Jak przypomina Wirtualna Polska, jeszcze w latach 2014-2016 liczba małych sklepów rosła. W latach 2015 i 2016 przybywało ich 6 tys. rocznie. Szczególnie dobry był rok 2012, kiedy małych sklepów przybyło 12 tys.
Problemy zaczęły się w roku 2017. Wówczas liczba małych sklepów spadła o 11 tys. W roku 2018 ubyło ich 15 tys., a w 2019 – 11 tys.
Warto zwrócić uwagę, że wprowadzona w 2018 ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele jest tylko jednym z czynników, które powodują spadek liczby małych sklepów.
– Małych dobijają też sieci sklepów jak Żabka np., które się stale rozwijają. Jest zatem kilka czynników, które powodują, że tzw. osiedlowe sklepy idą do piachu, a zakaz handlu się do tego przyczynił. Ponadto młodzi ludzie nie chcą tych interesów przejmować po swoich rodzicach. Przecież to samo jest z dobrze funkcjonującymi firmami, a w sklepie ciężka praca i zarobki niskie – powiedział cytowany przez WP Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.
Jak informuje WP. obecnie Żabek jest 5876. W 2013 roku było ich 3000. Zdaniem prezesa ZPP, na ograniczeniu handlu korzystają też Lidl i Biedronka.
– Mają super promocje w soboty i pół restauracyjne dania do lekkiego finiszowania w domu. Zapakowana kaczka, którą upichcimy szybko w domu, to coś, czego małe sklepy osiedlowe nie mają i nie będą mieć – mówi Kaźmierczak.
Serwis przytacza przykład "Słodkiej Dziurki" – małego sklepu, którego właścicielka zdecydowała się na rezygnację z biznesu i sprzedaż zatowarowanego sklepu za 20 tys. zł. Sklep jest jednym z kilkuset w Polsce wystawionych na OLX. Argumentem przeważającym wśród sklepikarzy jest właśnie kwestia zakazu handlu w niedziele, który z założenia miał wzmocnić małe sklepy w opozycji do dużych sieci i galerii handlowych, a spowodował odwrotny skutek.
– Jak jeszcze dwie niedziele w miesiącu były z zakazem handlu, to było tylko trochę gorzej. Jednak od zeszłego roku, z jedną niedzielą handlową, zaczęło się robić nieciekawie. Sprzedaję sklep, więc mam pełne dane. Obroty spadły o połowę – mówiła Wirtualnej Polsce Katarzyna Jaworska.
Właścicielka zwraca uwagę na bliskie sąsiedztwo Biedronki i Lidla, gdzie widzi przed nadejściem weekendu ludzi z pełnymi koszami zakupów.
– W piątki, soboty i poniedziałki praktycznie nie mam klientów. Wszyscy się "obkupują" w marketach przed niedzielą jak na święta. Jak wprowadzili 500+, to obroty wystrzeliły. To były czasy, a potem już było tylko gorzej. Poza tym nie chcę za 10 lat dalej nocami targać ziemniaków – powiedziała pani Katarzyna.
JS/WP