Przed kilkoma dniami „Newsweek” opublikował na swojej stronie internetowej wywiad ze Słowacką ekonomistką Eleną Kohutikovą, jedną z wiodących postaci odpowiadających za wejście tego kraju do unii monetarnej. Rozmowa ukazała się pod znamiennym tytułem „Gdy Kaczyński straszy Polaków euro, Słowacja dzięki wspólnej walucie gospodarczo ucieka Polsce”. Przyznam, że byłem lekko zaskoczony, nie znam bowiem danych mówiących o tym, że słowacka gospodarka wypada specjalnie lepiej od polskiej. Cała rozmowa to apoteoza idei przyjęcia wspólnej waluty, nie ma w niej natomiast żadnych rzeczowych argumentów, które miałby do tego przekonywać. Jest zaś pełna zachwytów bohaterki o tym, że przyjęcie euro to wielki sukces.
Tymczasem warto przytoczyć kilka faktów. W swojej analizie opieram się na powszechnie dostępnych statystykach z Eurostatu. Oto kilka z nich. Słowacja weszła do strefy euro z początkiem 2009 roku. Wartość jej eksportu do członków europejskiej unii monetarnej w cenach bieżących wynosiła wówczas 20,6 mld euro. W 2018 roku było to nieco ponad 40 mld euro. Oznacza to przyrost o 96 proc. w latach 2009–2018. W tym samym czasie wyrażony w cenach bieżących eksport z Polski do strefy euro zwiększył się o ponad 120 proc. Udział polskiego eksportu do strefy euro w globalnej strukturze naszego eksportu to 56 proc., słowackiego jest o 10 pkt. proc. mniejszy. To zatem Polska jest daleko przed Słowacją, jeśli chodzi o sprzedaż towarów i usług do krajów członkowskich obszaru wspólnej waluty. A przecież my nie mamy euro, a Słowacy tak.
Średnie roczne temp wzrostu polskiej gospodarki w latach 2009–2018 wyniosło 3,5 proc., słowackiej zaś 2,3 proc. Rozwijaliśmy się zatem średnio półtorej razy szybciej niż Słowacja w analizowanym okresie. Zasadnicze pytanie brzmi zatem: kto naprawdę komu uciekał? Wypadamy bowiem od Słowacji znacznie lepiej, jeśli chodzi o nasz handel z eurostrefą, mamy lepszą dynamikę PKB. Warto zauważyć, że w kluczowym momencie światowego kryzysu, w roku przyjęcia euro, Słowackie PKB skurczyło się o ponad 5 proc., podczas gdy my urośliśmy o bez mała 3 proc. Od 2009 roku PKB per capita według parytetu siły nabywczej wzrosło w Polsce o 10 pkt. proc. w relacji do średniej unijnej, na Słowacji ten wzrost był dwukrotnie niższy niż u nas (obecnie wskaźnik ten wynosi 70 proc. w Polsce i 76 proc. na Słowacji).
Bez wątpienia w dyskusji na temat wprowadzenia w Polsce wspólnej waluty konieczne są porównania z krajami naszego regionu, które ten krok mają już za sobą. Doświadczenia Słowacji nie wyglądają tutaj zbyt zachęcająco. Jest raczej odwrotnie, powyższa analiza nie pozostawia złudzeń, że to Polska bez euro radziła sobie znacznie lepiej od Słowacji będącej w unii walutowej. Pozwólmy zatem, aby fakty mówiły same za siebie i nie dajmy się zwieść ideologii.