Projekt finansowany z unijnych dotacji przewiduje wycięcie w Trokach 451 drzew tylko dlatego, że nie należą do gatunków chronionych i posadzenie w ich miejsce 132 sadzonek, głównie ozdobnych. Oznacza to, że w efekcie realizacji projektu litewskie miasto Troki utraci jedną piątą drzew.
Eksperci podkreślają, że sadzonki nie mogą się równać ze starymi drzewami, które magazynują węgiel, wspierają dziką przyrodę i ograniczają powodzie.
– Czas przestać karmić tych pasożytniczych wykonawców projektów europejskimi pieniędzmi – mówi Ona Staniulionienė, która prowadzi kampanię przeciwko projektowi.
Z kolei Andželika Kriaučiūnienė, kierownik wydziału krajobrazu Trockiego Historycznego Parku Narodowego uważa, że kiedy pieniądze od UE dostaje się tylko raz i chce się zrobić wszystko za jednym razem, to projekty z ich udziałem przeradzają się w rodzaj katastrofy.
Środki na usuwanie drzew w Trokach pochodziły z priorytetu inwestycyjnego: „Ochrona i przywracanie różnorodności biologicznej, ochrona i odtwarzanie gleby oraz promowanie rozwiązań ekosystemowych, w tym Natura 2000 i zielonej infrastruktury”.
Zapytany o wykorzystanie funduszy na rzecz ochrony klimatu i różnorodności biologicznej do finansowania modernizacji miast na Litwie, urzędnik Komisji Europejskiej, który chciał pozostać anonimowy odpowiedział, że do tej pory nie znaleziono żadnych poważnych zagrożeń związanych z tym priorytetem inwestycyjnym oraz że wybór kryteriów projektu powinien zapewnić, że finansowane projekty są odpowiednie.
Tymczasem strona internetowa Komisji Europejskiej z dumą głosi, że „finansowanie polityki spójności zapewnia 52,5 mld euro inwestycji z budżetu UE w działania na rzecz klimatu”.
Źródło: euobserver.com