III powstanie śląskie wybuchło w odpowiedzi na niekorzystny dla Polski wynik plebiscytu odnośnie przynależności Górnego Śląska. W wyniku dopuszczenia do głosowania osób, które wyemigrowały z tych terenów, z Niemiec przyjechało aż 182 tys. osób po to tylko, by oddać głos, co przesądziło o wyniku plebiscytu. Ostatecznie wzięło w nim udział aż 97 proc. uprawnionych osób, z czego niemal 1/5 stanowili „emigranci” ze Śląska. Z terenów Polski głosowanie wsparło jedynie niecałe 10 tys. osób urodzonych na obszarze plebiscytowym. Za przynależnością do Polski głosowało 40,3 proc. głosujących, co przełożyło się na decyzję Komisji Plebiscytowej, która zdecydowała, by niemal cały obszar przyznać Niemcom.
Polscy działaczy narodowi, z Wojciechem Korfantym na czele, i dowódcy zakonspirowanej Polskiej Organizacji Wojskowej postanowili działać. 2 maja 1921 r. doszło do strajku generalnego na Górnym Śląsku, w którym wzięło udział 97 proc. zakładów pracy. Decyzję o wybuchu powstania podjął sam Korfanty. Dowódca POW na Śląsku – Maciej Mielżyński napisał, iż celem powstania jest „dowieść całemu światu, że Śląsk, który przez setki lat był gnębiony przez pruskie jarzmo, jest polski i chce do Rzeczypospolitej należeć”. Do walki stanęło około 40 tys. członków POW.
Akcja „Mosty”
Już na początku walk powstańcy osiągnęli znaczne sukcesy. Dowództwo POW na Górnym Śląsku wyciągnęło wnioski z I i II powstania i do kolejnej walki przygotowało się bardzo starannie.
W brawurowo przeprowadzonej akcji „Mosty” zakonspirowani powstańcy z grupy Tadeusza Puszczykowskiego „Wawelberga” podzieleni zostali ogółem na 10 oddziałów. Wszystkie oddziały od kilkunastu dni znajdowały się po lewej stronie Odry, zakonspirowane wraz z bronią i materiałami wybuchowymi. Chyba po raz pierwszy w historii wojen kilkudziesięcioosobowa grupa dywersantów otrzymała samodzielny cel operacyjny, jakim była izolacja obszaru plebiscytowego od strony Niemców. „Wawelberg” osobiście dowodził jednym z oddziałów grupy „A”, który wysadził w Szczepanowicach (przedmieście Opola) 200-metrowy most kolejowy na linii Opole-Wrocław. Obliczono, że podczas tej akcji wysadzono kilkanaście mostów kolejowych, blokując Niemcom dostarczenie odwodów na tereny objęte powstaniem. Zaskoczenie Niemców było zupełne. Według prasy niemieckiej „Powstańcy śląscy opanowali teren plebiscytu, jak woda podskórna występująca nagle spod ziemi, nawet tam, gdzie nikt się jej nie spodziewał”. Nic dziwnego, że ubocznym efektem działań dywersyjnych było wydzielenie przez Niemców dodatkowych pododdziałów do ochrony linii komunikacyjnych i ważnych obiektów. Ogółem, pomiędzy 2 maja a 17 czerwca, dywersanci z Grupy Destrukcyjnej „Wawelberga” zniszczyli ok. 50 mostów, trzy dworce kolejowe, cztery pałace i kilkaset metrów torów kolejowych. Niektórzy z niemieckich historyków twierdzą, że akcji tej dokonali przybyłe z Polski specjalne grupy dywersantów. Świadczy to jedynie o doskonałym wyszkoleniu, poświęceniu i zdolnościach konspiracyjnych powstańców.
Niemieckie zbrodnie wojenne
W początkowej fazie wal śląskim powstańcom udało się osiągnąć tzw. linię Korfantego ze Strzelcami i Kędzierzynem. Późniejsza silna niemiecka kontrofensywa wyparła powstańców z części zdobytych terytoriów, a symbolem tych walk była zażarta bitwa o Górę św. Anny, która wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk.
Zdaniem części historyków decyzję o zrywie poparł także wspierający Polaków przewodniczący Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku gen. Henri Le Rond. Anglicy, Włosi i USA opowiadały się za przyłączeniem Śląska do Niemiec. Po stronie Polski opowiadali się zresztą jedynie Francuzi i, co ciekawe, niektórzy z żołnierzy francuskich przyłączyli się do powstańców, ginąc w walce z bronią w ręku. Do takich walk doszło w Kalinowie, wsi znajdującej się nieopodal Strzelec. Bronili jej polscy ochotnicy z Mikulczyc, do których dołączyli Francuzi. Niemiecki batalion Oberland z Bawarii, wziął wtedy do niewoli 31 Polaków i kilku Francuzów. Niemcy potraktowali żołnierzy francuskich jak jeńców wojennych, natomiast powstańców porozbierali do naga, pastwiąc się nad nimi i kalecząc, po czym wszystkich brutalnie wymordowali. Podczas ekshumacji udało się rozpoznać jedynie 17 ciał. Niemców rozsierdził opór Polaków i to, że stanęli po ich stronie żołnierze francuscy. Do powstańczych mogił Niemcy wrzucili na odchodne granaty, po czym, co typowe, próbowali zatrzeć miejsce zbrodni. Miejsce pochówku wskazali jednak mieszkańcy Kalinowa.
Zwycięskie powstanie
Polskie dowództwo powstania doskonale zdawało sobie sprawę z tego, że przedłużające się walki z Niemcami mogą odwrócić sukces zrywu. Dlatego powstańcy zgłosili Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku chęć negocjacji. Rząd polski oficjalnie odciął się od odpowiedzialności za powstanie. Wkrótce, 5 lipca 1921 r., zawarto rozejm, a 12 października komisja podjęła decyzję o dużo korzystniejszym podziale – obszar przyznany Polsce powiększony został do ok. 1/3 spornego terytorium. Rada Ambasadorów zaakceptowała tę decyzję 20 października 1921 r. Cel powstania został w dużej mierze osiągnięty.
Polsce przypadło 50 proc. hutnictwa i 76 proc. kopalń węgla, ale przede wszystkim ludność Śląska opowiedziała się za Polską. Niemcom powstańcy tak zaleźli za skórę, że we wrześniu 1939 r. wręcz na nich… polowali. Dlaczego?
Powstańcy reprezentowali ducha narodu, którego nie udało się ujarzmić na tych ziemiach przez setki lat.
„(…) Cud nad Wisłą uratował Polskę od zguby, cud nad Odrą dał Polsce Śląsk. Cudu nad Wisłą i cudu nad Odrą nie stworzył żaden dyktator, żaden mocarz, który wziął odpowiedzialność za losy narodu, ale duch narodu, jego solidarność narodowa, duch obywatelski i poczucie odpowiedzialności każdego obywatela – ocenił powstanie Wojciech Korfanty.