Nicola Bizzi, włoski historyk, wykładowca i publicysta, nie ma wątpliwości: pandemia COVID-19 została dokładnie i krok po kroku zaplanowana przez globalnie operujące elity finansowe. Kryzys przez nią wywołany znajduje się także pod ścisłą kontrolą tych elit.
Bizzi, historyk i założyciel Edizioni Aurora Boreale, w książce, o której coraz głośniej, napisanej wspólnie z Matteo Martini pt. „Operazione Corona” („Operacja Korona”) mówi o „globalnym zamachu stanu mającym na celu realizację Wielkiego Resetu Ekonomicznego, Finansowego i Społecznego”. Ostrzega też przed zaplanowanym, drastycznym ograniczeniem demokracji i swobód obywatelskich, na bezprecedensową dotąd skalę światową.
„W ogólnoświatowy „pucz ponadnarodowych sił”, które odnoszą ogromne korzyści biznesowe, tym trudniej uwierzyć, że jest wprowadzany w atmosferze strachu przed statystycznie umiarkowanie groźnym wirusem. Strachu systematycznie podsycanego przez media głównego nurtu, a wszystko jest podlane sosem dbałości rządów o bezpieczeństwo zdrowotne ludzi” – uważa autor.
Groził światowy krach?
Według Bizziego ten „pucz” miał zostać pierwotnie zainicjowany dopiero w 2022 roku. We wrześniu 2019 roku został jednakże przyspieszony wskutek kryzysu na rynku Repo, czyli – w uproszczeniu – rynku rozliczeń między bankami centralnymi a dużymi bankami komercyjnymi.
Rządy europejskie były świadome powagi sytuacji bliskiej załamania już we wrześniu 2019 roku. Niektóre miały też otrzymać nieformalne deklaracje od MFW przekazania funduszy na szerokie wsparcie pożyczkowe w celu przeciwdziałania późniejszym efektom tak rozciągniętego w czasie i skutkach kryzysu.
Goszczący na łamach tej samej książki ekonomista i publicysta Andrea Cecchi uszczegóławia to, co w jego ocenie się stało: „pandemia” była i jest kryzysem zaplanowanym. Świat znalazł się na skraju prawdziwego załamania gospodarczego, na ogromną skalę. Bańka finansowa (wywołana przez nieokiełznane niczym emisje instrumentów pochodnych i obligacji rządowych) była już tak duża, że ryzyko jej wybuchu było niezwykle realne. W pewnym momencie zaczęło brakować już płynności, która mogłaby dalej wspierać spekulacyjny „dług łańcuchowy”. Dla wpuszczenia na rynki kolejnej, „oceanicznej” fali pieniądza potrzebne było więc – zdaniem autora – „historyczne” alibi, czyli inny, kontrolowany kryzys światowy. Najlepiej wywołany pandemią.
Zamrożenie gospodarki
Według Cecchiego w czerwcu 2019 roku Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) zaalarmował, że przegrzany system wkrótce eksploduje, doprowadzając do największego od lat krachu finansowego i gospodarczego.
„Forum Davos, MFW i różne inne „siły ponadnarodowe”, zadecydowały zatem o przyspieszeniu tej operacji, opracowując rzekome rozprzestrzenienie się wirusa” – twierdzi Andrea Cecchi. MFW jeszcze przed datą wybuchu pandemii miał otrzymać zadanie „schłodzenia” gospodarki, przede wszystkim produkcji, oraz wytworzyć podstawy do wprowadzenia tzw. dochodu podstawowego (co wiąże się m.in. z likwidacją klasy średniej). Celem operacji było też zmniejszenie popytu, w szczególności zaś zredukowanie liczby napływających wniosków o pożyczki.
„Taki był cel blokady gospodarki” – twierdzi Cecchi. „W oczekiwaniu na przyjście fazy drugiej, czyli na nową emisję rzeki pieniądza, stworzonej przez banki centralne i „siły ponadnarodowe” korzystające z alibi kryzysu pandemicznego” – dodaje.
