Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, wciąż nie natrafiono na trop Jacka Jaworka, który zabił brata, jego żonę i syna. Rodzina wciąż żyje w strachu.
52-letni Jacek Jaworek zabił brata i jego rodzinę w lipcu ubiegłego roku. Sprawa wstrząsnęła całą Polską. Policja zaangażowała w poszukiwania mężczyzny olbrzymie siły i środki, ale jak do tej pory nie natrafiono na ślad mordercy. Nie wiadomo, gdzie się ukrywa. Mówi się, że mężczyzna popełnił samobójstwo, ale okoliczne lasy były dokładnie przeczesywane przez setki policjantów i nie znaleziono ciała Jaworka.
Niesympatyczny typ
Jaworek opisywany jest jako osoba konfliktowa i bardzo nerwowa. Mieszkańcy wsi czuli przed nim lęk. Wspominają go jako „aroganta” i „niesympatycznego typa”. Jaworek od lat wyjeżdżał do pracy w Niemczech, gdzie zarabiał całkiem dobre pieniądze. We wsi szastał pieniędzmi na lewo i prawo, ale na trójkę swoich dzieci nie chciał płacić alimentów. Często kłócił się z bratem o spadek po rodzicach. W końcu awantury te doprowadziły do dramatu.
– Ta sprawa była w sądzie. Widać było, że Jacek chciał rozsadzić tę rodzinę. Tam wrzało. Mieszkał za darmo, nie płacił żadnego rachunku – mówi jeden ze świadków.
Gdzie jest Jaworek?
Aż trudno uwierzyć, że policja tak długo nie może namierzyć tak groźnego przestępcy. Ustalono, że Jaworek pracował nie tylko w Niemczech, ale również w Szwajcarii i we Włoszech. Bandyta jeździł mercedesem zarejestrowanym na siostrę i mitsubishi carisma. Miał też motocykl honda z 2005 r.
Policja portrety progresywne bandziora, co może świadczący o tym, że śledczy nie wykluczają, iż Jaworek żyje. Rodzina Jaworka jest przerażona. Boi się, że bandzior wróci i zabiję resztę rodziny.
– Można tak zabić troje ludzi i rozpłynąć się w powietrzu? On nie wyglądał na typ samobójcy… Jeśliby po pięciu latach powiedzieli, że nic się nie da zrobić, to rozumiem. Ale po roku? Nie daj Boże, że on gdzieś tam sobie żyje i ma się dobrze – mówi jeden z członków rodziny.
Źródło: wp.pl