Dr Paweł Grzesiowski przestrzega, że odmrażanie gospodarki nie oznacza, że pandemia koronawirusa jest już za nami. Nie oznacza nawet tego, że minęliśmy szczyt zachorowań. Jego zdaniem, najgorsze dopiero przed nami.
– Boję się, że ludzie myślą, że jest już po epidemii. Pojawiają się nierozważne głosy, że jest już po wszystkim. A tak naprawdę jesteśmy dopiero przed epidemią! – mówi.
Grzesiowski przyznaje rzecz w zasadzie oczywistą, że na skutek narodowej kwarantanny i powszechnej izolację nie nabraliśmy odporności i dopiero teraz wirus będzie mógł się wykazać i nas zaatakować. – Siedzieliśmy dwa miesiące w ukryciu i wirus nie miał kogo zaatakować. Teraz będziemy już wychodzić do pracy, do galerii, a więc wirus będzie miał do nas dostęp. Nie ma żadnego przesłania mówiącego, że epidemia minęła (…) Wirus nadal jest w środowisku, wywołuje zachorowania i każdy kto nie chorował, może zachorować – tłumaczy.
To kolejny głos eksperta ze świata medycyny, który „uderza” w oficjalny przekaz, jakoby mamy do czynienia z wielką pandemią, dlatego nie było i nie ma innego wyjścia, jak całkowite zatrzymanie gospodarki i zarządzenie narodowej kwarantanny, czyli zamknięcie wszystkich w domach. Skutki bowiem takiego działania na dłuższą metę mogą być i pewnie będą zatrważające. Wielu ekonomistów i przedsiębiorców jest zdania, że polska gospodarka przez ostatnie dwa miesiące traciła dziennie na skutek tzw. pandemii 2 mld zł! I są to szacunki, które zapewne nie odbiegają od prawdy. Skutki gospodarcze będą oczywiście ściśle związane ze skutkami społecznymi (bezrobocie, depresje, marazm etc.), które już trudniej będzie podliczyć, a które na pewno za chwilę dadzą o sobie znać. Do tego dochodzą skutki zdrowotne, o których teraz mówi dr Grzesiowski.
Polski rząd wybrał strategię walki z koronawirusem, która byłaby skuteczna, gdyby dało się go przeczekać i całkowicie zwalczyć. Tak się jednak nie stało, bo to niemożliwe.
Znów wraca więc temat tzw. pandemii. I znów kolejne oficjalne dane pokazują, że absolutnie nie mamy z nią do czynienia. Przynajmniej na tę chwilę. Liczba zgonów w Polsce:
- kwiecień 2018 – 33 639
- kwiecień 2019 – 33 613
- kwiecień 2020 – 33 104
Podobne dane płyną z USA, Włoch, czy Hiszpanii (akurat za marzec), o czym pisaliśmy TUTAJ.
Czyli co? Ktoś cały czas robi nas w konia?