Paulo Sousa, były trener Biało-Czerwonych, który opuścił naszych piłkarzy przed najważniejszymi meczami, czym doprowadził do furii kibiców, teraz zawodzi również w Brazylii. Prowadzone przez niego Flamengo Rio de Janeiro gra fatalnie, a praca Sousy oceniana jest krytycznie.
Sousa opuścił polską reprezentację w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Do tej pory nie wiadomo z jakiego powodu zrezygnował z pracy w naszym kraju. Być może Portugalczykowi nie podobała się polska zima i tęsknił do słońca i słynnej plaży Copacabana. Zapłacił nawet odszkodowanie za wcześniejsze zerwanie kontraktu. Portugalczyk natychmiast znalazł nową pracę w Brazylii. Polscy kibice i dziennikarze nie zostawili na nim suchej nitki. Nazwany został „siwym bajerantem”, a jego czyn określono jako gangsterkę. Wielu po dziś dzień uważa, że potraktował Polaków jak śmieci. Teraz okazuje się, że i w Brazylii zaczął denerwować kibiców i dziennikarzy. Wyniki Flamengo są bardzo słabe. Słynny klub z Rio zajmuje dopiero 14. miejsce w brazylijskiej Serie A. Flamengo rzadko wygrywa, co bardzo niecierpliwi kibiców, którzy coraz częściej wygwizdują trenera. Negatywnie odnoszą się do niego także eksperci i dziennikarze.
Rio odbija mu się czkawką
Sousa bez cienia zażenowania tłumaczy Brazylijczykom, że zapłacił, by do nich przyjechać. Nawiązuje tu do wspomnianego odszkodowania dla polskiego związku za wcześniejsze rozwiązanie kontraktu. Portugalczykowi bardzo zależy, by utrzymać posadę we Flamengo. Jednak krytyka się wzmaga. Dziennikarze brazylijscy piszą o Sousie jako o człowieku bez twarzy, który porzucił nawet swoje pomysły. Ich zdaniem, Sousie brakuje charyzmy i autonomii. Łatwo ulega pochlebstwom i nie jest w stanie przeforsować swojej wizji, bo silniejsza pozycję w klubie mają gwiazdy zespołu.
Źródło: sport.interia.pl