Zajęci swoimi sprawami, nie analizujemy globalnych procesów, które zaczynają wpływać na naszą gospodarkę. Coraz częściej o konsekwencjach pandemii wypowiadają się eksperci ekonomiczni. Można stwierdzić, że wszystkie opinie ograniczają się do jednego – weszliśmy w fazę niepewności. Skutki pandemii zależeć będą od tego, jak długo zagrożenie wirusem będzie się utrzymywać i jak długi będzie okres, w którym pozostawać ono będzie bez kontroli. W sytuacji niepewności trudno mówić o zarządzaniu. Obecny stan to raczej reakcja na rozwój sytuacji. W momencie, kiedy możliwa będzie kontrola nad koronawirusem, niepewność zredukowana do ryzyka zacznie podlegać procesowi zarządzania. Najważniejsze jest przekonanie, że podejmowane przez rządy radykalne środki mogą skutecznie ograniczyć pandemię. Pozytywną przesłanką jest fakt, że wcześniejsze stanowisko WHO na temat dynamiki i zasięgu rozprzestrzeniania się koronawirusa zostało znacząco złagodzone. Potwierdzeniem jest zahamowanie skali zachorowań w Chinach, a nawet we Włoszech.
Do największych krajów europejskich i Stanów Zjednoczonych pandemia jeszcze z całą mocą nie dotarła. Od tego, jak poradzą sobie one z jej opanowaniem, w dużym stopniu uzależnione będą tegoroczne wyniki gospodarcze. Z pewnością nie będą one tak dobre, jak przewidywano jeszcze na początku roku. Błędne też są opinie, że jakiś kraj jest w stanie na tym nieszczęściu skorzystać. Negatywne skutki ekonomiczne odczują wszyscy mieszkańcy naszej planety. Być może nadszedł czas na poszukiwanie nowego paradygmatu gospodarczego, ponieważ okazuje się, że nadmierna globalizacja w sytuacji światowego kryzysu, wynikającego z przyczyn będących poza wszelką kontrolą, nie podlega standardowym procedurom zarządzania. Konsekwencje takiej sytuacji okazują się trudne do przewidzenia.
Jak do tej pory rozważane są dwa scenariusze. Optymistyczny – koronawirus zostanie wkrótce opanowany, a gospodarka światowa nie bez pewnych trudności powróci do tradycyjnego modelu funkcjonowania. Pesymistyczny wariant zakłada natomiast przeniesienie skutków pandemii poza pierwszy i drugi kwartał. W tym wariancie nieomal pewna jest głęboka globalna recesja. Jeśli na krótką metę rządy są w stanie wykorzystywać tradycyjne metody i narzędzia przeciwdziałania skutkom zjawisk kryzysowych, to w dłuższym horyzoncie mogą okazać się one nieskuteczne, zarówno w skali globalnej jak i poszczególnych państw.
Obserwując rozwój sytuacji we Włoszech, należy spodziewać się, że gospodarka tego kraju w najbliższym czasie zacznie zmagać się z recesją. Wywoła to bardzo negatywny wpływ na rachityczne tempo wzrostu pozostałych gospodarek strefy euro. Nie należy wykluczyć, że i one wejdą w stan recesji. Recesja w strefie euro uderzy w polską gospodarkę.
Do tej pory polskie scenariusze zakładały głównie echo kryzysu w Chinach. Nie budziły one wielkiego niepokoju, ponieważ nie jesteśmy zależni od importu z tego kraju. Wręcz przeciwnie – mamy nadwyżkę eksportową. Inaczej jest z głównymi graczami strefy euro. Kryzys chińskiej gospodarki będzie bardzo negatywnie oddziaływał na import, zarówno wyrobów gotowych, jak i komponentów do bogatych krajów zachodnich. Optymistyczni eksperci sądzą, że to szansa dla polskich substytutów, które mogłyby uzupełnić braki importu z Chin. Jest to możliwe, ale należy pamiętać, że dużą cześć polskiej produkcji eksportowej stanowią komponenty wyrobów eksportowanych do Chin przez naszych zachodnich partnerów. Czy nasi producenci będą w stanie eksportować finalne wyroby? Z pewnością tak – jednak założenie, że będzie to produkcja i handel na wielką skalę, wydaje się zbyt optymistyczne.
Powstrzymanie pandemii, wobec braku skutecznego sposobu walki z wirusem nie musi oznaczać trwałego rozwiązania problemu, który za kilka miesięcy może znów dać o sobie znać. Z dzisiejszej perspektywy, najpilniejsze jest zapewnienie płynności finansowej zagrożonym branżom, zorganizowanie pomocy w regulacji zobowiązań wynikających z umów leasingowych i kredytowych tym przedsiębiorcom, którzy mogą stanąć w obliczu bankructwa. Z zapowiedzi polityków wynika, że w trybie pilnym, rząd przygotowuje odpowiednie rozwiązania. Z pewnością nie będą to jedyne niestandardowe działania, konieczne, aby złagodzić szok wywołany koronawirusem.
Na pewno doświadczenia wynikające z pandemii będą wpływać również na zmianę strategii i sposobu działania wielu przedsiębiorstw. Już wiadomo, że kilkukrotnie zwiększyła się sprzedaż podstawowych produktów przez Internet. Ludzie rzadziej korzystają z gotówki, wiele firm zaczyna korzystać z możliwości pracy zdalnej. Równolegle do impulsu popytowego związanego z emocjonalnymi zakupami artykułów spożywczych i higieniczno-sanitarnych, drastycznie zmniejszył się popyt na wiele usług. Ograniczenie aktywności konsumenckiej będzie widoczne w wielu sektorach gospodarki. Powrót do stanu normalnego, odbudowa zakłóconych relacji biznesowych, udrożnienie łańcuchów dostaw może potrwać nawet do końca roku. Na szczęście, polskie małe i średnie przedsiębiorstwa, na których opiera się główny ciężar wzrostu gospodarczego, wielokrotnie udowodniły, że potrafią szybko i efektywnie reagować na zmiany otoczenia.
Ze względu na brak zagregowanych danych gospodarczych, które można byłoby powiązać ze skutkami pandemii koronawirusa, wszelkie diagnozy oraz prognozy makroekonomiczne są tylko publicystyką. Dopiero konkretne liczby obrazujące statystyki pierwszego kwartału będą podstawą do poważnej dyskusji na temat strategicznych decyzji gospodarczych. Dotychczasowe założenia polityki gospodarczej na ten rok z pewnością zostaną poddane gruntownej analizie. Jeśli okaże się, że próby zarządzania wielopłaszczyznowym kryzysem wywołanym przez koronawirusza zakończą się powodzeniem, w najbardziej optymistycznym wariancie możemy spodziewać się silnego odbicia gospodarki.