fbpx
Strona głównaArchiwumLokalne browary proszą rząd o zrozumienie i działanie

Lokalne browary proszą rząd o zrozumienie i działanie

-

W Polsce działa w sumie blisko 400 browarów, w tym regionalnych i wyrabiających tzw. piwa rzemieślnicze jest ponad 300. Regionalne i małe browary kraftowe stanowiły i wciąż jeszcze stanowią poważną siłę. Jak można szacować, mimo silnej konkurencji ze strony dużych producentów, wypracowały sobie blisko 10 proc. rynku (wliczając w to marki własne sieciowych browarów, starających się naśladować produkcje browarów lokalnych).

Niedawno publikowany raport Amer Nielsena zwraca uwagę, że na ten dobry wynik składała się z jednej strony coraz większa liczba dynamicznie rozwijających się małych i bardzo małych browarów, z drugiej zaś wycofywanie się innych graczy z rynku, głównie zagranicznych.

– Obserwujemy również coraz większą profesjonalizację, szczególnie tych browarów, które rozpoczęły swoją działalność na początku piwnej rewolucji. Często duże inwestycje w powstające browary rzemieślnicze są możliwe dzięki przeprowadzanym z sukcesem akcjom crowdfundingowym. Polacy już nie tylko chcą pić piwo, ale również być częścią tej społeczności – czytamy w analizie Amer Nielsen (z Raportu 2018 r.). Wielu chce być współwłaścicielami rzetelnej produkcji piwa i należeć do nieformalnej społeczności piwoszy.

Regionalne: chcemy sprzedawać przez sieć

11 większych browarów regionalnych wciąż utrzymuje względnie silną pozycję, opierając się wynikającym z pandemii perturbacjom rynkowym. Narasta jednak niepokój:

– Sytuacja jest trudna. Stoi sprzedaż w punktach gastronomicznych, w hotelach i restauracjach, nie działają również puby. Duży segment rynku, który obsługiwaliśmy, z dnia na dzień został wyłączony. Udaje się trochę nadrabiać cateringiem, sklepy sprzedają, ale tego nie jest dużo – mówi nam Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich (SRBP). – Bardzo pomogłoby nam umożliwienie przez rząd sprzedaży przez Internet – podkreśla Olkowski.

Kraftowe bliskie załamania

Dramatyczna sytuacja panuje na rynku browarów rzemieślniczych. Rozwija się tu najczarniejszy ze scenariuszy. Ledwie co Polacy zdążyli je polubić, za moment mogą z nimi się pożegnać. Kilka danych: browary rzemieślnicze, skupione w Polskim Stowarzyszeniu Browarów Rzemieślniczych (PSBR), uwarzyły w 2018 r. (dane za 2019 r. jeszcze nie są dostępne) ponad 68 tysięcy hektolitrów piwa. Udział browarów kraftowych w rynku szacowany jest na 0,5–1 proc., ale dynamika ich wzrostu, w okolicach 20 proc. rocznie, była naprawdę imponująca. Średni poziom produkcji browaru – członka PSBR to 2800 hektolitrów. 90 procent oferty stanowią lubiane przez wielu konsumentów piwa tzw. górnej fermentacji.

Teraz tym niewielkim, polskim browarom, często rodzinnym, grozi krach, a niektórym bankructwo i likwidacja. – W sytuacji, gdy restauracje i puby są zamknięte, obroty browarów rzemieślniczych obniżyły się znacząco. W niektórych przypadkach spadły nawet do zera. Jest bowiem wiele browarów rzemieślniczych, szczególnie tych mniejszych, które w ogóle nie butelkują piwa, tylko rozlewają je wyłącznie w kegi dla lokali gastronomicznych – informuje nas Marek Kamiński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Browarów Rzemieślniczych.

Te browary rzemieślnicze, które butelkują, czy puszkują piwa, mogą jeszcze trafiać ze swoimi piwami do sklepów. W tym do sklepów specjalistycznych z piwem i innymi alkoholami. Tych nie ma jednak wiele, czasem są też mało widoczne. W sytuacji, gdy jest kwarantanna, gdy zalecono pozostawanie w domu, ludzie rzadziej wychodzą kupić piwo. Sklepy odnotowują wyraźnie niższe obroty.

– Dlatego postulujemy zniesienie restrykcji w stosunku do sprzedaży piwa. Obecna polityka udzielania zezwoleń na sprzedaż piwa opiera się jeszcze na ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. To jest jedna z najstarszych ustaw w polskim systemie prawnym, powstawała pod każdym względem w zupełnie innych realiach niż realia obecnej Polski, gdzie dostęp do dóbr poprzez internet stał się powszechny – mówi Marek Kamiński.

– Na podstawie tej właśnie ustawy nadal wydawane są bardzo restrykcyjne zezwolenia na sprzedaż alkoholu. Apelujemy i postulujemy, by wszystkim podmiotom branży rząd, szczególnie w obecnej sytuacji, pozwolił na sprzedaż piwa on-line i z dostawą do domu. By mogły to robić puby, restauracje, kawiarnie i wszystkie inne podmioty posiadające już jakiś rodzaj zezwolenia detalicznego. Byłaby to duża i wartościowa pomoc dla branży gastronomicznej, która w tej chwili została zamknęła i jest pozbawiona przychodów. Przy tym – co chcę wyraźnie podkreślić – pomoc taka byłaby całkowicie bezkosztowa dla budżetu państwa – dodaje Kamiński.

Uratować można jednym rozporządzeniem

Ma rację. W obecnej sytuacji rząd może pomóc przecież jednym rozporządzeniem, tak jak to jest robione w odniesieniu do innych branż. Nie trzeba zmieniać w tej chwili całej ustawy. Umożliwienie sprzedaży piwa na wynos, z dowozem i przez Internet byłoby najlepszą pomocą i ratunkiem zwłaszcza dla wszystkich browarów niesieciowych. Można wprowadzić też ewentualnie zasadę, bo i takie pomysły są rozważane, że sprzedaż na wynos lub z dowozem byłaby możliwa pod warunkiem sprzedaży łącznej z zamówieniem posiłku. Odbieranej osobiście przez osobę pełnoletnią, co wytrącałoby argument o możliwości rozpijania nieletnich. A zezwolenie ograniczyć do napojów alkoholowych o zawartości alkoholu do 18 proc., czyli piwo i wino, do posiłku. Szczególnie piwo. Bo jak żartują Niemcy: „Das Bier ist kein alhohol, sonder ein Lebensmittel”, czyli piwo nie jest alkoholem, tylko środkiem do życia.

Nie bez znaczenia jest także fakt, że piwo jako jedyny napój alkoholowy posiada termin przydatności do spożycia. W związku z zamknięciem lokali gastronomicznych to piwo po prostu będzie musiało zostać spisane na straty.

Kategorie

Najnowsze

Najczęściej czytane

Zobacz również