycieczkami. Mniej z nich odwiedza również restauracje. Nasi sąsiedzi zaczęli też ograniczać zużycie energii. Ci biedniejsi zaczęli oszczędzać nawet na żywności. Potwierdzają to badania, które wskazują, że nastroje konsumenckie w Niemczech są najgorsze od ponad 30 lat.
Niemcy rezygnują z luksusu
Niemcy widząc, że ubywa im pieniędzy z portfela jeszcze mocniej zacisnęli pasa. Przede wszystkim rezygnują z luksusowych marek, przerzucając się na tańsze produkty, a także częściej odwiedzają dyskonty.
Na skąpstwie Niemców na pewno mocno stracą producenci dóbr luksusowych, jak np. francuskie koncerny LVMH, czy Kering. Straci też zapewne koncern Chanel. W Niemczech żartuje się, że przy obecnych cenach nawet owoce i warzywa stają się towarem luksusowym, gdzież zatem myśleć o kupowaniu drogich torebek, czy rajstop.
Niemcy ograniczyli nawet kupowanie nowych samochodów, z czego przez lata słynęli. Wolą dłużej jeździć starymi samochodami, czym irytują obrońców przyrody, którzy wskazują na opłakane skutki dla środowiska. Problem zresztą jest większy niż przypuszczano. Okazało się bowiem, że niemal 10% wszystkich pojazdów w Niemczech ma ponad 20 lat, a 2% – aż 30 lat.
Źródło: Interia