– To bardzo drażliwa i kontrowersyjna sprawa, gdyż dotyczy wyboru osób, które de facto miałyby mieć pośredni wpływ, w jaki sposób i ile będzie wydatkowanych pieniędzy z budżetu państwa. Te nazwiska mogą być kojarzone z jedną stroną politycznej barykady lub jednorodnym spojrzeniem na niektóre ważne dla rządu sprawy. A to będzie rodzić podejrzenia, że niezależność widnieje tylko na papierze. I zacznie się "polskie piekiełko", czyli krzyki mediów i apokaliptyczne wizje. Dlatego wszyscy czekają z tym rozwiązaniem na ostatnią chwilę – cytuje Business Insider jedną z osób zorientowanych w tej sprawie.
– Prawie nikt nie chce puścić pary z ust. Rada Polityki Fiskalnej to teraz operacja "tajne przez poufne" – dodaje rozmówca serwisu.
Na razie nieznane są szczegóły prac nad projektem. Pewne jest, że będzie to grupa ekspercka powoływana do kilka lat. Będzie ona dysponowała kompetencjami doradczo-opiniującymi.
Poztytywnie na temat takiego pomysłu wypowiadał się w listopadzie prezes GPW Marek Dietl.
– Rada Fiskalna musiałaby mieć swoją niezależność – co jest produktem luksusowym. Dlatego zaproponowałbym kadencję 9-letnią, może 10-letnią. Osoby musiałyby być również dobrze wynagradzane, adekwatnie do kompetencji. Aby zapewnić ciągłość działania takiego gremium, wybory mogłyby odbywać się co trzy lata, w których jedna trzecia składu zostałaby wymieniona – mówił prezes GPW.
Warto zaznaczyć, że pomysł utworzenia takiego organu nie jest nowy. W roku 2015 utworzenie podobnej jednostki zostało zablokowane przez ministra finansów rządu PO-PSL Mateusza Szczurka.
Więcej na temat projektu Rady Polityki Fiskalnej przeczytasz tutaj.
JS/Business Insider