Jak podał w piątek Główny Urząd Statystyczny, zatrudnienie w październiku rok do roku wzrosło o 0,5 proc., a miesiąc do miesiąca – o 0,1 proc. Natomiast wynagrodzenie w październiku rdr wzrosło o 8,4 proc., a mdm – o 1,3 proc.
Analitycy PKO BP zwrócili uwagę, że płace w sektorze przedsiębiorstw wzrosły w październiku „nieco poniżej oczekiwań”. Przeciętne zatrudnienie wzrosło z kolei o 0,5 proc. rdr, zgodnie z oczekiwaniami.
Dodali, że przeciętne wynagrodzenie od ponad pół roku utrzymuje się „powyżej przedpandemicznego trendu, a jego wzrost jest nadal bardzo solidny”. Z kolei dane odsezonowane wskazują na lekkie wyhamowanie dynamiki w ujęciu nominalnym i „na razie nie pokazują narastania spirali cenowo-płacowej”.
Przeciętne zatrudnienie wzrosło w październiku o 4,1 tys. etatów, co według GUS wynikało z przyjęć, zwiększania wymiaru etatów zatrudnionych pracowników do poziomu sprzed pandemii, a także z mniejszej absencji w związku z przebywaniem na urlopach bezpłatnych. „Nie spełniły się więc obawy o to, że silny wzrost zachorowań i liczby osób na kwarantannie ponownie będzie negatywnie wpływał na statystykę przeciętnego zatrudnienia” – wskazali analitycy PKO BP. Zastrzegli, że nie można jednak wykluczyć takiego efektu w listopadzie, „kiedy liczba osób przebywających na kwarantannie bije rekordy i przekracza 500 tys.”. Dodano, że popyt na pracę w krajowej gospodarce pozostaje silny, na co wskazuje m.in. stały wzrost liczby pracujących legalnie obcokrajowców.
Zaznaczono, że fundusz płac w sektorze wzrósł w październiku o 9 proc. rdr po wzroście 9,3 proc. rdr miesiąc wcześniej, w ujęciu realnym spowolnił do 2,0 proc. rdr z 3,3 proc. rdr. „Nadal obserwujemy wzrost siły nabywczej przeciętnego wynagrodzenia, który na początku przyszłego roku będzie dodatkowo wspierany przez zmiany podatkowe, podnoszące nominalne wynagrodzenie słabiej zarabiających” – podkreślili analitycy.
Dodano, że połączenie danych z rynku pracy oraz oczekiwanego dalszego wzrostu inflacji, w szczególności w tej części koszyka, w której nie jest możliwa substytucja ceny energii wskazuje na narastające ryzyko dla oczekiwanego przez bank w przyszłym roku dynamicznego wzrostu realnej konsumpcji. „Na takie ryzyko wskazuje też pogorszenie nastrojów konsumentów w listopadzie, które są obecnie najsłabsze od lutego br.” – zaznaczono.
Jak stwierdzili analitycy, struktura badania o koniunkturze konsumenckiej sugeruje, że gospodarstwa domowe obawiają się o wpływ inflacji na ich portfele. „Kolejna fala pandemii póki co nie zwiększa obaw o bezrobocie, silnie spadają za to oceny przyszłej sytuacji finansowej, najszybciej od kwietnia 2020 r., i oszczędności” – podsumowali.
PAP