Gminy w całej Polsce podwyższają opłaty za odbiór odpadów komunalnych – w niektórych miastach skok cen sięga nawet 100 proc. Najgorzej jest na Mazowszu – tu różnice w cenie są nawet kilkukrotne. Samorządowcy bronią swych decyzji twierdząc, że w Polsce jest złe prawo dotyczące gospodarki odpadami, a rząd w tej sprawie nic nie robi. Czy to rzeczywiście główna przyczyna drastycznych podwyżek?
Trudno dyskutować z tak jednostronną opinią, tym bardziej że nie wiem, o jakie „złe prawo” tu chodzi. Podam więc kilka faktów, żeby każdy mógł wyrobić sobie własne zdanie na temat wzrostu cen za odbiór odpadów komunalnych. Dotychczas obowiązywała tzw. regionalizacja, jeżeli chodzi o przetwarzanie odpadów komunalnych, co oznacza, że gminy mogły przekazywać zmieszane odpady komunalne do zagospodarowania do Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych. Często w regionie gospodarki odpadami znajdował się tylko jeden RIPOK, który mógł dowolnie ustalać ceny za przetworzenie odpadów, następowała więc monopolizacja rynku. Ponadto gminy przekazywały do RIPOK-ów również surowce wtórne zebrane selektywnie, które tak naprawdę mogły sprzedać recyklerom. Gminy mogą jednak wpłynąć na poziom opłat dla mieszkańców, jeżeli będą realnie oddziaływać na jakość selektywnie zbieranych odpadów, co z kolei może korzystnie wpłynąć na ich cenę rynkową i zbilansowanie kosztów systemu gospodarki odpadami. Aktywne działania edukacyjne gmin – podobne do tych podejmowanych przez resort środowiska w ramach promocji recyklingu, czy selektywnej zbiórki odpadów u źródła – powinny okazać się skuteczne. Pragnę podkreślić również znaczenie gospodarki obiegu zamkniętego, która jest nie tylko priorytetem Unii Europejskiej, ale także polskiego rządu.
Panuje jednak opinia, że główną przyczyną wzrostu cen i największym problemem w gminach jest brak odpowiedniej liczby regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK). Czy to prawda?
Niestety tak, co – jak wspomniałem – doprowadziło do monopolizacji rynku. Mówił pan o Mazowszu, gdzie mieszkańcy szczególnie cierpią na skutek wzrostu opłat. W tym regionie jest bardzo mała liczba takich instalacji. To wpływa również na ceny. Wysokie koszty powinny być przedmiotem badań m.in. Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Celem zabezpieczenia ważnego interesu mieszkańców danej gminy, samorząd może wystosować pisma do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, aby ten zbadał wszelkie nieprawidłowości – zwłaszcza, jeżeli istnieje podejrzenia zmowy cenowej na rynku gospodarowania odpadami komunalnymi. Gminy mogą też tak formułować przedmiot zamówienia w prowadzonym przetargu dotyczącym odbioru odpadów, by umowy były zawierane na krótszy czas – a nie, jak dotychczas bywało, na kilka lat, ale np. tylko na rok. To uchroni je od wiązania się mniej korzystną umową na długi czas. Jestem przekonany, że sytuacja na rynku odpadów wkrótce się poprawi i ceny za odbiór odpadów spadną. Nasz rząd szybko zareagował bowiem na problemy pojawiające się na tym rynku, przygotowując nowelizację ustawy o czystości i porządku w gminach. Mój resort zaproponował rozwiązania mające na celu ograniczenie wzrostu cen za gospodarowanie odpadami komunalnymi.
Na czym polegają zmiany?
Zaproponowaliśmy m.in. zniesienie tzw. regionalizacji. Naszym zdaniem podniesie to konkurencyjność i wyeliminuje praktyki monopolistyczne, w tym ograniczy ryzyko zmowy cenowej w systemie gospodarki odpadami. Bo jak można uzasadnić inaczej niż zmową cenową, podniesienie kosztów przyjęcia odpadów do RIPOK–u o ponad 100 proc. w okresie od grudnia 2017 roku do stycznia 2019 roku? Zmiany usprawniają funkcjonowanie systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Chodzi m.in. o zwiększenie kontroli gmin nad sposobem gospodarowania odpadami komunalnymi oraz zwiększenie selektywnego zbierania odpadów komunalnych.
Gdyby miał Pan wyliczyć inne ważne zmiany zawarte w tej ustawie, co by to jeszcze było?
