W niedzielę 12 czerwca we Francji odbyła się pierwsza tura wyborów parlamentarnych. Trzema najsilniejszymi ruchami okazały się być lewicowa koalicja NUPES, centrowa koalicja Ensemble (fr. Razem) wspierana przez prezydenta Macrona oraz prawicowe Zgromadzenie Narodowe Marine Le Pen.
Oficjalne wyniki
Zgodnie z danymi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Francji w wyborach nieznacznie zwyciężyła centrowa koalicja Razem, która uzyskała 25,75% głosów. Jest to sojusz partii wspierających obecnego prezydenta, Emmanuela Macrona. Największym ugrupowaniem w nim jest Republiko Naprzód.
Tuż za nią znalazła się Nowa Ekologiczna i Społeczna Unia Ludowa, w skrócie NUPES. Jest to koalicja ugrupowań lewicowych: socjaldemokratów, zielonych, komunistów i socjalistycznej partii Francja Nieujarzmiona. Ostatnią z nich kieruje Jean-Luc Mélenchon, który zajął wysokie trzecie miejsce w niedawnych wyborach prezydenckich. Koalicja NUPES otrzymała 25,66%.
Na trzecim miejscu znalazło się Zgromadzenie Narodowe Marine Le Pen, prawicowej przeciwniczki Macrona w II turze wyborów prezydenckich. Zdobyło ono prawie 19% głosów. Prawie 14% uzyskała natomiast Unia Prawicy i Centrum.
Gigantyczną porażkę odniósł skrajnie prawicowy kandydat na prezydenta w ostatnich wyborach, Éric Zemmour. Publicysta, który chciał stać się czarnym koniem francuskich wyborów nie wprowadzi do Zgromadzenia Narodowego żadnego posła. Jego partia, Rekonkwista, uzyskała ok. 4%. Żaden związany z nią kandydat, w tym sam Zemmour, nie przeszli do drugich tur w swoich okręgach.
Walka o większość
Mimo zbliżonego wyniku dwóch głównych sił walka wyborcza toczy się wyłącznie o to czy większość w Zgromadzeniu Narodowym uzyska partia Macrona, czy też będzie ona musiała znaleźć koalicjanta. Wynika to ze specyficznego systemu wyborczego we Francji, który sprzyja kandydatom centrowym.
Mandat uzyskuje tam jeden poseł z każdego okręgu, który uzyska w nim ponad połowę głosów. Jeśli żaden kandydat tego nie zrobi, odbywa się druga tura. Wyborcy w każdym okręgu są podzieleni między lewicę, centrum i prawicę. W związku z tym centrystom łatwiej jest uzyskać większość w II turze, ponieważ mogą liczyć na głosy skrajnych wyborców niechętnych lewicy lub prawicy przeciw tym drugim.
We wczorajszej I turze wyborów mandaty wywalczyło tylko dwoje kandydatów. Po jednej osobie z koalicji Razem i NUPES. Reszta zmierzy się ze sobą w drugiej turze, która odbędzie się 19 czerwca. Do uzyskania większości potrzeba 289 mandatów. Zgodnie z prognozami z dnia wyborów sojusz wspierający Macrona może liczyć na 270-301 mandatów. Oznacza to, że szansa na uzyskanie przez niego większości jest zbliżona do sznasy na utworzenie rządu koalicyjnego.
Ministerstwo manipuluje wynikami?
Po opublikowaniu wyników przez MSW lider NUPES, Jean-Luc Mélenchon, oskarżył ministerstwo o zmanipulowanie wynikami. Wynika to z faktu, że według wszystkich poprzednich wyników cząstkowych NUPES miało otrzymać niewielką przewagę nad Razem.
Według Mélenchona w opublikowanych wynikach nie znalazły się wszystkie głosy z francuskich terytoriów zamorskich, które często głosują na lewicę. Oskarżenia te odrzucił minister do spraw rachunków publicznych, Gabriel Attal.
Wyniki te nie pozwolą Macronowi spać spokojnie w najbliższych tygodniach. Mimo, że jego ruch odniósł zwycięstwo w tej turze wyborów, wciąż nie wiadomo, czy będzie w stanie rządzić we Francji samodzielnie. Natomiast posiadanie koalicjanta może być dla niego utrudnieniem we wprowadzaniu swoich reform.
Z perspektywy Polski i Ukrainy również lepiej byłoby, gdyby koalicja Razem uzyskała samodzielną większość. Część działaczy francuskiej lewicy wyrażało, nawet podczas rosyjskiej inwazji, chęć wystąpienia Francji z NATO. Samemu Mélenchonowi zdarzało się negować niektóre oskarżenia wobec Putina. I mimo, że wsparcie Macrona dla Ukrainy trzeba określić jako niskie, to w przypadku sojuszu z NUPES mogłoby one jeszcze się zmniejszyć.
Źródła: ewybory.pl, Newsweek, Forsal.pl, Twitter