„Podatki stanowią koszt prowadzenia przedsiębiorstwa, czyli HAMUJĄ rozwój. Tak, są potrzebne na wojsko, policję etc., ale małe – MINIMALNE. Każdy podatek osłabia przedsiębiorstwo, a słabe przedsiębiorstwo oznacza słabe zatrudnienie i słabe pensje” – tę oczywistą prawdę napisał na Facebooku nie profesor ekonomii, tylko znany podróżnik i publicysta Wojciech Cejrowski. W ostrych słowach dodał, że polski rząd, który nadmiernie podnosi podatki, tego nie rozumie.
Europa obniża
Choć akurat VAT działa nieco inaczej, to mechanizm ten rozumieją politycy wielu państw, którzy – by pomóc różnym branżom dotkniętym przez pandemię COVID-19 – wprowadzili obniżki tego podatku, szczególnie właśnie w branży gastronomicznej. Chorwacja obniżyła stawkę VAT na produkty związane z turystyką z 20 do 5 proc. W Czechach zmniejszono do 10 proc. VAT na m.in. usługi gastronomiczne, noclegowe i kulturalne. Rząd Belgii obniżył stawkę VAT od posiłków w restauracjach i usług cateringowych z 12 do 6 proc. Austria wprowadziła obniżoną do 5 proc. stawkę VAT dla cateringu, turystyki oraz sektora kulturalnego. Bułgarski rząd podjął decyzję o zmniejszeniu podatku VAT na usługi gastronomiczne i cateringowe z 20 do 9 proc. Niemcy zrobiły znacznie więcej, bo stawki VAT 19 i 7 proc. na wszystkie produkty i usługi obniżyły odpowiednio do 16 i 5 proc.
Polska branża gastronomiczna jest coraz bardziej zadłużona. Szacuje się, że z powodu lockdownu zamknięto aż 25 proc. restauracji, a pracę straciło ponad 200 tysięcy osób. Dlatego już w czerwcu 2020 r. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, w liście do premiera Mateusza Morawieckiego proponował wprowadzenie jednolitej stawki VAT na wszystkie usługi gastronomiczne (aktualnie w branży istnieją trzy stawki VAT – 5, 8 i 23 proc.). „Wiele restauracji stoi nad krawędzią. Kuchnia to bardzo ważna część naszego dziedzictwa i kultury. Pamiętam, że jak w 1996 r. wróciłem do Polski, to w Polsce było może kilkanaście miejsc na europejskim poziomie – dzisiaj jest ich co najmniej kilkaset, a Warszawa czy Kraków stały się jednymi z europejskich stolic kulinarnych. Polscy restauratorzy i kucharze konsekwentnie odbudowują, totalnie zniszczoną przez komunistów, polską gastronomię. Szkoda to stracić i cofnąć się dekadę wstecz” – pisał Kaźmierczak.
Zdaniem ZPP uproszczenie systemu stawek VAT pozytywnie wpłynęłoby na ich przejrzystość, co znacząco przyczyniłoby się do poprawy warunków prowadzenia działalności gospodarczej w sektorze usług gastronomicznych, stanowiących ważną grupę mikroprzedsiębiorców oraz małych i średnich przedsiębiorców. Ponadto opodatkowanie wszystkich usług gastronomicznych jednolitą stawką VAT ułatwiłoby korzystanie z przepisów prawa podatkowego i prawidłowe ich stosowanie w praktyce gospodarczej oraz wyeliminowałoby ewentualne praktyki wykorzystywania nadużyć w tym zakresie.
