Warto zaznaczyć, że pracodawcy są zobowiązani dopłacać pracownikom, którzy uczestniczą w PPK od 1,5% do 2,5% wynagrodzenia brutto.
Prezes PFR Paweł Borys zauważył, że firmy mają "dziwnie niską partycypację" (w PPK), na poziomie 10%. Dodał: "z tych firm mamy sygnały o presji pracodawcy na rezygnację. Będziemy reagować".
W dyskusję włączył się m.in. prof. Robert Gwiazdowski (wieloletni prezydent Centrum im. Adama Smitha). Sugerował on, że taka postawa pracodawców "jest w porządku". Zapytał, "czemu miałaby nie być?".
Paweł Borys, w odpowiedzi na wypowiedź profesora, oznajmił, że "pozbawienie premii lub pozbawianie wpłat do PPK" – czyli traktowanie premii i PPK jako dwóch wykluczających się opcji – jest niezgodne z prawem. "Ale może, co nawet bardziej istotne, w XXI wieku takie zachowania wobec pracowników nie powinny być społecznie tolerowane" – zaznaczył prezes PFR.
JS/Business Insider