PAP zapytał doktora Sawulskiego, czy ostatni wzrost inflacji należy traktować z zaskoczeniem.
– Zaskakujące jest to, że inflacja skoczyła do poziomu bliskiego 3,5 proc. już w grudniu. Spodziewaliśmy się skoku inflacji, ale w pierwszym kwartale 2020 r., a nie juz pod koniec 2019 r. To prawdopodobnie skutek tego, że firmy wyprzedziły to, co miały zrobić w styczniu, czyli podniosły ceny już w grudniu – powiedział Sawulski.
– Zaskoczyła bardzo inflacja bazowa, po wyłączeniu cen żywności i energii, najwyższa od wielu lat, będąca blisko historycznego maksimum. Ceny żywności są mocno zależne od czynników pogodowych, jak i szalejącej na świecie choroby ASF, podnoszącej ceny mięsa, a ceny energii są zależne od tego, co dzieje się na rynkach światowych. Jednak inflacja bazowa pomija te czynniki, czyli mówi o rzeczach, które strukturalnie zmieniają się w gospodarce. I w takim świetle niespodziewany wzrost inflacji bazowej pokazuje, że wzrost cen może być zjawiskiem trwalszym, niż nam się wydawało do tej pory – dodał ekspert.
W związku z tym padło pytanie, czy możliwy jest powrót poziomu inflacji do celu, jaki postawił sobie NBP.
– Wyniki inflacji zaskakują większym wzrostem niż spodziewany już od pół roku, ale to było spowodowane rosnącymi cenami żywności. Całe poprzednie półroczne ceny żywnośći rosły ok. 6-7 proc. miesięcznie, co się przekładało na inflację. Na wzrost cen owoców i warzyw miały wpływ czynniki pogodowe, na ceny wieprzowiny miał wpływ ASF, szerzący się w Polsce i na świecie. W grudniu do rosnących cen jedzenia doszły inne czynniki, jak np. wzrost cen biletów lotniczych czy wzrost cen ubezpieczeń – powiedział Sawulski.
– Spodziewaliśmy się, że wzrost inflacji nastąpi, ale dopiero w I kwartale, w związku ze wzrostem płacy minimalnej i kosztami związanymi z zarządzaniem nieruchomościami, jak np. wzrost cen za odpady oraz cen energii elektrycznej. Oczekiwaliśmy, że w pierwszych miesiącach 2020 r. inflacja osiągnie 4 proc., ale w drugiej połowie roku będzie spadała. Dlatego, że szybki wzrost cen żywności w 2019 r. zbudował wysoką bazę na inlacji na 2020 r. Trudno spodziewać się, że w drugiej połowie 2020 r. te ceny będą jeszcze wyższe niż w drugiej połowie 2019 r. i to uzasadnia oczekiwania, że inflacja powróci do celu inflacyjnego NBP – mówi dalej Sawulski.
– Jendak w ostatnich latach czynniki pogodowe, wpływające na ceny żywności, często przybierały nienaturalną formę, jak susze czy powodzie. Więc jeśli tego typu zjawisk byłoby w 2020 r. więcej, wtedy możemy mieć problem z inflacją, stale utrzymującą się powyżej górnej granicy odchyleń od celu NBP, czyli 3,5 proc.
Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.
JS/PAP