Premier Mateusz Morawiecki wspólnie z nowym ministrem rolnictwa Grzegorzem Pudą ogłosili cztery zmiany, które rząd planuje wprowadzić w projekcie ustawy dotyczącej ochrony zwierząt. Pierwsza to powołanie Państwowej Inspekcji Ochrony Zwierząt, której wykwalifikowani specjaliści mieliby sprawdzać stan zwierząt na posesjach gospodarzy. Drugą jest wydłużenie vacatio legis do stycznia 2022 roku. Trzecią dopuszczenie uboju rytualnego w przypadku drobiu, a czwartą zapowiedź odszkodowań dla rolników.
Totalna kapitulacja rządu – w takim duchu opozycja przedstawia to, co dzieje się wokół Piątki dla Zwierząt. Abstrahując jednak od politycznej narracji i emocji, warto rozmawiać o argumentach czysto ekonomicznych.
– Z każdej decyzji można się wycofać i w tym przypadku odstąpienie od tej ustawy nie byłoby dla rządu żadnym dyshonorem – uważa Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. – Wręcz przeciwnie, przypominam, że nie było szerokich konsultacji społecznych przed uchwaleniem ustawy, a więc zmiany wynikające z obecnej dyskusji świadczyłyby o wsłuchiwaniu się w głos obywateli. Projekt ustawy wzbudza olbrzymie kontrowersje wśród rolników i przedsiębiorców. Nie tylko z powodu bardzo krótkiego vacatio legis i braku konkretnych zapisów o odszkodowaniach. Ustawa ma kosztować budżet państwa konkretne środki, a przecież tych pieniędzy szczególnie teraz, w dobie walki z koronawirusem, bardzo potrzebujemy. Konkretna pomoc z tarcz, którą od marca uzyskali przedsiębiorcy, zakończyła się. Ale nie zakończyła się pandemia i jej skutki. Są branże, które albo są zamknięte rozporządzeniem w strefach czerwonych, albo nie zarabiają ze względu na obostrzenia sanitarne w strefach żółtych. I te firmy nadal potrzebują wsparcia. Dlatego niezrozumiałe jest rezygnowanie w tak ciężkiej sytuacji budżetowej ze znacznych przychodów z branż ograniczanych ustawą. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wycofanie się z ustawy, przynajmniej na czas odrobienia covidowych strat – dodaje.
Czy tak się stanie? Zobaczymy. Jednak nie zmienia to faktu, że rzecznik MŚP ma oczywiście rację, mówiąc, że najlepiej byłoby odstąpić od tej ustawy. Nie ma żadnych wątpliwości, że będzie miała ona szkodliwe konsekwencje nie tylko dla rolnictwa, ale całej naszej gospodarki. Zresztą pisaliśmy o tym już na samym początku, gdy tylko o Piątce dla Zwierząt zrobiło się głośno. Że te trzy zapisy w projekcie ustawy dotyczące: likwidacji hodowli zwierząt futerkowych, ograniczenia produkcji mięsa na potrzeby wspólnot religijnych i rozszerzenia uprawnień organizacji ekologicznych – są beczką prochu. Wszystkie liczące się dziś związki, zrzeszenia, stowarzyszenia, spółdzielnie, federacje czy izby rolnicze mają dokładnie takie samo zdanie, mówią jednym głosem i frontalnie krytykują planowane zmiany w prawie, które zachwiać mogą stabilnością polskiego sektora rolnego.
Warto, by te wszystkie argumenty rząd raz jeszcze rozważył, abstrahując od emocji, jakie towarzyszą całej tej sprawie. Bo na koniec i tak za to wszystko trzeba będzie zapłacić słony rachunek.