Rosyjskie media właśnie podały nową datę oddania północnego rurociągu na 12 września. Dla większości Polaków skojarzenia między rocznicą podpisania paktu Ribentrop – Mołotow, a planowaną datą oddania do użytku drugiej nitki rurociągu północnego są chyba oczywiste. Pojawiają się pytania, czy mamy do czynienia z nowym paktem gospodarczym rosyjsko-niemieckim ?
W polityce międzynarodowej nic nie dzieje się przypadkowo. Wszystko jest przemyślane. Nie dziwi zatem fakt, że początkowo oddanie rurociągu Nord Stream2 planowano na 23 sierpnia. Ot data, jak data. Kiedy jednak przyglądniemy się rosyjskiej historii, uświadomimy sobie, że przypadków nie ma. Zatem skojarzenie z rocznicą podpisania paktu Ribentrop – Mołotow jest chyba oczywiste. Ale podam może jeszcze dwa inne przykłady.
Wstąpienie na tron króla Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz podpisanie przez niego abdykacji – oba bardzo ważne dla historii Polski wydarzenia miały miejsce dokładnie 25 listopada, w dniu imienin kochanki i protektorki Poniatowskiego (a kata Rzeczypospolitej), czyli carycy Katarzyny II. Innym przykładem niech będzie fakt, że niezależna rosyjska dziennikarka Anna Politkowska, znana z bezkompromisowej krytyki Władimira Putina (była przeciwniczka rosyjskiej interwencji w Czeczeni), została zamordowana w Moskwie 7 października 2006 r. 7 października urodził się też Władimir Putin. Przypadek ? Nie sądzę. W tym momencie zastanawiacie się Państwo zapewne, co może symbolizować data 12 września podawana jako nowy termin oddania Nord Stream2…
Też się nad tym zastanawiam, ale mam pewien trop, o którym za chwilę. Jedno jest pewne – Władimir Putin dobrze zna historię swojego kraju.
Wróćmy jednak do paktu Ribbentrop – Mołotow, a zwłaszcza do jego tajnego protokołu dodatkowego. Dzisiaj historycy już nie mają wątpliwości, że niemiecko-sowiecki układ to było preludium II wojny światowej. Tajny protokół dodatkowy podpisany przez Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa stanowiący integralną część zawartego wówczas paktu o nieagresji pomiędzy III Rzeszą i ZSRS składał się z czterech punktów. W pierwszym z nich zapisano że: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa) północna granica Litwy stanowić będzie jednocześnie granicę stref interesów Niemiec i ZSRS. W związku z tym obie strony uznają zainteresowanie Litwy w stosunku do rejonu Wilna”.
Drugi punkt bezpośrednio dotyczył IV rozbioru Polski, a brzmiał następująco: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do Państwa Polskiego granica stref interesów Niemiec i ZSRS przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w obopólnym interesie będzie pożądane utrzymanie niezależnego Państwa Polskiego i jakie będą granice tego państwa, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona tylko w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia”.
O tajnym protokole bardzo szybko dowiedziały się Stany Zjednoczone, a następnie Francja i Anglia. Jedynie rząd Polski (minister Józef Beck) i jego wywiad (płk. Józef Smoleński) byli kompletnie nieświadomi niemiecko-sowieckich uzgodnień. Kierownik samodzielnego referatu „Rosja” w Oddziale II Sztabu Głównego ppłk Olgierd Giedroyć oświadczył przed komisją badającą na emigracji przyczyny klęski wrześniowej, że o podpisaniu sowiecko-niemieckiego paktu dowiedział się z sowieckiej prasy. Ani Brytyjczycy, ani Francuzi nie przekazali Polsce żadnych posiadanych informacji o pakcie, pomimo wiążących ich z Polską układów sojuszniczych.
Co było dalej? Doskonale wiemy. 1 września na Polskę napadły Niemcy, rozpoczynając tym samym II wojnę światową. 17 września „nóż w plecy” wbił Związek Sowiecki, napadając krwawiącą Polskę ze wschodu i całkowicie dezorganizując plany dalszej walki z Niemcami. Co więcej, Armia Czerwona nie wypuściła z jenieckiej niewoli polskich oficerów, których niebawem zamordowała w Katyniu. Jednak między 1 a 17 września ma miejsce jeszcze jedno bardzo ważne dla Polski wydarzenie: mianowicie 12 września w francuskim Abbevville Anglia i Francja podjęły decyzję o nie udzielaniu pomocy Polsce. Jednym słowem nasi sprzymierzeńcy bez mrugnięcia okiem poświęciły Polskę, nie udzielając nam wsparcia wojskowego i łamiąc traktaty sojusznicze. Niestety, o postanowieniach Francji i Anglii z 12 września szybko dowiedział się Stalin (dzięki szpiegom). Tyle historii.
A teraz o Nord Stream2. Rosyjskie media zapowiedziały, że oddanie Nord Stream2 planowane jest na 12 września 2021 r. Przypomnijmy, że oddany w 2011 r. rurociąg Nord Stream1 miał przesyłać rocznie 55 mld metrów sześc. gazu. Jednak już w 2018 r. Gazprom przesłał bałtyckim gazociągiem Nord Stream1 z Rosji do Niemiec 58,8 mld metrów sześc. gazu, ponad 15 proc. więcej niż rok wcześniej – to znaczy, że w 2019 r roku potencjał Nord Stream został wykorzystany w 107 proc. – powyżej nominalnych mocy przesyłowych tego systemu, które wynoszą 55 mld metrów sześc. gazu rocznie. Przedstawiciele Gazpromu informowali, że w razie potrzeby gazociągiem Nord Stream1 mogą przesyłać do Niemiec nawet 70 mld metrów sześc. gazu rocznie. Nord Stream2 także zaplanowany jest na nominalny przesył 55 mld metrów sześc. gazu.
Czy grozi nam nowy „gospodarczy pakt rosyjsko-niemiecki”? Warto, aby nasi eksperci od gospodarki i politycy jak najszybciej zadali sobie takie pytanie.