W Cesarstwie Rzymskim pierwsze zorganizowane prześladowania chrześcijan rozpoczęły się za rządów cesarza Nerona, po potężnym pożarze (64 r. n.e.), który zniszczył Rzym. Historię tę znamy m.in. dzięki wielokrotnie zekranizowanej powieści Henryka Sienkiewicza „Quo Vadis”. O podpalenie Rzymu został wtedy oskarżony… rzymski cesarz, który – chcąc się oczyścić – zrzucił całą winę na chrześcijan. Wyznawców Chrystusa zmuszano wymyślnymi torturami do przyznania się do winy, a rzymski lud miał się ponownie „przekonać do cesarza” dzięki igrzyskom, których główną atrakcją było rozszarpywanie chrześcijan przez dzikie zwierzęta. W oczach rzymskiego ludu tak surowe prześladowania uwiarygadniały fakt, iż to właśnie chrześcijanie, a nie cesarz Neron, są winni podpalenia miasta. Według Tacyta chrześcijan krzyżowano, podpalano i rzucano psom na pożarcie. Tak było w roku 64.
Kolejną falę prześladowań chrześcijanie zamieszkujący Cesarstwo Rzymskie przeżyli, gdy cesarzem był Domicjan (między 81 a 96 r. n.e.). Wówczas pretekstem do skazywania wyznawców Chrystusa na śmierć było nieskładanie przez nich ofiar rzymskim bogom. Chrześcijanie byli prześladowani i oddawali życie za swoją wiarę przez kolejne dwa wieki.
Ostatni akt prześladowań w tej epoce nastąpił za cesarza Dioklecjana (284-303). Jego edykt z 303 nakazał zniszczenie świątyń chrześcijańskich, a także konfiskatę i spalenie świętych ksiąg. Dioklecjan surowo zabronił chrześcijanom potajemnego gromadzenia się i – podobnie jak Domicjan – nakazał składanie pogańskich ofiar. Odmowa wykonania rozkazu karana była tak samo, jak i w wiekach poprzednich – śmiercią.
Czterech cesarzy rzymskich
Do niespotykanej wcześniej w Cesarstwie Rzymskim sytuacji doszło po śmierci cesarza Galeriusza, kiedy to jego następcami obwołało się aż… czterech cesarzy (Konstantyn, Maksencjusz, Licyniusz i Maksymin Daja). Rzym przeżywał już wprawdzie wcześniej wojny domowe o władzę w imperium (jak chociażby pomiędzy Oktawianem Augustem i Markiem Antoniuszem, którego wspierała Kleopatra), ale czterech cesarzy rzymskich w jednym roku? Tego jeszcze nie było.
Najsilniejszym z pretendentów wydawał się być Maksencjusz, za którym stała rzymska gwardia pretoriańska i liczne legiony w Italii. Przeciwko niemu wyruszył Konstantyn, mający do dyspozycji legiony Brytanii i Galii. Na ponad 40-tysięczną armię Konstantyna, u podnóża Alp, spokojnie czekał Maksencjusz. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdawały się wskazywać, iż ze zmagań o najwyższą władzę w Imperium Rzymskim zwycięskim wyjdzie Maksencjusz – miał on bowiem wypoczęte i dwukrotnie liczniejsze od Konstantyna wojska. Jednak a propos znaków – Maksencjusz nie wiedział, że Konstantyn „uzbroi” swoje wojska w znak prześladowanych dotąd chrześcijan – znak, który okaże się dla niego zwycięski.
Znak krzyża i bitwa przy moście Mulwijskim
Według tradycji tuż przed bitwą Konstantyn miał zostać pouczony we śnie, by znak, który ujrzy na niebie, rozkazał umieścić na tarczach swoich wojsk. Tak opisuje to zdarzenie Laktancjusz: „Konstantyn został we śnie upomniany, by niebieski znak boga [caeleste signum dei] wypisał na tarczach i tak stoczył bitwę. Uczynił, co miał zlecone, i na najwyższem zagięciu tarcz imię Chrystusa literą X w poprzek wypisuje”.
Dopełnieniem tej niezwykłej historii (i snu Konstantyna) jest dzieło „Vita Constantini” przypisywane Euzebiuszowi z Cezarei. Według jego relacji Konstantyn rzeczywiście na niebie zobaczył znak chrześcijan: „W godzinach popołudniowych, kiedy słońce zaczynało się skłaniać ku zachodowi, zobaczył na własne oczy znak tryumfalny w postaci krzyża ze światła na niebie powyżej słońca i był umieszczony napis mówiący: In hoc signo vinces („pod tym znakiem zwyciężysz”). Na ten widok zdumienie ogarnęło i jego i całe wojsko, które szło za nim w tej ekspedycji i stało się naocznym świadkiem cudu”.
Bitwa przy moście Mulwijskim
Do krwawej bitwy pomiędzy „uzbrojonymi” już w znaki krzyża na tarczach wojskami Konstantyna a legionami Maksencjusza doszło 28 października 312 r. n.e. przy moście Mulwijskim nad Tybrem – o godzinę drogi na północ od Rzymu. Co ciekawe, Maksencjusz był pewny swego tryumfu. Nie omieszkał bowiem przed bitwą zapytać o wróżbę pogańskiej wyroczni, która wskazała na niego, jako zwycięzcę. Maksencjusz był tak pewny swej wygranej, że po przeprawieniu wojsk przez Tybr rozkazał zburzyć kamienny most (pozostawił jedynie pontonowy).
Wojska dwóch cesarzy starły się w boju, doszło do zażartych walk. Konstantyn śmiałą szarżą ciężkiej kawalerii na lewą flankę wojsk Maksencjusza przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Maksencjusz – widząc zagrożenie – natychmiast osobiście pospieszył na zagrożoną flankę, jednak kolejny ruch Konstantyna przesądził o wyniku bitwy. Atak na prawą flankę Maksencjusza doprowadził do okrążenia i paniki wśród jego wojsk.
W chaotycznym odwrocie przez pontonowy most, który się załamał, utonął sam Maksencjusz i wielu jego żołnierzy.
Następnego dnia Konstantyn I Wielki wkroczył do Rzymu, obwołał się cesarzem i oficjalnie – jako pierwszy rzymski władca – przeszedł na chrześcijaństwo. Oficjalnie zakończył też politykę prześladowania chrześcijan wydając, w roku 313, edykt mediolański gwarantujący swobodę wiary wyznawcom Chrystusa w Imperium Rzymskim.
Niestety – w wieku XXI chrześcijanie w wielu krajach świata znów są prześladowani.