Nie udało się?
W niektórych krajach, np. w Skandynawii, Szwajcarii, Chorwacji i częściowo także w Niemczech, operacja ta jednak zderzyła się z solidarnością i silnym protestem sił demokratycznych. W Grecji i na Cyprze pojawił się z kolei duży opór polityczny.
„W innych krajach, takich jak Włochy, Hiszpania, Francja, Serbia i Bułgaria została przeprowadzona z większą siłą, wręcz przemocą” – pisze Cecchi.
Kraje Europy południowo-wschodniej, w tym Rumunia, Bułgaria, Albania, Czarnogóra i Macedonia, miały zawrzeć podobno niejawne porozumienia z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, ale autor nie potrafi podać konkretnych kwot pożyczek z MFW.
Jakby nie było, cała akcja zaczęła się rozmydlać – także na skutek licznych niekonsekwencji we wprowadzaniu lockdownów oraz rosnącej niewierze społecznej w antypandemiczną skuteczność szczepionek.
Na Wielki Reset jeszcze większy?
Według autorów książki podobno jest jeszcze nadzieja. Bizzi wierzy w to, że świat uratuje wdrażany obecnie bez nagłośnienia Quantum Financial System (QFS da się przetłumaczyć po polsku jako „Nowy, Kwantowy System Finansowy”).
To wirtualna sieć prywatna VPN dla transgranicznego systemu płatności międzybankowych (CIPS – Cross Border Interbank Payment System), który ma zastąpić stosowany SWIFT. Całkowicie wywróci dotychczasowe globalne parametry ekonomiczne, dotyczące możliwości nieograniczonej emisji pieniądza.
Przywracając sprawiedliwy handel uwolni ludzi spod dominacji lichwiarskich banków. Emisja tzw. pustego pieniądza ma być bowiem jednym z podstawowych, ekonomicznych źródeł pogłębiania się ekonomicznych nierówności na świecie. System kreacji pieniądza fiducjarnego zostanie więc „ominięty” i ostatecznie zastąpiony przez niezależną, zdematerializowaną jednostkę pieniężną, cyfrową walutę SDR. Ta zaś wyrówna różnice między siłą poszczególnych walut krajowych oraz różnice w dochodach poszczególnych krajów płynących z handlu międzynarodowego.
Jednostka ta, aspirująca do roli nowej ogólnoświatowej, rozliczeniowej waluty cyfrowej (ale niebędąca kolejną kryptowalutą!) ma zostać zabezpieczona złotem i ew. innymi, wybranymi, realnie istniejącymi aktywami. Ma działać w kwantowo-komputerowym systemie QFS, sprzęganym, koordynowanym i zarządzanym satelitarnie, resetując dotychczasowy system walutowy.
Będzie to fundament dla post-fiat – świata nowego, alternatywnego systemu globalnego GESARA, wolnego od dominacji banków centralnych i komercyjnych oraz kreacji tzw. pustego pieniądza.
Brzmi jak bajka? Owszem. Tym bardziej, że nie wiadomo, kto miałby być organizatorem, a być może i faktycznym beneficjentem tego systemu. USA? Chiny? Owe niezidentyfikowane „siły ponadnarodowe”?
Pamiętajmy przy okazji, że Nicola Bizzi to także autor zbeletryzowanych esejów historycznych z silnym pierwiastkiem ezoterycznym. Takich, w których etnograficzne i historyczne fakty potrafią mieszać się z pożądaną tylko przez autorów wizją zdarzeń czy świata.
Z drugiej jednak strony, czyż wiele ocen i przewidywań zawartych w powieściach „szalonych” pisarzy-futurologów, takich jak George Orwell, Aldous Huxley, Ken Kesey, Arthur Koestler, J.G. Ballard, Frank Herbert czy Janusz A. Zajdel i Adam Wiśniewski-Snerg, nie znalazło z czasem swojej egzemplifikacji w rzeczywistości?