12 lat temu Yuval Noah Harari był nieznanym profesorem na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Jego kariera akademicka – specjalizuje się w historii średniowiecza i wojskowości – nie sugerowała, że zostanie jednym z bardziej znanych pisarzy. Sprzedał na całym świecie prawie 15 milionów egzemplarzy swoich esejów, jest omawiany na najbardziej prestiżowych forach dyskusyjnych. Niespodziewana sława pojawiła się po opublikowaniu oryginalnego i prowokującego eseju na temat historii ludzkości. „Sapiens: od zwierząt do bogów”, przetłumaczonego na 45 języków.
Siedem lat po publikacji „Sapiens…” nadal pojawia się na listach bestsellerów. Ridley Scott ogłosił plany zrobienia filmu na bazie tej książki. Dlaczego książka zainteresowała tak wiele osób?
Na nasze życie wpływają rzeczy, które dzieją się po drugiej stronie świata, czy to chińska gospodarka, polityka amerykańska, czy zmiany klimatu. Ale większość systemów edukacyjnych nadal uczy historii jako czegoś lokalnego. Ludzie chcą mieć szersze spojrzenie na historię ludzkości. Ponadto jest to dość dostępna książka o prostym stylu, napisana językiem dla niekoniecznie wyspecjalizowanych czytelników. I oczywiście musisz wziąć pod uwagę pracę mojego męża i wszystkich ludzi, którzy z nami współpracują, ponieważ jedno to napisać książkę, a drugie, ją promować.
Jaki wpływ miał sukces na twoje życie?
Popularność jest bardzo dobra. Kto by nie chciał odnieść sukcesu, mieć rzesze czytelników i być wysłuchanym? Ale ma to też negatywną stronę. Mam mniej czasu na czytanie, badania i pisanie, ponieważ dużo podróżuję, udzielam wywiadów, etc. Istnieje również ryzyko, że uderzy mi do głowy woda sodowa, moje ego będzie rosło i stanę się nieprzyjemną osobą. Zaczynasz wierzyć, że jesteś bardzo mądry i że każdy powinien wiedzieć, co mówisz. Kiedy ludzie zaczynają zbyt dużo słuchać jednej i tej samej osoby, to nie jest dobre dla nikogo. Czy to w polityce, religii czy nauce. Zjawisko guru może być niebezpieczne. Mam nadzieję, że wiele osób czyta moje książki, ale nie dlatego, że jestem guru, który zna wszystkie odpowiedzi. Tu chodzi o zadawanie pytań.
Jakie pytania są dla ciebie ważne?
Największym problemem politycznym, prawnym i filozoficznym naszych czasów jest sposób ochrony danych i własności. W przeszłości definiowanie własności ziemi było łatwe: stawiano ogrodzenie, a nazwisko właściciela zapisywano na kartce papieru. Kiedy pojawił się nowoczesny przemysł, trzeba było uregulować własność maszyn. I to zostało osiągnięte. Ale co z danymi? Są wszędzie i nigdzie. Mogę mieć kopię mojej historii medycznej, ale to nie znaczy, że jestem właścicielem tych danych, ponieważ mogą istnieć miliony kopii. Potrzebujemy innego systemu. Jakiego? Nie wiem. Kolejnym kluczowym pytaniem jest, jak osiągnąć lepszą współpracę międzynarodową.
Bez większej globalnej współpracy, jak twierdzisz w swojej najnowszej książce, trudno jest stawić czoła wyzwaniom stulecia.
Nasze trzy główne problemy mają charakter globalny. Jeden kraj nie może ich naprawić. Mówię o zagrożeniu wojną nuklearną, zmianami klimatu i zakłóceniami technologicznymi, zwłaszcza wzrostem sztucznej inteligencji i bioinżynierii. Na przykład, co mógłby zrobić rząd hiszpański przeciwko zmianom klimatu? Nawet gdyby Hiszpania stała się najbardziej zrównoważonym krajem i ograniczyła emisję do zera, bez współpracy Chin i Stanów Zjednoczonych nie byłoby efektu. Jeśli chodzi o technologię, chociaż UE zabrania eksperymentowania z genami w celu klonowania ludzi, to co robią Korea czy Chiny? Jest prawdopodobne, że Europa ostatecznie stworzy nadludzi, aby nie zostać w tyle. Trudno iść w przeciwnym kierunku.
W „Sapiens…” przekonujesz, że współpraca na dużą skalę jest jedną z wielkich ludzkich specjalności.
