Problemy w handlu? Braki towarów, także spożywczych? To nie wizja rodem z powieści czy filmów science fiction. Istnieje realna groźba wystąpienia braków w zaopatrzeniu sklepów, ale wcale nie wynikających z tego, że konsumenci rzucą się w panice robić zapasy, tak, jak to miało miejsce wiosna tego roku.
Za zaopatrzenie i jego ciągłość w sklepach wielkopowierzchniowych odpowiadają tzw. centra dystrybucji towarów. Co jednak się stanie, jeśli któryś z pracowników zrobi sobie test RT- PCR i okaże się, że wynik jest dodatni? To, co dzieje się już w wielu firmach – nawet tylko jedno zidentyfikowane zakażenie może wyeliminować znaczną część załogi z pracy z powodu wprowadzonej kwarantanny. Małą czy średniej wielkości firmę kwarantanna wręcz paraliżuje. W dużej może „wyłączyć” właśnie te działy, które odpowiadają za zaopatrzenie sklepów.
– Wyłączenie z pracy dużej liczby doświadczonych pracowników może być sporym wyzwaniem dla niektórych firm czy operatorów logistycznych, zwłaszcza mniejszych. Średni i duzi gracze mają z pewnością większą elastyczność działania, np. poprzez korzystanie z pracowników z innych magazynów czy sklepów, przekierowanie aut do innych obiektów, dostaw bezpośrednich do sklepów – powiedziała portalowi Interia.pl Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Mierzenie temperatury i reorganizacja pracy
Przypomnijmy, że kwarantanna jest postrzegana jako jeden z najbardziej skutecznych sposobów na zatrzymanie rozszerzania się COVID-19. Przebywa na niej obecnie ponad 200 tysięcy osób! Zdaniem dr Andrzej Maria Falińskiego, prezesa Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, przed wirusem nie ma zasłony, więc prędzej czy później ktoś w firmie zachoruje. Lekarz postuluje tu powszechne mierzenie temperatury ciała pracownikom, co w jego opinii ma pomóc w zastosowaniu prewencyjnej kwarantanny, zanim zakażony nie zarazi innych pracowników.
Andrzej Wojciechowicz, ekspert Komisji Europejskiej potwierdza tylko fakt, że kwarantanna paraliżuje pracę firm. Może więc w pewnym momencie utrudnić także dostawy do sklepów. Większe firmy, broniąc się przed dewastującymi skutkami kwarantanny, bronią się dzieląc pracowników na mniejsze zespoły pozbawione bezpośredniego kontaktu ze sobą. To jest sposób zarządzania wzorowany na zamykaniu poszczególnych grodzi w tonącym okręcie czy statku – gdy już zidentyfikowane zostanie zakażenie, liczba osób objętych kwarantanną jest wtedy mniejsza.
– Zostały przeprowadzone szkolenia pracowników z zakresu bezpieczeństwa pracy w obliczu pandemii. Współpraca centrów dystrybucyjnych z partnerami biznesowymi tj. dostawcami i odbiorcami w zakresie zachowania reżimu sanitarnego ma chronić interesy wszystkich podmiotów łańcucha dostaw – komentuje dla portalu Interia.pl dr Urszula Kłosiewicz-Górecka z Zespołu Foresightu Gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
Polacy mają przy tym pełne prawo wiedzieć, czy doszło gdzieś do infekcji w tzw. centrach dystrybucji towarów, co w następstwie może rzutować okresowymi, czy nawet trwałymi brakami na półkach. Firmy powinny o tym informować z wyprzedzeniem, by nie doszło do panicznego szturmu na sklepy, masowego wykupywania towarów. Siła plotki i informacji „szeptanej” jest bowiem ogromna i nie do przecenienia.
Stan nadzwyczajny a zaopatrzenie sklepów
Warto przy tym wiedzieć, że państwo zabezpieczyło się przed protestami obywateli i w tej kwestii. Nie można obecnie wykluczyć, wzorem innych krajów, gdzie doszło do dużego wzrostu zakażeń, wprowadzenia w Polsce „stanu nadzwyczajnego”. Jedną z jego form jest „stan klęski żywiołowej”, który mógłby zostać wprowadzony na okres do 30 dni jako zapobieganie skutkom katastrofy naturalnej, którą jest „masowe występowanie choroby zakaźnej ludzi”. Taką możliwość przewiduje zarówno Konstytucja RP, jak i ustawa z 18 kwietnia 2002 roku o stanie klęski żywiołowej (Dz.U. z 2017 r. poz. 1897) w art. 3 ust. 1 pkt 2. W takiej sytuacji mogą zostać nałożone ograniczenia polegające także na zawieszeniu działalności określonych przedsiębiorców oraz na nakazie lub zakazie prowadzenia działalności gospodarczej określonego rodzaju, co mogłoby się odbić także na czasowym braku towarów na półkach. Z kolei wprowadzenie innej formy „stanu nadzwyczajnego”, czyli tzw. „stanu wyjątkowego”, skutkuje częściowym lub całkowitym zawieszeniem praw obywatelskich. Zgodnie z art. 21 ustawy z dnia 21 czerwca 2002 r. o stanie wyjątkowym, ograniczenia dotyczyć mogą także dostępu do towarów konsumpcyjnych poprzez całkowitą lub częściową reglamentację zaopatrzenia ludności.
Plusem dla ludności zaś minusem dla przedsiębiorców jest to, że państwo, szczególnie przy „stanie klęski żywiołowej, może administracyjnie nałożyć limity na ceny oferowane przez hurtowników i sprzedawców.