PKO BP, który wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju (PFR) powołał do życia Operatora Chmury Krajowej, by pod jego dachem stworzyć wirtualne środowisko dla biznesu, sam już do niego migruje. Nie jest to ani proste, ani tanie, lecz nieuniknione. – Strategię migracji do chmury pomoże nam zrealizować zewnętrzna firma BCG, która współpracowała na tym gruncie z największymi bankami na świecie. W Polsce dopiero przecieramy chmurowe szlaki, dlatego chcemy mieć pewność, że zrobimy to dobrze – mówi Adam Marciniak, wiceprezes PKO BP.
Model oparty na własnej infrastrukturze banku przestaje być wydajny. Natomiast czerpanie korzyści z chmury obliczeniowej i zaszytych w niej inteligentnych narzędzi m.in. do analizy danych to tak, jakby po latach korzystania z głośnego i kosztownego agregatu prądotwórczego, bank nagle zaczął pobierać prąd bezpośrednio z gniazdka — tłumaczy Adam Marciniak.
Rozwijać się można szybciej, taniej i jeszcze bezpieczniej niż dotychczas. Zrozumiały to już kraje zachodnie, gdzie nawet 70 proc. przedsiębiorstw sięga po tego typu rozwiązania. Wykorzystują je także banki — m.in. Lloyds, Barclays, JP Morgan czy Santander. W buty sektora finansowego coraz śmielej wchodzą bigtechy, dla których chmura jest jak powietrze.
Apple we współpracy z Goldman Sachs wprowadził na rynek kartę kredytową, Google z Citigroup chce zaoferować rachunki bankowe, a Facebook pracuje nad autorską walutą libra i systemem płatności mobilnych. I chociaż badania pokazują, że zaufanie konsumentów do tego typu usług na razie jest niewielkie, to za pewien czas może się okazać, że awansują do głównego nurtu, a polskie banki, uchodzące na świecie za jedne z najbardziej innowacyjnych, zostaną zdegradowane do poziomu dostawcy infrastruktury finansowej dla gigantów z Doliny Krzemowej i fintechów. Do tego nie chce dopuścić nasz rodzimy stulatek.
– Przyszłe wyniki banku będą zależały od bezpośredniego kontaktu z klientami. Jeśli wpuścimy pośrednika, to on będzie nam dyktował warunki, a tego nie chcemy. Zależy nam na działaniu w tym samym środowisku, w którym funkcjonują bigtechy. Jest to obecnie nasze największe wzywanie – tłumaczy wiceprezes PKO BP.
Zgodnie ze strategią, którą PKO PB ogłosiło pod koniec zeszłego roku, bank osiągnie 5 mld zł zysku netto w 2022 r.
PKO BP działa wielowymiarowo. Usilnie pracuje nad tym, by jego serce, system Alnova, był gotowy migrować do chmury najpóźniej za dwa lata. Ale już w pierwszym kwartale tego roku bank przeniesie do wirtualnej rzeczywistości ok. 11 tys. stanowisk obsadzonych przez pracowników oddziałów bankowych. Kilkumiesięczne testy prowadzone na niewielkiej grupie zakończyły się pomyślnie. W sumie bank zatrudnia 27 tys. osób.
Zdaniem wiceprezesa Marciniaka biznes będzie chętnie korzystał z usług Operatora Chmury Krajowej, bo oferuje technologiczny crème de la crème, dostarczany przez takich partnerów, jak Google, z którym spółka podpisała umowę jesienią zeszłego roku. Z kolejnymi wciąż rozmawia. Dlaczego bank nie zdecydował się na zbudowanie wirtualnego stanowiska w chmurze wcześniej? Zdaniem wiceprezesa PKO BP powodów było kilka: zbyt drogi sprzęt, niestabilne rozwiązania, niewydajne pasmo internetowe. Koniec końców na kosztownej inwestycji bank zaoszczędzi, bowiem nowoczesne terminale zużywają nawet o 75 proc. mniej energii niż wysłużone pecety. A w perspektywie kilkuletniej nawet zarobi (PKO BP jest 50-procentowym udziałowcem Operatora Chmury Krajowej).
PKO BP pracuje nad usługą „talk to IKO” zaszytą w aplikacji mobilnej. Chodzi o asystenta głosowego, który będzie wykonywał na początek proste polecenia klientów: sprawdź stan konta, zrób przelew na rachunek, znajdź ostatni przelew na tysiąc złotych, powiel płatność et cetera.
— Talk to IKO jest na etapie pilotażu, który w najbliższych dwóch miesiącach rozszerzymy na pierwszych klientów będących użytkownikami aplikacji mobilnej banku. Naszym celem jest stworzenie wirtualnego asystenta, który zrozumie intencje użytkownika. Wykorzystujemy samouczącą się sztuczną inteligencję, a więc stąpamy po gruncie, który wymaga czasu, cierpliwości i ciągłego weryfikowania już wypracowanych elementów. Wiemy, że łatwo popełnić jest błąd, który może zniechęcić użytkowników do korzystania z asystenta głosowego. Stąd nasze ostrożne podejście — wyjaśnia Adam Marciniak.
Według ekspertów voiceboty przejmą rynek. W USA, gdzie tacy asystenci cieszą się największą popularnością, udział tzw. płatności głosowych wzrośnie z 14 w 2020 r. do 31 proc. w 2022, szacuje serwis Business Insider. Trend wspierają takie czynniki, jak wzrost urządzeń z obsługą głosową, rozwój sztucznej inteligencji i nowa oferta banków.
żródło: pb.pl