Szympansy na przykład współpracują tylko z tymi, których znają osobiście. To najwyżej 150 małp. Ludzie są w stanie współpracować z milionami innych ludzi, nie znając ich. I to dzięki umiejętności wierzenia w opowieści i idee: ekonomiczne, nacjonalistyczne, polityczne, religijne… Przykład pieniędzy: pracujemy w zamian za euro, ufamy temu systemowi, ale małpa nigdy nie da ci banana w zamian za mały zielony papierek.
Jak zrozumieć obecny świat?
Zmienia się tak szybko, że coraz trudniej zrozumieć, co się dzieje. Nigdy nie żyliśmy w tak przyspieszony sposób. W całej historii ludzie nie wiedzieli dokładnie, co stanie się za 20 lub 30 lat, ale mogliśmy przypuszczać. Jeśli mieszkałeś w Kastylii w średniowieczu, podczas dwóch dekad mogło wydarzyć się wiele rzeczy (być może zjednoczenie z Aragonią, inwazja Arabów…), ale codzienne życie ludzi pozostało mniej więcej takie samo. Teraz nie mamy pojęcia, jak będzie wyglądał rynek pracy i relacje rodzinne za 30 lat, co przecież nie jest tak odległą przyszłością. To powoduje ogromne zamieszanie.
Jaka jest na to reakcja?
Przyszłość jest tak niepewna, że ludzie szukają pewności, koncentruje się na znanych im historiach, które obiecują im niezmienną prawdę. Chrześcijaństwo, nacjonalizm… Ile lat ma chrześcijaństwo? Dwa tysiące to nic w porównaniu z całą historią ludzkości. Tradycyjne religie również nie mają rozwiązania dzisiejszych problemów: Biblia nie mówi nic o sztucznej inteligencji, inżynierii genetycznej ani o zmianach klimatu.
Powrót do nacjonalizmu. Jak bardzo jest niebezpieczny?
Zasadniczo uważam, że nie ma nic złego w nacjonalizmie, gdy jest on umiarkowany. Umożliwia milionom nieznajomych osób odczuwanie tego samego, współpracę, czasem wojnę, ale przede wszystkim stworzenie społeczeństwa. Płacę podatki, a państwo przeznacza pieniądze na świadczenie usług wszystkim, nawet jeśli ich nie znamy. I to bardzo dobrze. Ale dobrze wiedzieć, że nacjonalizm zamienia się w faszyzm, gdy mówią ci, że twój naród jest nie tylko wyjątkowy, ale że jest ważniejszy niż cokolwiek innego na świecie. I nie masz żadnych specjalnych zobowiązań wobec swojego kraju, ale jesteś oddany swojemu narodowi, a komuś innemu, rodzinie, nauce, sztuce… czy reszcie społeczeństwa. Zatem sposób oceny, czy coś jest dobre, polega wyłącznie na odpowiedzi na pytanie, czy służy interesom narodu. To faszystowski punkt widzenia.
Dlaczego faszyzm jest nadal atrakcyjny?
W Izraelu faszyzm jest przedstawiany jako straszny potwór. Myślę, że to pomyłka, ponieważ jak każde zło, ma życzliwą i uwodzicielską twarz. Już tradycyjna sztuka chrześcijańska przedstawiała Szatana jako atrakcyjnego mężczyznę. Dlatego tak trudno jest oprzeć się pokusom zła i, oczywiście, faszyzmu. Jak to możliwe, że miliony Niemców poparły Hitlera? Przekonało ich to, że poczuli się wyjątkowi, ważni, piękni. Dlatego faszyzm jest tak atrakcyjny. Co się stanie, gdy ludzie zaczną przyjmować faszystowskie poglądy? Ponieważ powiedziano im, że faszyzm jest potworem, trudno jest im rozpoznać go u innych i u siebie. Kiedy patrzą w lustro, nie widzą tego strasznego potwora, ale coś pięknego. Nie jestem faszystą, powtarzają sobie.
Izraelski parlament uchwalił ustawę, która mówi o „narodzie żydowskim”, co było szeroko krytykowane szczególnie przez mieszkających tu obywateli arabskich.
W książce zapewniam, że prawdziwy wpływ judaizmu na historię jest przesadnie podnoszony w Izraelu. Wiele osób ma przesadzone wyobrażenie o sobie jako jednostkach i zbiorowości. Podam przykład Izraela, ponieważ jest to kraj, który znam. Wielu Izraelczyków uważa, że judaizm jest najważniejszą rzeczą, jaka wydarzyła się w historii. Są bardzo zaniepokojeni krytyką tego, co Izrael robi na okupowanych terytoriach. Mają bardzo zniekształcony obraz swojego miejsca na świecie i tego, co robią Izraelczycy w kontekście globalnym. Tutaj bardzo trudno jest mówić o tym, nie będąc uznanym za zdrajcę. Zgodnie z prawem „narodu żydowskiego” jestem dumny z tego, że jestem Izraelczykiem, ale w moim kraju niektóre prawa są ograniczane.