Przedsiębiorcy z ZPP postulują, by ta jednolita stawka VAT na wszystko w gastronomii została ustalona na poziomie 5 proc. Bez dwóch zdań to dobre rozwiązanie. Zauważyła to nawet wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk. – Obniżka VAT dla gastronomii pozytywnie wpłynie na dotkniętą pandemią branżę – powiedziała w marcu br. podczas wywiadu w Polskim Radiu. Mówiła też, że odpowiedni projekt jest konsultowany. Na kanwie tej wypowiedzi posłowie Koalicji Obywatelskiej złożyli interpelację do Ministerstwa Finansów. Jednak w odpowiedzi wiceminister finansów Jan Sarnowski jednoznacznie stwierdził, że rząd nie pracuje nad obniżeniem podatku VAT do 5 proc. w gastronomii. Resort negatywnie ocenił także poselski projekt ustawy przewidujący czasowe obniżenie stawki VAT do 5 proc. w gastronomii. Argumentowano, że zmiana spowodowałaby zmniejszenie dochodów budżetu państwa o około 1,47 mld zł w skali roku.
Odbudować branżę
ZPP odpowiada, że omawiany instrument może być nie tylko skuteczny, lecz również – w skali wydatków na ratowanie gospodarki – tani, ponieważ przytaczane w dyskusji szacunki kosztów jego wprowadzenia na poziomie 1,2-1,5 mld zł odnoszą się do dochodów budżetowych z VAT w gastronomii w 2019 r., a więc wartości w tej chwili zupełnie niereprezentatywnej. Mając to na uwadze Związek przygotował własną analizę ekonometryczną, która została opublikowana 6 kwietnia br. W zależności od przyjętego spadku obrotów w gastronomii w 2020 r. koszt ten mieścić się może w granicach od 350 do 700 mln zł, przy czym jako średnią wartość należałoby uznać ok. 500 mln zł.
Obniżka VAT, jako element łagodzenia negatywnych sektorowych skutków spowodowanych spadkiem sprzedaży wywołanym lockdownem i pogorszeniem nastrojów konsumenckich, działałaby na gospodarkę trzema kanałami.
Pierwszym z nich jest wzrost konsumpcji gospodarstw domowych o 0,16 proc. w 2022 r. i wzrost PKB o 0,10 proc. w 2022 r. bezpośrednio związany ze spadkiem ceny brutto usług gastronomicznych o 4,32 proc. i wzrostem sprzedaży usług gastronomicznych o 6,62 proc. rocznie.
Drugim kanałem, szczególnie istotnym z perspektywy utrzymania względnie dobrej koniunktury gospodarki, jest łagodzenie negatywnych skutków kryzysu związanych ze zmniejszeniem zatrudnienia w sektorze usług gastronomicznych. Zaproponowana w analizie obniżka VAT podnosi poziom zatrudnienia w sektorze o 4,85 proc. w 2022 r.
Trzecim kanałem jest efekt dochodowy, który wynika z pojawienia się w gospodarstwach domowych dodatkowego zasobu gotówki. Skutkiem tego nastąpi wzrost konsumpcji innych dóbr, jak i zwiększenie oszczędności gospodarstw domowych, które w późniejszym okresie przełożą się na niewielki wzrost inwestycji w gospodarce na poziomie 0,01 proc.
ZPP konkluduje, że w tym konkretnym sektorze zaproponowana obniżka VAT jest bardzo skutecznym narzędziem do krótkookresowej walki z kryzysem. Z kolei „w dłuższym okresie średnia cena brutto usług gastronomicznych zaczyna rosnąć, po czym zatrzymuje się na niższym niż wcześniej poziomie równowagi. Odzwierciedlenie późniejszego wzrostu cen widzimy również w późniejszym odbiciu spadku dochodów VAT ze sprzedaży usług gastronomicznych”.
