Konstytucja 3 maja, choć kształtowała ustrój Rzeczypospolitej zaledwie kilkanaście miesięcy, stała się dla przyszłych pokoleń Polaków niedościgłym wzorem i symbolem marzeń o państwie niepodległym i silnym wolnością jego obywateli. Legenda Konstytucji 3 maja pozwoliła Polakom nieść ideę niezawisłego państwa przez czarny czas zaborów, okupacji i komunistycznego zniewolenia. W skonfederowanym sejmie uniemożliwiono stosowanie zasady liberum veto – tak chętnie wykorzystywanego przez przekupionych posłów do blokowania wszelkich reform.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Sejm Czteroletni już w 1788 r. uchwalił zwiększenie armii z 20 tys. do 100 tys. Zwolennicy wzmocnienia Rzeczypospolitej pragnęli jednak głębokich reform, które pozwolą na zerwanie więzów zależności od Rosji (trwający od ok. 1720 r.). Reformatorzy w obawie przed przeciwdziałaniem ambasadora Rosji i przekupionego stronnictwa rosyjskiego wśród posłów zdrajców musieli spotykać się we własnym kraju… w konspiracji. Około 60 posłów cieszących się poparciem króla – ze Stanisławem Małachowskim, Hugo Kołłątajem, Julianem Ursynem Niemcewiczem i Ignacym Matusiewiczem – debatowali nad reformą państwa, analizując konstytucję amerykańską 1787 r. oraz efekty prac Zgromadzenia Narodowego. Aby uchwalić Konstytucję 3 maja, postanowili zastosować fortel.
W obawie przed użyciem siły zbrojnej przez stronnictwo moskiewskie nie ogłoszono daty rozpoczęcia sesji, tylko imiennie wezwano zwolenników reformy na posiedzenie w dniu 3 maja 1791 r. Dzień wcześniej w Pałacu Radziwiłłowskim (obecnym Prezydenckim) odczytano projekt ustawy. Złowieszczym znakiem był fakt, że obóz moskiewski nie próżnował. Przekupieni posłowie zdrajcy knuli tego dnia, a jakże, w domu ambasadora Rosji. Rankiem 3 maja 1791 r. otwarto obrady sejmowe: na Zamku Królewskim strzeżonym przez oddziały wojskowe pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego. Po rozpoczęciu obrad odczytano odpowiednio dobrane depesze dyplomatyczne wskazujące, że Polsce grozi kolejny rozbiór. Ignacy Potocki zwrócił się wtedy do króla Stanisława Augusta Poniatowskiego z prośbą: „abyś nam odkrył widoki swoje ku ratowaniu ojczyzny”, na co Poniatowski odparł, że jest to uchwalenie wielkiej reformy. Natychmiast przegłosowano uchwalenie Ustawy Rządowej, a król zaprzysiągł konstytucję, kończąc słowami: Przysięgłem Bogu, żałować tego nie będę.
Dwa dni później uchwalono wotum dziękczynne za uchwalenie Konstytucji 3 maja w postaci planowanej budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Natomiast 7 maja marszałkowie wydali uniwersał, ogłaszając, że:
Ojczyzna nasza już jest ocalona. Swobody nasze zabezpieczone. Jesteśmy odtąd narodem wolnym i niepodległym. Opadły pęta niewoli i nierządu.
Konstytucja 3 maja była pierwszym na świecie ustawowym systemem rządów parlamentarnych. Zniesione zostało liberum veto, zakazano konfederacji. Konstytucja wprowadzała też zasadę dziedziczenia tronu i osobistej odpowiedzialności monarchy. Wzmocnione zostały rząd i administracja. Ogółowi mieszczan w miastach królewskich zapewniono wolności osobiste i prawo sprawowania urzędów. Poprawiono też los chłopów rozciągając na nich opiekę „prawa i rządu krajowego”. W zamierzeniu jej twórców Konstytucja 3 maja miała stanowić punkt wyjścia dla dalszych przemian ekonomiczno-społecznych i politycznych.
Rok po przyjęciu Konstytucji Sejm Wielki wciąż obradował, uchwalając kolejne ustawy budujące nowy ustrój. 3 maja 1792 r. król Stanisław August Poniatowski wmurował w sąsiedztwie Łazienek kamień węgielny pod budowę Świątyni Opatrzności Bożej, mającej być wotum za uchwalenie konstytucji. Kilka dni wcześniej, 27 kwietnia 1792 r. w Petersburgu, pod okiem carycy Katarzyny II, magnaci zawiązali spisek, oficjalnie ogłoszony w Targowicy po wkroczeniu na ziemie Rzeczypospolitej wojsk carskich. Konfederacja Targowicka zapisała się czarną kartą w historii Polski, a słowo „Targowica” stało się odtąd synonimem zdrady narodowej.
Konstytucja 3 maja nie uratowała niepodległości Polski po koniec XVIII wieku, stała się jednak legendą i nadzieją na zmartwychwstanie niepodległego, silnego i sprawiedliwego państwa.
Jak napisał działacz emigracyjny Janusz Woronicz: Ustawa 3 maja nie zdołała odwrócić już rozbiorów, uratować niepodległości narodu, uratowała go wszakże pod względem wewnętrznej naprawy, uratowała od wiecznej zakały. Z zapałem powitał ją cały naród i po dziś dzień jest ona jedynym węzłem rozszarpanej Polski.