Możliwość zmniejszenia opłaty za gospodarowanie odpadami ze środków finansowych pochodzących ze sprzedaży surowców wtórnych zebranych selektywnie. Mechanizm ten ma co prawda charakter nieobowiązkowy, ale naszym zdaniem powinien skutecznie zachęcać mieszkańców do segregowania odpadów. Urealnienie różnicy między stawką opłaty za odbieranie odpadów zebranych selektywnie i stawką opłaty w przypadku, kiedy obowiązek selektywnego zbierania odpadów nie jest realizowany – zaproponowaliśmy tu wprowadzenie widełek – od minimum dwukrotnie wyższej stawki za brak segregacji odpadów do maksimum czterokrotnej. Powinno skłaniać to mieszkańców do segregacji odpadów. Możliwość zwolnienia w części z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi właścicieli nieruchomości, którzy zagospodarowują bioodpady w przydomowych kompostownikach. Wprowadzenie odpowiedzialności wytwórcy odpadów niebezpiecznych za gospodarowanie odpadami aż do momentu ich odzysku lub unieszkodliwienia, a także usprawnienie realizacji zasady „zanieczyszczający płaci” – co pozwoli na umożliwienie niezwłocznego usuwania odpadów przez odpowiednie organy ochrony środowiska ze względu na zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi, z obowiązkiem zwrotu kosztów przez posiadacza odpadów. Zwracam też uwagę, że teraz będziemy pracować nad modyfikacją rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Zasada mówiąca, że to wprowadzający na rynek dany produkt – towar czy opakowanie – odpowiada następnie za jego zagospodarowanie, powinna doprowadzić do realnego finansowania kosztów zbiórki, transportu i przetwarzania odpadów.
Niektórzy eksperci twierdzą, że prace nad tą ustawą szły zbyt szybko.
Jestem przekonany, że nowelizacja ustawy o czystości i porządku w gminie ograniczy wzrost cen za odbiór i zagospodarowania odpadów. Była bardzo szeroko konsultowana, kilkakrotnie modyfikowana, co świadczy o tym, że prowadzimy dialog i z samorządami, i z przedsiębiorcami. To również duży atut tej nowelizacji. Dodam, że zaproponowane rozwiązania realizują rekomendacje zawarte w Krajowym Planie Gospodarki Odpadami do 2022 r. oraz nowe wymogi UE. Chcemy ją wdrożyć w miarę sprawnie, więc nie mogliśmy sobie pozwolić na pisanie ustawy od początku. Wprowadzając te przepisy, chcemy nie tylko przeciwdziałać wzrostowi cen odbioru odpadów, ale również upowszechniać selektywne zbieranie odpadów oraz osiągnąć wyższe poziomy recyklingu.
Dlatego pojawiła się propozycja opłat za reklamówki, które Polacy tak chętnie używają?
Tak, rozszerzyliśmy opłatę recyklingową na torby foliowe powyżej 50 mikrometrów, co powinno zmienić nawyki mieszkańców i zachęcić do używania toreb wielokrotnego użytku, które są o wiele bardziej trwałe. Wprowadzamy rozwiązania, które skutecznie przyczyniają się do zapobiegania powstawania odpadów, w szczególności odpadów z plastiku, który zanieczyszcza środowisko w znaczącym stopniu. Chcę też wspomnieć, że pracujemy nad nowoczesnymi narzędziami informatycznymi w systemie gospodarki odpadami.
Może Pan wyjaśnić, na czym będą polegać?
Takim przykładem jest Baza danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami (BDO). Jej pierwszy moduł, czyli Rejestr został uruchomiony w styczniu 2018 r. Widnieją w nim podmioty zajmujące się zawodowo gospodarką odpadami. W tej chwili jest tam zarejestrowanych prawie 140 tys. przedsiębiorstw. Obecnie intensywnie pracujemy nad rozbudową Bazy. Od stycznia 2020 roku uruchamiamy kolejne moduły, tj. ewidencji i sprawozdawczości. Umożliwią one kompleksowe gromadzenie i zarządzanie informacjami dotyczącymi gospodarki odpadami, a także zapewnią podmiotom w pełni elektroniczną realizację obowiązków rejestrowych, ewidencyjnych i sprawozdawczych.
Obecnie w Unii Europejskiej bardzo wiele mówi się o zmianach klimatycznych i konieczności wprowadzenia dekarbonizacji – co bardzo niepokoi m. in. mieszkańców Śląska, gdzie górnictwo jest podstawą gospodarki. Jakie jest stanowisko polskiego rządu w tej sprawie?
