W poniedziałek, 16 maja, francuski prezydent Emmanuel Macron przyjął dymisję dotychczasowego premiera, Jeana Castex. Powołał na jego miejsce związaną dawniej z lewicą minister Élisabeth Borne. Jest to pierwsza kobieta na tym stanowisku od kilku dekad. Czy decyzja ta może być działaniem kampanijnym przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi?
Odwołanie Castex
Poprzedni szef rządu, Jean Castex, pełnił ten urząd od 2020 roku. Został powołany jako następca Édouarda Philippe’a, kiedy ten został wybrany na mera Hawru. Mówiło się, że wymusił to na nim Macron, który obawiał się popularności byłego już premiera. Castex po objęciu funkcji szefa rządu został wyrzucony z centroprawicowej i opozycyjnej Partii Republikańskiej, do której wcześniej należał.
Teraz natomiast to Castex stracił stanowisko. Sama jego dymisja nie powinna szczególnie dziwić. Od dawna istnieje we Francji tradycja, że po wyborze prezydenta, nawet tego samego, aktualny premier podaje się do dymisji aby głowa państwa mogła powołać własnego. Zwykle nawet dzieje się to szybciej. Macron przyjął dymisję premiera 22 dni po swojej reelekcji osiągając w ten sposób rekord. Poprzedni należał do pierwszego prezydenta V Republiki Francuskiej, Charles’a de Gaulle. Czekał on na ponowne powołanie Georges’a Pompidou 20 dni.
Ciekawsza jest pewne przesunięcie ideowe na tym stanowisku – centrowy Macron zastąpił centroprawicowego Castex’a centrolewicową Borne.
Kim jest Élisabeth Borne?
61-letnia Borne pełniła dotychczas funkcję Ministra Pracy, Zatrudnienia i Integracji. Wcześniej była członkinią Partii Socjalistycznej i doradczynią lewicowych polityków, w tym premiera Lionela Jospina. Po dojściu do władzy Macrona dołączyła do jego partii, LREM. Została Ministrem Transportu w rządzie Édouarda Philippe’a. Następnie przeniosła się na stanowisko Minister Ekologii. Po objęciu urzędu przez Jean’a Castex przeszła na niedawne stanowisko. Jest jednocześnie szefową narodowego przewoźnika kolejowego RATP.
Jak stwierdził bliski współpracownik Macrona Borne „ucieleśnia większość najważniejszych przemian pięcioletniej kadencji bardziej niż ktokolwiek inny”.
Francuski dziennik „Le Figaro” określa Borne jako osobę pracowitą i dyskretną. Określa ją jako polityk „bliską lewicy, ale zdolną do przyjęcia reform bliskich prawicy”. Stwierdza, że jest ona świetną urzędniczką „bez politycznych korzeni”.
Nadchodzące wybory
Nie oznacza to, jednak, że decyzja Macrona nie mogła mieć politycznych przyczyn. 12 czerwca ma odbyć się pierwsza tura wyborów parlamentarnych we Francji. Partia Macrona jest w nich faworytem i może liczyć na samodzielną większość. Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen ma bardzo słabą pozycję ze względu na dwuturowy system głosowania. Jeśli nawet kandydat narodowców wejdzie do drugiej tury w okręgu wyborczym, prawdopodobnie większość wyborców lewicy i centrum poprze jego przeciwnika.
Największym zagrożeniem dla Macrona może być sojusz partii lewicowych, którym kieruje zdobywca trzeciego miejsca w wyborach prezydenckich, Jean-Luc Mélenchon. Ze względu na dwuturowe wybory ma według sondaży znaleźć się daleko za partią LREM, lecz może teoretycznie pozbawić jej samodzielnej większości w Zgromadzeniu Narodowym. Byłoby to spore utrudnienie dla rządów Emmanuela Macrona, bo wymusiłoby na nim sojusz właśnie z lewicą.
Z tego powodu możliwe wydaje się, że ta sytuacja przyczyniła się do wyboru powiązanej z lewicą szefowej rządu. Może ona zwiększyć sympatię części wyborców lewicowych do centrowej partii prezydenckiej. Dokonanie tego byłoby trudniejsze dla centroprawicowego byłego premiera Castex’a. Jego rządy mogły natomiast pomóc Macronowi w umocnieniu się na centroprawicowej flance, czego potrzebował w starciu z Marine Le Pen.
Miejmy nadzieję, że to potencjalne zagranie okaże się dla Macrona skuteczne. Mélenchon jest politykiem dość radykalnej lewicy, który w trakcie kampanii prezydenckiej wykazał się mniej krytycznym stosunkiem wobec Rosji i Władimira Putina. Mimo, że we francuskim systemie, w przeciwieństwie do polskiego, parlament i premier mają mniejsze znaczenie niż osoba prezydenta, to konieczność stworzenia przez Macrona rządu z udziałem Mélenchona może mieć negatywny wpływ na francuską politykę wobec Putina. Ta już teraz pozostawia wiele do życzenia, lecz udział lewicy w jej kształtowaniu jeszcze bardziej zaszkodziłby potrzebom Polski i innych państw najbardziej zagrożonych przez Rosję.
Źródła: PAP, Rzeczpospolita, Niezależna