W "Rzeczpospolitej" możemy przeczytać o sprawie wyjaśnianej przez Sąd Najwyższy, która dotyczy wyłudzenia od ZUS ponad 39 tys. zł z tytułu zasiłku wypłaconego w oparciu o pozorną umowę o pracę.
"Sędziowie uznali, że ZUS może dochodzić zwrotu tych pieniędzy bezpośrednio od przedsiębiorcy. Nie musi nawet próbować ściągnąć ich od świadczeniobiorcy" – pisze "Rz".
W uzasadnieniu sędzia Józef Iwulski stwierdził, że znacznie łatwiejsze w praktyce jest odzyskanie nienależnie wypłaconego świadczenia bezpośrednio od płatnika. Są to często firmy prowadzący dużą działalność gospodarczą.
"Dochodzenie zwrotu od świadczeniobiorców bywa nieskuteczne. A ZUS ma obowiązek dbania o skuteczne dochodzenie zwrotu nienależnie pobranych świadczeń z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, bo to leży w interesie pozostałych ubezpieczonych i państwa" – powiedział sędzia Iwulski.
W ocenie Andrzeja Radzisława, radcy prawnego, mimo, iż słuszne są postanowienia uchwały, może ona spowodować problemy wielu przedsiębiorcom.
"ZUS od lat w zasadzie z automatu kwestionuje wszystkie umowy zawierane z kobietami, szczególnie wyżej wynagradzanymi, które – jak się później w krótkim czasie okazuje – są w ciąży i korzystają z zasiłku macierzyńskiego" – stwierdził Radzisław.
"Ta uchwała SN daje ZUS potężne narzędzie do ręki. Jeśli kontrolerom uda się zakwestionować taką umowę, pracodawca będzie musiał z własnej kieszeni zwrócić cały wypłacony zasiłek. A to może być nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych" – dodał.
JS/Business Insider