Co najbardziej niepokoi cię w technologiach?
Partie faszystowskie w latach 30. XX wieku lub radzieckie KGB kontrolowały ludzi. Ale nie mogli osobiście śledzić wszystkich osób ani manipulować nimi indywidualnie, ponieważ nie mieli technologii. A my już to mamy. Dzięki big data, sztucznej inteligencji, po raz pierwszy w historii możliwe staje się spotkanie osoby lepszej od nas samych, hakowanie ludzi, dokonywanie wyborów za nich. Ponadto zaczynamy mieć biologiczną wiedzę niezbędną do zrozumienia tego, co dzieje się w ludzkim mózgu. Coraz lepiej rozumiemy biologię. Dużym problemem są dane biometryczne. Nie chodzi tylko o dane, które zostawiasz po kliknięciu w sieci, o to, co mówisz lub dokąd idziesz, ale o dane, które mówią, co dzieje się w twoim ciele. Podobnie jak osoby korzystające z aplikacji zbierających ciągłe informacje o ciśnieniu krwi i tętnie. Teraz rząd może śledzić te dane i przy wystarczającej mocy obliczeniowej można osiągnąć punkt, w którym system rozumie lepiej człowieka niż on sam. Dzięki tym informacjom można łatwo manipulować ludźmi i kontrolować ich w najbardziej efektywny sposób.
Czy to nie brzmi trochę jak science fiction?
Już widzimy, jak propaganda jest zaprojektowana indywidualnie, ponieważ ma wystarczająco dużo informacji o każdym z nas. Jeśli chcesz wywołać w kraju duże napięcie związane z imigracją, umieść kilku hakerów i trolli, aby rozpowszechniać spersonalizowane fałszywe wiadomości. Wyślij osobie, która opowiada się za zaostrzeniem polityki imigracyjnej, opowieść o uchodźcach gwałcących kobiety. Ta osoba w to wierzy, ponieważ ma taką skłonność. Zamiast tego wyślij opowieść o białych bijących uchodźców do sąsiadki, która uważa, że grupy antyimigranckie są faszystowskie, i ona będzie skłonna w to uwierzyć. Kiedy więc spotykają się, są tak wkurzeni, że nie mogą dyskutować. Ten mechanizm był wykorzystany w wyborach w Stanach Zjednoczonych w 2016 r. oraz w kampanii Brexit.
Jak w takim razie skoncentrować się na tym, co ważne?
Uwaga jest wysoce kwestionowanym zasobem i jest powiązana z danymi. Każdy chce przyciągnąć twoją uwagę. Model branży informacyjnej został całkowicie zniekształcony. Podstawowy wzorzec polega na tym, że otrzymujesz większość rzekomo darmowych wiadomości (prawdziwych lub fałszywych), ale w rzeczywistości robisz to w zamian za uwagę, która jest sprzedawana dalej innym. Nowy symbol statusu to ochrona przed złodziejami, którzy chcą zwrócić naszą uwagę. Brak smartfona jest symbolem statusu. Wielu potężnych ludzi na świecie go nie ma.
Wygląda jednak na to, że Donald Trump ma inteligentny telefon, przynajmniej spędza dzień na tweetowaniu. Masz również konto na Twitterze od stycznia 2017 r.
Zatrudniam ludzi, którzy zarządzają moim kontem. Wydaje mi się, że sieci społecznościowe bardzo zniewalają. Jeśli naprawdę chcesz w nich być, nie możesz tweetować raz w miesiącu. Musisz to robić cały czas. Nie mam tyle rzeczy do powiedzenia na Twitterze!
Jak się organizujesz, aby zabezpieczyć swoją uwagę przed „przeszkadzajkami”?
Staram się wprowadzać limity czasowe. Zaczynam dzień od godziny medytacji. Po śniadaniu przeglądam e-maile i próbuję odpowiedzieć wszystkim. Niech skrzynka odbiorcza będzie wyzerowana, ponieważ jeśli zostawię coś na później, nie umiem się z tego wygrzebać. Staram się nie sprawdzać poczty przez cały czas. Ponieważ nie mam smartfona, nie otrzymuję powiadomień ani też nie mam ochoty przejść do trybu online, żeby coś przeczytać. Po prostu biorę książkę i czytam. Jedną lub dwie godziny. Jeśli muszę pisać, piszę.
Źródło: Cristina Galindo/El Pais