Krzysztof Kolumb, który nazwał swój okręt flagowy Santa Maria, został zrzucony w porcie w Baltimore. Protestujący w Missouri zaatakowali posąg św. Ludwika w mieście jego imienia, a jeden z nich miał napaść dwie osoby odmawiające różaniec. Pomnik św. Junipero Serra w Sacramento w Kalifornii został pomalowany sprayem i zburzony, a rada miasta Ventura nagrodziła wandali głosując za usunięciem rzeźb świętego ze swojego miasta.
Gniew na Kolumba, Serrę i Św. Ludwika miały wymiar polityczny. Nie można tego powiedzieć o obecnej fali przemocy i wandalizmu skierowanych przeciwko katolicyzmowi. Trudno nie interpretować tego jako wybuchu antykatolicyzmu.
W kościele św. Stefana w Chattanooga w stanie Tennessee ktoś ściął głowę figurze Najświętszej Maryi Panny.
W Bostonie ktoś podpalił posąg Maryi.
Na Florydzie pewien mężczyzna wjechał swoim samochodem do kościoła katolickiego, a następnie próbował go podpalić, podczas gdy wierni byli w środku.
Zabytkowy kościół misyjny w Kalifornii został spalony (mógł to być wypadek).
W Miami ktoś ściął głowę posągowi Jezusa.
W większości jest to zniszczenie mienia, a nie przemoc interpersonalna, ale nie należy tego lekceważyć jako zwykłego uszkodzenia mienia. Jeśli ktoś ścina głowy figurom Marii i Jezusa, prawdopodobnie robi to, aby przekazać wiadomość. A wiadomość ta brzmi: w dobie obecnej rewolucji kulturowej kościół jest kolejnym celem – chcą go obalić.
Tak więc wojownicy o kulturę, którzy wiwatują lub przynajmniej usprawiedliwiają zniszczenie posągów Jerzego Waszyngtona i Thomasa Jeffersona, powinni odpowiedzieć na pytanie: Co sądzą o niszczeniu kościołów, posągów Jezusa i Marii? Czy to część tego, co mają na myśli, mówiąc o uciskanych, którzy walczą o to, by ich usłyszano i domagają się sprawiedliwości?
Bo jeśli tak, to niech to powiedzą.
Źródło: Timothy P. Carney/Washington Examiner