Wiceminister Sarnowski stwierdził, że obniżka podatku w handlu żywnością spowodowała obniżki cen tych towarów, ale w przypadku takich usług jak gastronomia czy hotelarstwo obniżenie VAT w Niemczech nie przełożyło się na obniżenie cen dla konsumentów. Podobnie we Francji obniżenie stawki podatku na usługi gastronomiczne z 19,6 proc. do 5,5 proc. miało niewielki wpływ na ceny we francuskich restauracjach, barach i kawiarniach, które – co prawda – spadły, ale zaledwie o 1,46 proc., a w ogóle nie zauważono efektu w postaci wzrostu zatrudnienia. Jednocześnie wpływy podatkowe z tego tytułu spadły o 2,4 mln euro. No ale który właściciel restauracji zatrudniałby nowych pracowników w sytuacji lockdownu? Jednak ZPP podkreśla, że „wbrew pojawiającym się w przestrzeni publicznej opiniom, istotą tej zmiany nie jest zwiększenie popytu na usługi gastronomiczne przez obniżenie cen. Dzięki niższej stawce VAT zyskaliby restauratorzy, których działalności po otwarciu stałyby się znacznie bardziej rentowne, co umożliwiłoby im odbudowę mimo niższych obrotów”.
„Nie” dla bonu
9 kwietnia prezes ZPP Cezary Kaźmierczak rozmawiał na ten temat z premierem Mateuszem Morawieckim, który nadal się waha. – Ministerstwa Finansów i Rozwoju popierają nas. Premier był w niewłaściwym przekonaniu, że koszt zmian wyniesie 2 mld zł. Mam nadzieję, że to się udało obalić. Przedstawiliśmy wyliczenia. W najwyższej wersji byłby to koszt 500 mln zł, jeśli obniżkę wprowadzonoby na rok. W ciągu tygodnia, dwóch będzie pewnie finalna decyzja pana premiera w tej sprawie – mówi prezes Kaźmierczak.
Jego zdaniem najbardziej sensownie byłoby wprowadzić obniżkę w momencie odmrożenia gastronomii. – Gdyby w maju gastronomia została odmrożona, to zbankrutuje 30 proc., ale w tym pierwszym okresie bardzo duży popyt wymusi podaż. To będzie jedna z dźwigni, która będzie mogła podnieść ten biznes. Druga: mamy nadzieję, że pomogłoby to 5 proc., które by bardzo zwiększyło rentowność, bo przecież cen nikt nie obniży. Większa marża spowoduje, że branża szybciej mogłaby się podnieść z długów – stwierdza szef ZPP.
Sama branża nie liczy na obniżkę podatku ani nie wierzy nawet w skuteczność innej propozycji – wprowadzenia bonu gastronomicznego na wzór bonu turystycznego. Konfederacja określiła bon epitetem „socjalistyczny pomysł antygospodarczej władzy”. Właściciele przede wszystkim domagają się jednego: zniesienia zakazu prowadzenia lokali gastronomicznych, ponieważ sprzedaż wyłącznie „na wynos” i z dowozem nie gwarantuje utrzymania rentowności prowadzenia działalności gospodarczej. – Dla mnie rozwiązaniem sytuacji jest umożliwienie nam funkcjonowania. Moje stanowisko jest proste: mam osiem stolików, proszę pozwolić mi zająć cztery. Nie chcę żadnego bonu gastronomicznego, nic nie oczekuję, chciałbym po prostu możliwie normalnie funkcjonować – mówi w serwisie Mambiznes.pl Mariusz Prengel z restauracji Kraftowa w Szczecinie.
Także zdaniem prezesa Kaźmierczaka obniżka VAT do 5 proc. jest lepszym pomysłem niż bon, bo jest to prostsze i tańsze rozwiązanie; nie generuje żadnej biurokracji ani nie ma tu konieczności interpretacji prawa. Jednak pojawiają się różne zagrożenia, które mogą udaremnić obniżkę podatku. – Nastąpiło straszne nagromadzenie jakichś dziwnych lobbystów. Ostatnio przeciwko temu wystąpiła Biedronka, bo twierdzi, że to uszczupli im wpływy. Jakiś absurd – mówi Kaźmierczak. Jest też niebezpieczeństwo polityczne. – Obawiam się, że opcja polityczna zwycięży nad zdrowym rozsądkiem. To największe zagrożenie. Poprzez bon politycy będą chcieli pokazać, że znowu coś dają. Część społeczeństwa myśli, że oni rzeczywiście dają, a pieniądze biorą z kosmosu – ubolewa prezes ZPP.