Na razie około 18,5 proc. szefów małych i średniej wielkości przedsiębiorstw mówi, że sytuacja finansowa ich firm w ostatnim kwartale poprawiła się. Lepiej mają się zwłaszcza podmioty zatrudniające 10-49 osób oraz firmy handlowe. W raporcie Skaner MŚP 2Q2021 Instytutu Keralla Research zamieszczono tzw. wskaźnik KERNA, obrazujący nastroje panujące w mikro, małych i średnich firmach. Wyniósł on 62 pkt. w trzecim kwartale – jest to odczyt lepszy o 18,54 p.p. w porównaniu z kwartałem poprzednim i o 21,77 p.p w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Nastroje w MŚP są podobne do tych, jakie panowały w firmach pod koniec 2019 roku, a więc jeszcze przed pandemią. Przedsiębiorców krzepi względnie stabilna sytuacja gospodarki. Liczą na to, że sytuacja ich firm będzie co najmniej tak dobra, jak rysuje się kondycja całej gospodarki.
Niestety, już z odczytu Barometru EFL na czwarty kwartał br. wynika, że spadła grupa przedsiębiorców prognozujących wyższą niż w poprzednich kwartałach sprzedaż.
Przedsiębiorcy boją się mniej
– Kryzys ma to do siebie, że trudno cokolwiek przewidzieć. Tak było z pomiarami naszego Barometru realizowanymi w miesiącach pandemicznych. Trudno było doszukiwać się trendów, podobnych zmian w analogicznych okresach kolejnych lat. Ostatni tegoroczny odczyt, mimo że czas pandemii nie minął, a nad nami ciąży widmo kolejnej fali COVID-19, jest typowym dla pomiaru na koniec roku – uważa Radosław Woźniak, prezes EFL. – W historii naszego badania, które realizujemy już od 2015 roku, zawsze pomiędzy trzecim a czwartym kwartałem wskaźnik spadał. Tak jest i tym razem. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale liczymy, że sytuacja powoli się stabilizuje, ewentualne ponowne „zamknięcie” nie budzi już takich obaw, jak przy poprzednich falach, a przedsiębiorcy zaczynają ze spokojem i nowymi planami podchodzić do swoich biznesów.
Cykająca bomba szczepiennej presji
Wraz z rozkręcaniem się oczekiwanej, już od dłuższego czasu, tzw. czwartej fali pandemii koronawirusa domykane mają być także najbardziej zamordystyczne pomysły na jej powstrzymanie. Do katalogu takich pomysłów należy ułatwienie przedsiębiorcom presji na zmuszanie pracowników do iniekcji. Stosowne przepisy do specustawy antycovidowej czekają już w legislacyjnej zamrażarce. Mają one upoważnić pracodawców do przydzielania niezaszczepionym pracownikom innych zadań lub wprost odsyłania ich na bezpłatne urlopy, ale nie do zwalniania. Przynajmniej – na razie.
Co może się zmienić? Przede wszystkim właściciel firmy mógłby, w majestacie prawa, wydobyć od pracownika informację, czy jest on ozdrowieńcem, przyjął szczepionkę albo czy posiada aktualny negatywny test na SARS-CoV-2.
Segregacja sanitarna w rozkwicie
Jednym z najbardziej zaawansowanych krajów w stosowaniu covidowej segregacji sanitarnej jest podwiędła już wcześniej „oaza demokracji”, czyli USA. Właśnie podsumowano: American Airlines odwołały już ponad 1500 lotów pomiędzy 29 a 31 października, tłumacząc to brakami kadrowymi i niesprzyjającą pogodą. Linie lotnicze – ustami swojej rzeczniczki, a także przez stowarzyszenie pilotów – zaklinają się, że problemy z lotami nie są związane z tzw. „mandatem” COVID-19, czyli z rozporządzaniem prezydenta Joe Bidena nakazującym szczepić urzędników oraz pracowników firm zatrudniających sto i więcej osób. Jak jest naprawdę „wygadał się” Doug Parker, dyrektor generalny American Airlines – ci, którzy zdecydują się pozostać niezaszczepieni, nie będą mogli u niego pracować. Podobnie jest i w innych amerykańskich liniach lotniczych, a także w kilku korporacjach, które same sobie podcinają korzenie działalności biznesowej generując absencję pracowników. Nietrudno przewidzieć, co może zdarzyć się w Polsce. Jeśli tylko pójdziemy drogą segregacji sanitarnej.