Polska jest czołowym europejskim producentem artykułów rolno-spożywczych. Jesteśmy europejskim czempionem na rynku drobiarskim, znajdujemy się w czołówce dostawców mięsa wieprzowego, jaj, wołowiny i produkcji mleka. Jesteśmy także unijnym potentatem w produkcji zbóż, owoców i warzyw. Eksport polskiego rolnictwa tylko w ubiegłym roku przekroczył 31 mld EUR, bijąc kolejny – jak zresztą co roku – rekord sprzedażowy. Dzieje się tak dlatego, że nasi rolnicy produkują żywność wysokiej jakości i w odpowiedniej ilości.
W kontekście pandemii warto zaznaczyć, że nasi rolnicy zapewniają regularne dostawy mięsa do krajowych sieci dystrybucji, do sklepów regularnie trafiają świeże warzywa, owoce i inne produkty niezbędne do normalnego funkcjonowania. Dysponujemy potężnymi – jednymi z największych w Europie – zapasami ziemniaków oraz mleka. Co ważne względem nabiału, w naszym kraju jego zapasy znacznie przewyższają poziom z lat ubiegłych. Jest to sytuacja o tyle optymistyczna, że okres zimowy charakteryzuje się znacznym obniżeniem mleczności krów. Mimo to nasi rolnicy kolejny raz wypadają dobrze na tle innych krajów Wspólnoty. Jesteśmy dodatkowo w przededniu nowalijek, które zapewnią rodzimemu rolnictwu dodatkowe zabezpieczenia względem poziomu zapasów produkcji roślinnej.
W ubiegłym tygodniu nasz kraj zanotował wprawdzie znaczące braki żywności, ale wynikały one wyłącznie z niedoszacowania problemu ze strony sieci handlowych. Dziś po tych kłopotach nie ma już śladu. Daleko nam do sytuacji z Włoch, gdzie niejednokrotnie brakuje podstawowych produktów spożywczych. Polska produkuje znacznie więcej żywności, niż jest w stanie przyjąć nasz rynek wewnętrzny. Staje się to szczególnie istotne w kontekście częściowego załamania się światowego łańcucha dostaw żywności. Efektem tej sytuacji jest rozdystrybuowanie nadwyżek powstałych z niemożności realizowania dostaw eksportowych – wszystkie te produkty trafią finalnie na półki sklepowe w naszym kraju.
Niepowetowane będą jednak straty rodzimych producentów dotyczące sprzedaży zagranicznej. Należy się spodziewać, że pandemia koronawirusa spowoduje wyrwę w krajowym eksporcie, która pierwszy raz od lat sprawi, że Polakom nie uda się pobić kolejnych rekordów. Problemy handlowe w znacznej mierze wynikają z trudności, z którymi mierzyć się musi sektor transportowy. Część firm odmawia realizowania działań wynikających z kontraktów, inna grupa przebywa w potężnych korkach na europejskich granicach. Nie wszystkie kraje udrożniają bowiem zatory przygraniczne tak, jak udaje się to naszej Straży Granicznej.
Badania opinii publicznej pokazują, że również sami rolnicy podchodzą do kwestii pandemii niezwykle trzeźwo. Aż 65% z nich jest przekonanych, że sytuacja się unormuje i nie zamierzają oni zaniechać pracy w gospodarstwie. Istnieją jednak pewne obawy dotyczące spadków cenowych i transportu produktów wytworzonych w gospodarstwach.
Spadki cenowe na rynkach rolnych są oczywiście zauważalne, choć niesłusznie obarcza się winą za nie samych rolników. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta wespół z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozpoczął akcję mającą na celu karanie sprzedawców czy sieci sklepów, które – wykorzystując strach – wprowadzały i wprowadzają zawyżone ceny artykułów rolno-spożywczych. Kampania przyniosła już pierwsze efekty, które skutecznie zniechęcają oszustów do wykorzystywania obecnej sytuacji.
Rząd dba także o to, aby w rolnictwie nie zabrakło rąk do pracy i przygotowuje rozwiązania pozwalające na przedłużenie prawa do pobytu w Polsce dla obcokrajowców. Polski rynek rolny – a w szczególności rynek sadowniczy – jest uzależniony od obecności pracowników pochodzących spoza granic naszego kraju. Resort rolnictwa stara się nie dopuścić do sytuacji, z którą obecnie borykają się włoscy rolnicy. Jak poinformował największy z tamtejszych związków rolniczych – Coldretti – Włochy borykają się w ostatnich tygodniach z masowym odpływem pracowników najemnych z Albanii, Rumunii czy Indii. Ci opuszczają Italię ze strachu przed rekordową liczbą zarażeń koronawirusem.
Pakiet buforowy dla polskiego rolnictwa wyprzedza rozwiązania przyjmowane w innych krajach Wspólnoty. Sytuacja na rynku żywności jest stabilna. Rolnictwo jest niezaprzeczalnie jednym z filarów bezpieczeństwa narodowego, a decydenci zdają się rozumieć powagę sytuacji.
*autor jest Dyrektorem Instytutu Gospodarki Rolnej