Gospodarka, a w szczególności firmy z sektora MŚP, które działają w pozamykanych przez rząd branżach, już dłużej narodowej kwarantanny nie przetrwają. Sytuacja wielu z nich jest dramatyczna. Jeśli restrykcje pandemiczne zostaną bezpardonowo przedłużone, bankructwa będą jedynie kwestią czasu. Cena, jaką zapłacimy za ten kryzys, będzie bardzo wysoka.
Dziś, gdy część przedsiębiorców próbuje „wymóc” na rządzie otwarcie pozamykanych branż pewnego rodzaju nieposłuszeństwem obywatelskim, warto choć przez chwilę wczuć się w ich rolę, wejść w ich skórę i doświadczyć sytuacji, w jakiej się znaleźli. Oni naprawdę zamiast niechęci, zawiści i politycznego zaślepienia, potrzebują jak nigdy naszej wyrozumiałości i solidarności. Wydaje się, że tylko w ten sposób – ogólnym wsparciem społecznym – będzie można przekonać rząd do przywracania normalności w życiu gospodarczym i społecznym. Nie idąc na wojnę, ale budując szeroką, społeczną koalicję poparcia dla przedsiębiorców, którym odebrano prawo do prowadzenia działalności gospodarczej. Polska tych przedsiębiorców potrzebuje. Truizmem będzie przecież przypominanie, że to właśnie oni tworzą wzrost gospodarczy i dobrobyt.
Zresztą rządzący doskonale zdają sobie z tego sprawę A przynajmniej takie dotychczas sprawiali wrażenie. Premier Mateusz Morawiecki wiele razy dziękował polskim przedsiębiorcom, mówiąc wprost, że wzrost gospodarczy Polski to w głównej mierze zasługa właśnie ich. Jadwiga Emilewicz, jeszcze jako minister rozwoju i wicepremier, wtórowała mu, dodając: „Zawsze powtarzamy, że jest to sukces wypracowany przez polskich przedsiębiorców”. Teraz ojcowie tego sukcesu potrzebują zrozumienia ze strony tych, którzy wtedy tak ochoczo im dziękowali i gratulowali.
W akcję przywracania normalności bardzo mocno zaangażował się rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz. Niby nic niezwykłego, skoro jest rzecznikiem właśnie małego polskiego biznesu. Warto jednak pamiętać, że Abramowicz wywodzi się ze środowiska związanego z PiS-em, był przecież posłem z ramienia tej partii. To „swój” rząd na każdym kroku przekonuje, że należy jak najszybciej łagodzić obostrzenia i otwierać gospodarkę. W połowie stycznia napisał list otwarty do premiera, w którym przekonywał, że na skutek dalszej blokady „wiele firm z sektora MŚP przestanie istnieć, ich właściciele staną się bankrutami, a zatrudnieni przez nich ludzie stracą pracę”.
Ten list można było odczytać trochę jak taki akt desperacji, ale może właśnie taka desperacja nie tylko rzecznika MŚP, nie tylko zamkniętych i zrozpaczonych przedsiębiorców, ale również wszystkich nas, konsumentów i obywateli, sprawi, że rząd zacznie wreszcie łagodzić restrykcje i otworzy gospodarkę.