Od lat widzimy dynamiczny rozwój kultury fitness w Polsce. Pozytywna popularyzacja zdrowego trybu życia przyczyniła się do wykwitu kolejnych obiektów sportowych. Polacy masowo poszli ćwiczyć, biegać, pływać, jeździć na rowerze, a ostatnio nawet… morsować.
Sam ten fenomen ma przełożenie po pierwsze na ekonomię. Usługi fitness generują w Polsce przychód w wysokości ok. 1 mld dol. rocznie. Kreują także wartość dodaną w branżach pokrewnych, takich jak sprzedaż i produkcja odzieży, sprzętu i infrastruktury sportowej, branży trenerów personalnych, czy odżywek oraz suplementów diety.
Zdrowy tryb życia to jednak nie tylko wartość dodana do PKB i budżetu państwa. Aktywność fizyczna wpływa pozytywnie na zdrowie. Ma to bezpośrednie przełożenie na mniejsze ryzyko występowania chorób przewlekłych i cywilizacyjnych. Ponieważ piszę to na łamach magazynu ekonomiczno-społecznego, należy wspomnieć, że choroby te są drogie w leczeniu. Brak ich występowania wpływa na lepszą kondycję służby zdrowia, zmniejsza koszty absencji pracowniczej i pozytywnie wpływa na produktywność pracowników.
Polska jest siódmym co do wielkości rynkiem fitness na świecie. Ze względu na wciąż mniejszą penetrację rynku oraz niższy niż w krajach rozwiniętych poziom aktywności fizycznej Polaków, branża fitness ma wciąż bardzo duży potencjał do dynamicznego rozwoju. Szacuje się, że może względnie szybko dwukrotnie zwiększyć swoje obroty.
W wyniku trwającego zamknięcia branży fitness zmniejszają się istotnie generowane przez nią pozytywne efekty zewnętrzne w naszym kraju. Warto nadmienić, że samo jej zamknięcie nie przekłada się na ograniczenie zakażeń koronawirusem. Dane, na których bazują polscy epidemiolodzy, pochodzą z rynku amerykańskiego, gdzie 20 proc. mieszkańców korzysta regularnie z tego typu obiektów.
Długofalowym skutkiem zamrożenia branży fitness w Polsce będzie degradacja zdrowia publicznego. Przełoży się to na dodatkowe koszty dla wszystkich funkcjonujących w gospodarce firm. Zwiększy się absencja pracownicza (już dzisiaj kosztująca ok. 7 mld zł rocznie) oraz koszty i tak obciążonego systemu zdrowotnego i ubezpieczeniowego. Trzeba będzie przeznaczyć dodatkowe środki na leczenie chorób przewlekłych. W niepandemicznych czasach kosztuje to ok. 900 mln zł rocznie. Programy pomocowe zaproponowane dotychczas przez rząd nie są w stanie zapobiec kumulacji strat, zaburzeniom płynności i postawieniu obiektów fitnessowych w ryzyku zamknięcia.
Konieczne jest natychmiastowe odmrożenie tej branży przy zachowaniu reżimu sanitarnego, połączone z wdrożeniem doraźnych oraz długofalowych środków pomocowych. Zamrożenie jej nie zabezpiecza systemu zdrowia przed zalewem chorych. Wręcz przeciwnie. Otwórzmy ją dla zdrowia naszego portfela, ciała i ducha.