W Niemczech na ratowanie gospodarki przed skutkami pandemii przeznaczono w sumie 750 mld euro. Berlin chce skierować 500 mld euro na utrzymanie płynności niemieckich przedsiębiorstw i 50 mld euro dla mikroprzedsiębiorców i samozatrudnionych. Wielka Brytania zapowiada wesprzeć gospodarkę dodatkowo o 330 mld funtów, Hiszpania 200 mld euro, a USA o 1 bilion dolarów. Unia Europejska deklaruje 25 mld euro na walkę z następstwami koronawirusa.
To przykłady inicjatyw podejmowanych w celu obrony miejsc pracy i zachowania potencjału gospodarczego przed niszczącym globalną gospodarkę kryzysem. Polska tzw. tarcza antykryzysowa, szacowana na ok. 47 mld euro wydaje się adekwatną odpowiedzią rządu na zagrożenie.
Założenia tarczy powstały z pewnością w oparciu o prognozy z tygodnia poprzedzającego ogłoszenie w naszym kraju stanu zagrożenia epidemicznego. Jednak rozwój sytuacji nabiera dynamiki nie spotykanej w normalnej praktyce zarządzania gospodarką narodową. Okazało się, że zapowiedzi zawieszenia płatności składek ZUS na 3 miesiące to zbyt mało. Zgodnie z postulatami przedsiębiorców, prezydent Andrzej Duda wystąpił z wnioskiem o czasowe umorzenie opłat składek ZUS i wsparcie dla firm, które nie zwolnią swoich pracowników.
Elastyczna tarcza
Wszystko wskazuje na to, że ta modyfikacja będzie jedynie formalnością. Czy to wystarczy, aby utrzymać potencjał produkcyjny i zapobiec likwidacji miejsc pracy? Za kilkanaście dni konieczne może okazać się wstrzymanie poboru podatków lub ich części oraz opracowanie interwencyjnego, przejrzystego planu bezpośredniego wsparcia dla bankrutujących przedsiębiorstw. Pod naciskiem szybko pogarszającej się sytuacji pracowników, wymagane będzie zrewidowanie sposobu myślenia na temat zagwarantowania im wystarczających środków finansowych.
Odciążyć przedsiębiorstwa
Do tej pory działania rządu zmierzały do przeniesienia odpowiedzialności za zarządzanie kryzysem na przedsiębiorców, ale już widać, że nie będą oni w stanie samodzielnie unieść tak olbrzymiego ciężaru. Biorąc pod uwagę realia postępującego zamrażania gospodarki (już nie tylko usług, handlu, ale i fabryk), należy jak najszybciej zastosować daleko bardziej idące rozwiązania. Takie, jak te zapowiadane przez rządy niektórych państw Unii Europejskiej oraz Stanów Zjednoczonych.
Zachować potencjał
Jeśli uda nam się zachować potencjał gospodarczy oraz uchronić przed bankructwem polskie przedsiębiorstwa, możemy z umiarkowanym optymizmem myśleć o uczestnictwie w pokryzysowym „odbiciu” światowej gospodarki. Rządy innych krajów „wpompują” w nią niespotykane do tej pory strumienie pieniędzy. Jako prężny partner, możemy mieć historyczną szansę wykorzystania naszych mocy wytwórczych w procesie odbudowy globalnego potencjału gospodarczego. Mimo toczonych wciąż dyskusji na temat zakresu i szczegółów pomocy, rząd i tak będzie zmuszony do zastosowania wszyskich możliwych sposobów, które mogłyby zatrzymać proces kurczenia się polskiej gospodarki. W przeciwnym razie Polska może na wiele lat być pozbawiona możliwości wejścia na ścieżkę odbudowy i społecznego dobrobytu.
Konieczne nowe rozdanie
Natychmiast po opublikowaniu oficjalnych, faktycznych danych statystycznych dotyczących wyników pierwszego kwartału, rząd powinien znowelizować budżet. Nowy plan finansów państwa należałoby wpisać w nową rzeczywistość gospodarczą, uwzględniającą nadzwyczajne, antykryzysowe działania. Konieczna jest zatem diametralna zmiana koncepcji zarządzania zarówno państwem, jak i jego finansami. I nie chodzi tu o dyskusję nad tym, czy takie działania należy podjąć, a raczej o to, aby przeprowadzić je sprawnie, skutecznie i szybko.
Kryzys to szansa
Istotą skutecznego zarządzania kryzysem powinna stać się bardzo elastyczna i przemyślana państwowa polityka adresowania pomocy finansowo-organizacyjnej. Kryzys oprócz niszczącej fali zagrożeń, otwiera bowiem możliwości do przeprowadzenia wielu zmian strategicznych. Należy zdawać sobie sprawę z tego, że gospodarka po koronawirusie nie będzie już taka sama, jak jeszcze miesiąc temu. Kryzys będzie trwać przez wiele tygodni, a do normalności w wariancie najbardziej optymistycznym możemy zacząć powracać najwcześniej w maju.
Kwarantanna i proces zmian
Polacy szybko i sprawnie dostosowali się do nowej, trudnej sytuacji. Mimo braku doświadczenia, ustalonych procedur, a czasem możliwości technologicznych, przeszli na pracę zdalną. Poddając się kwarantannie, zachowują zdolność organizacyjną i gotowość do podjęcia wysiłku związanego z rekonstrukcją rwących się łańcuchów dostaw oraz powiązań biznesowo-kooperacyjnych. Na naszych oczach zmienia się model funkcjonowania systemu szkolnego. Ujawniane są przy tej okazji jego słabości organizacyjne. Szczególnie widoczny jest brak odpowiedniego przygotowania kadry dydaktycznej do wyzwań wynikających z konieczności wykorzystania nowoczesnych metod kształcenia. Zmian jest o wiele więcej. Każdego dnia są one coraz bardziej widoczne i odczuwalne przez konsumentów oraz przedsiębiorców.
Chińskie doświadczenia
W Państwie Środka nastąpił zdecydowany wzrost popytu na usługi świadczone zdalnie. DDB Warszawa opublikowało w ubiegłym tygodniu analizę „Reklama w czasach zarazy”, w której czytamy m. in., że: „według Kantar China Insights, aż 84% konsumentów objętych kwarantanną wypróbowało przynajmniej jedną nową usługę po raz pierwszy. Najpopularniejszą były konsultacje medyczne online (34%), edukacja online (33%), narzędzia do pracy zdalnej (29%) oraz płatne usługi rozrywki (26%). Wiele źródeł chińskich podkreśla również wzrost usług e-commerce, szczególnie dla podstawowych produktów, takich jak pożywienie”.
Chińskie doświadczenia mogą być przydatne w wyznaczeniu kierunków dostosowania się polskiego biznesu do nowych realiów. W trakcie trwania epidemii dochodzi do wielu zmian na rynku. Gdy sytuacja wróci do normy – rząd, firmy, jak i cała gospodarka muszą skutecznie na nie odpowiedzieć.