Zmiany klimatyczne są faktem, trudno dyskutować z tą tezą – i trzeba im bardzo mocno przeciwdziałać. Jednak wszystkie działania na rzecz ochrony klimatu muszą być wprowadzane w Europie rozważnie. Przede wszystkim do zmian klimatycznych musimy podchodzić na poziomie globalnym, a nie lokalnym. Sama Europa, która emituje stosunkowo mało szkodliwego dla ziemskiej atmosfery dwutlenku węgla oraz innych gazów, nie wpłynie znacząco na zahamowanie niekorzystnych zmian klimatycznych. Musimy to robić we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, a przede wszystkim z Chinami, Indiami i innymi krajami, gdzie ta emisja jest największa. Jest i inny argument za spokojnym oraz wyważonym ograniczaniem zużycia węgla i innych paliw kopalnych – jeżeli bowiem np. Polska czy Czechy w znaczący sposób ograniczą zużycie węgla, a dzięki temu emisję gazów cieplarnianych, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że produkcja przeniesie się z tych krajów za granicę. A wtedy praktycznie nic nie zyskamy. Dojdą bowiem koszty transportu i energochłonność zagranicznych gospodarek, na skutek czego faktycznie emisja CO2 w ostatecznym rozrachunku wzrośnie. Gwałtownymi działaniami możemy doprowadzić więc do tego, że skutek globalny może być gorszy od zakładanego. Stąd stanowisko polskiego rządu, by walczyć ze zmianami klimatu, ale systemowo – na całym świecie – a nie tylko wybiórczo w Europie, a w dodatku przez drastyczne ograniczanie w zużyciu węgla.
Jakie propozycje ma polski rząd w tym zakresie?
Z najważniejszych inicjatyw przeprowadzonych w ostatnich latach warto wspomnieć o projekcie opracowania planów adaptacji do zmian klimatu w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców (MPA44). Jego głównym celem była ocena wrażliwości i podatności na zmiany klimatu oraz opracowanie priorytetowych działań adaptacyjnych adekwatnych do zidentyfikowanych zagrożeń dla każdego miasta. W czerwcu 2019 r. plany wraz z licencją na użytkowanie zostały ostatecznie przekazane miastom. To jedyna inicjatywa w Europie, w której Ministerstwo Środowiska wspiera władze i administrację lokalną, koordynując działania przystosowawczych do skutków zmian klimatu w kilkudziesięciu miastach jednocześnie. Dodatkowo od września 2018 r. realizujemy Program Czyste Powietrze, który obecnie wszedł w kolejne fazy modyfikacji. Zależy nam bowiem na zwiększaniu jego efektywności. Aktualnie włączyliśmy gminy w program, analizujemy możliwość włączenia banków – poszerzamy kanały dystrybucji. Wprowadziliśmy również szereg uproszczeń we wniosku oraz procedurze jego weryfikacji. Dotychczas wpłynęło już ponad 70 tys. wniosków na kwotę 1,6 mld zł, a wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej na bieżąco podpisują umowy z beneficjentami i wypłacają środki. Myślę, że do końca roku wpłynie ponad 100 tys. wniosków. Warto również przypomnieć o programach wsparcia ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyczyniających się do poprawy jakości powietrza w Polsce i rozwoju odnawialnych źródeł energii.
Proszę o konkretne przykłady.
We współpracy z Ministerstwem Energii resort środowiska przygotował szereg kompleksowych programów, które uruchomią miliardy złotych przeznaczone na inwestycje energetyczne. Robimy to w pełni ekologicznie i w pełni świadomie. Chcemy ostatecznie zamknąć kwestię ubóstwa energetycznego niektórych obszarów oraz przy okazji przyczynić się do oszczędności w budżetach gospodarstw domowych oraz samorządów terytorialnych. Programy Energia Plus i Ciepłownictwo Powiatowe mają na celu zmniejszenie negatywnego oddziaływania przedsiębiorstw na środowisko, w tym poprawę jakości powietrza, poprzez wsparcie przedsięwzięć inwestycyjnych. Budżety programów Energia Plus i Ciepłownictwo Powiatowe – pilotaż wynoszą odpowiednio 4 mld zł i 500 milionów zł. Program Polska Geotermia Plus – tu głównym celem jest zwiększenie wykorzystania zasobów geotermalnych w Polsce. Całkowity budżet programu, skierowanego do przedsiębiorców, to 600 mln złotych. Ważny jest również program Mój Prąd z budżetem w wysokości 1 mld zł wspierającym rozwój produkcji energii z mikroźródeł fotowoltaicznych w gospodarstwach domowych w Polsce.
Rozmawiał Mariusz Andrzej Urbanke