Podniesienia kwoty wolnej od podatku od lat dopominają się nie tylko wolnorynkowcy i przedsiębiorcy, ale również ci, którzy doskonale wiedzą, jak fatalnie na tym tle prezentuje się Polska. To jedna z częściej postulowanych kwestii, która ma na celu poprawę sytuacji finansowej obywateli.
Słowacy od tego roku podnieśli ten próg do prawie 4,5 tys. euro. Spójrzmy, jak wygląda to w innych europejskich krajach:
Niemcy – 8130 euro (20% średniej pensji)
Grecja – 5000 euro (46%)
Francja – 5963 euro (18%)
Hiszpania – 17707 euro (73%)
Austria – 11000 euro (32%)
Finlandia – 16100 euro (40%)
Luksemburg – 11265 euro (22%)
Cypr – 19500 euro (71%)
Belgia – 8680 euro (23%)
Wielka Brytania – 12000 euro (38%)
Dania – 6263 euro (10%).
W państwach pozaeuropejskich w przeliczeniu na złotówki kwota wolna od podatku wynosi:
– w Kolumbii 45172 zł
– w Brazylii ok. 28000 zł
– w RPA ok. 20000 zł
– w Tajlandii 14040 zł
– w Botswanie 12384 zł
– w Maroko 11127 zł
Kraje te wychodzą z założenia, że nie ma sensu opodatkowywać osób, których dochody są niskie. Lepiej nie ściągać z nich danin publicznych tylko po to, by wracały one do nich w postaci świadczeń socjalnych. To jasne jak słońce. Trudno z takim rozumowaniem się nie zgodzić.
Tymczasem w Polsce od 2018 roku kwota wolna od podatku dla najgorzej zarabiających wynosi 8000 zł w skali całego roku. Osoby, których zarobki nie przekraczają tej kwoty, w ogóle nie płacą podatku dochodowego.
Progi podatkowe zmieniają się wraz z zarobkami. Osoby, które zarabiają w przedziale między 8 a 13 tysięcy złotych rocznie, kwota wolna od podatku ulega proporcjonalnemu obniżeniu do poziomu 3091 zł. Przy rocznych dochodach od 13 tysięcy złotych, kwota wolna od podatku ulega zmniejszeniu do znanej nam od laty wysokości 3091 zł. I wszystko wskazuje na to, że nic się w tej kwestii niestety nie zmieni.
– Roczne minimum egzystencji nie przekracza 8 tys. zł, więc podwyżki kwoty wolnej od podatku przynajmniej w tym roku nie będzie – uciął niedawno dywagacje na ten temat wiceminister finansów Jan Sarnowski.
Spróbujcie przeżyć miesiąc za 666 zł. A jeśli nie wiecie, jak to zrobić, spytajcie ministra. Z pewnościa Wam powie. Domyślamy się, że jest ekspertem w tej dziedzinie i niejeden miesiąc musiał za 666 zł przeżyć… Szacun, Panie Ministrze…