fbpx
Strona głównaArchiwumAbp Jędraszewski ma rację

Abp Jędraszewski ma rację

-

Owo niebezpieczeństwo ma charakter wielowymiarowy: etyczny, polityczny i ekonomiczny. Obecnie przerabiamy w Unii Europejskiej dyskusję nad tzw. zielonym ładem, w skrócie chodzi o działania zmierzające do neutralności klimatycznej, czyli zerowej emisji dwutlenku węgla netto do 2050 roku jaki osiągnąć mają kraje wspólnoty. Pod tym hasłem kryje się niezwykle kosztowny program praktycznej likwidacji wielu gałęzi przemysłu w takich krajach jak Polska. Koszt owej „neutralności” to kwoty, w których liczba zer przyprawia o zawrót głowy, zresztą trudno pewnie nawet te wydatki realnie oszacować. Mówimy raczej o bilionach, a nie miliardach euro. Do tej pory nie wiadomo, kto za to zapłaci, bo wsparcie finansowe, które proponuje Komisja Europejska to kropla w morzu, a chętnych do sponsorowania tego projektu i tak nie ma zbyt wielu. Polsce póki co udaje się z unijnych celów klimatycznych wymiksować. Pytanie tylko na jak długo. Oby na stałe. Skutkiem owego „zielonego ładu” będzie ucieczka emisji, czyli przenoszenie się produkcji związanej z wytwarzaniem dużych ilości CO2 do państw, które sobie takiego kagańca jak Europa nie mają zamiaru nakładać. W ujęciu globalnym działania Unii są absurdalne. Dają bowiem okazję do uzyskania potężnej przewagi konkurencyjnej krajom nie należącym do tej organizacji, przy jednoczesnym znikomym skutku dla klimatu, o który przecież podobno chodzi. Czy naprawdę unijny decydenci wierzą, że np. Chiny pociągnięte przykładem UE nagle zamarzą o zielonym ładzie u siebie?! Czy rzeczywiście można być aż tak naiwnym i zrujnować własną gospodarkę jednocześnie wspomagając inne kraje spoza Unii i skazując Europę na dryfowanie po peryferiach światowej ekonomii?! To pytania, które mają wyłącznie wymiar retoryczny. Dla ideologów skutki się nie liczą, empiria ustępuje u nich apriorycznej i utopijnej wizji świata, którego nie ma i nie będzie. Dla realizacji swoich doktrynerskich planów gotowi są zrujnować to co jeszcze zrujnować można, byle wcielić w życie swoje zamierzenia okraszone pięknymi hasłami, a dla znającym materią będących zwykłym bełkotem. To o tyle obrzydliwe, że do tego celu wykorzystuje się dzieci, naiwne i bezbronne w swojej percepcji świata. Jak można traktować jako globalny autorytet kilkunastoletnie dziecko powielające wyświechtane frazesy? Czy naprawdę światowi liderzy nie mają innych doradców oprócz nastoletniej dziewczynki wykreowanej na wyrocznie w najważniejszych dla globu kwestiach? Tu znowu problemem jest oszołomienie ideologią, która zaciemnia obraz rzeczy. Stąd w pełni podpisuję się pod słowami abp. Marka Jędraszewskiego o ekologizmie, i chylę czoła za odwagę nazywania rzeczy po imieniu.

Kategorie

Najnowsze

Najczęściej czytane

Zobacz również