– Straciliśmy około 600 milionów euro, nie licząc rekompensat dla podróżnych i spedytorów – oznajmił prezes spółki SNCF w materiale wideo skierowanym do pracowników firmy.
Spółka jest jednym z największych francuskich pracodawców. Zatrudnia ok. 150 tys. osób.
Według szacunków firmy, każdy dzień strajku przynosi stratę w wysokości 20 mln euro. Do tego dojdą różnego rodzaju rekompensaty, jakie firma będzie musiała wypłacić podróżnym i władzom subsydiującym lokalne połęczenia oraz ponieść koszty transportu zastępczego dostępnego dla podróżnych w trakcie strajku.
Trzeba przypomnieć, że w 2018 roku strajki spowodowały w firmie straty na poziomie ok. 890 mln euro, co znacznie pogorszyło jej sytuację finansową. Obecny dług spółki SNCF sięga ok. 55 mld euro. Dla porównania, francuski dług publiczny w trzecim kw. 2019 roku wynosił 2415,1 mld euro, co stanowi 100,4 proc. PKB (liczony wg kryteriów z Maastricht).
Francuski rząd zamierza sfinansować część długu spółki z państwowego budżetu. W związku z tym w tym roku wyemitowane zostanie 205 mld euro średnio- i długoterminowego długu.
– Ten strajk poważnie zakłóca życie Francuzów, wpływa na gospodarkę naszego kraju i szkodzi naszemu biznesowi – zaznaczył w nagraniu Farandou.
– Szanuję argumenty strajkujących. (…) Chciałbym jednak, aby wszyscy byli świadomi korzyści wiążących się z przejściem z obecnego systemu emerytalnego na nowy, zreformowany system – powiedział.
– Przypominam, że nowy system nie dotyczy 58 proc. pracowników kolei, w tym trzech na czterech maszynistów. Chciałbym przypomnieć, że w przypadku etatowych pracowników kolei przejście będzie bardzo stopniowe, a metody obliczania ich emerytur dadzą wynik bardzo zbliżony do obecnego systemu – informował Farandou.
Emerytury wypłacane pracownikom spółki SNCF to wydatek rzędu 3,5 mld euro rocznie.
JS/PAP