– Moim zdaniem odpowiada za to przede wszystkim duża fiskalna aktywność rządu, program 500 plus oraz odpowiednia absorpcja funduszy europejskich. Przykład Polski powinien stanowić lekcję dla państw na całym świecie – dodał Daly.
Ekspert Goldman Sachs zapytany był w rozmowie o polską inflację, która okazała się wyższa od oczekiwanej – jakie są oczekiwania w kolejnych miesiącach i jak Polska wypada w stosunku do innych rynków wschodzących.
– Nie ma żadnego dowodu na przegrzanie polskiej gospodarki – szczególnie jeżeli porównać ją do czeskiej i węgierskiej. Biorąc pod uwagę dużą podwyżkę płac i szybko rosnący PKB, trzeba przyznać, że poziom inflacji nie jest irracjonalnie wysoki. Oczywiście wielu analityków spodziewa się, że jeszcze znacząco wzrośnie on w I kwartale, ale część czynników, które to powodują, jest tymczasowa. Większy skok w 2020 r. jest czymś normalnym. Na przykład ceny energii idą w górę, bo były zamrożone w ubiegłym roku. Wyższa jest też cena ropy, widać jak rosną ceny żywności. Twierdzę jednak, że to czynniki występujące krótkotrwale i z czasem ustąpią. Polska co do zasady znajduje się na liście państw o umiarkowanej presji na inflację bazową – odpowiedział Kevin Daly.
Następnie zapytany o to, czy NBP powienien podjąć jakieś działania, odpowiedział:
– Nie ma do tego podstaw. Brak jest związku między polityką monetarną i tym, co obecnie obserwujemy. Działania NBP mają wpływ na długofalową inflację – nie na to, co się dzieje teraz, lecz na to, co się zdarzy w perspektywie dwóch, trzech lat. Reagowanie po jednym kwartale nie byłoby właściwym podejściem. NBP musi zachować spokój. Działania można byłoby podjąć, gdyby inflacja urosła powyżej 4 proc. w skali całego kwartału.
Cała rozmowa w poniedziałkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej.
JS/Forsal.pl