Prawnik i socjolog wskazuje, że zwiększona liczba wyjazdów Polaków, Litwinów i Słowaków do swoich ojczyzn jest zauważalna od około pięciu lat, a pandemia dodatkowo to pogłębiła. Dzisiaj bilans migracyjny między Norwegią a Polską oscyluje w okolicach zera, co oznacza, że do Norwegii wyjeżdża mniej więcej tyle samo osób, ile z niej wraca do Polski.
— Podejmując decyzję o wyjeździe bierze się pod uwagę wysokość zarobków, a nie zawsze myśli o kosztach utrzymania, a te w ostatnich latach bardzo wzrosły. Polacy przez pierwszy okres na emigracji, aby żyć na poziomie Norwegów przywożą część produktów z Polski albo ze Szwecji (także tańszej). Przez ostatnie półtora roku z powodu restrykcji covidowych jest to bardzo utrudnione – powiedział Kubik. – Polacy wyjeżdżają z Norwegii także przez Barnevernet (Urząd ds. dzieci – przyp. PAP). Emigruje się, aby poprawić życie najbliższym, a nie pod błahym lub wymyślonym powodem utraty dzieci. Znam rodziny, które z powodu Barnevernet częściowo lub w całości opuściły Norwegię. Niektórzy wrócili do Polski, gdyż nie chcieli ryzykować – dodał szef związkowców.
Co więcej, Polacy mają być rozczarowani wysokością norweskiej emerytury, która nie jest tak wysoka, jak mogło się zdawać i czasami emerytury w kraju fiordów są niewiele wyższe niż świadczenia z ZUS. Polacy mają też problemy z uzyskaniem i utrzymaniem prawa do zasiłków w Norwegii. Ostatnim z powodów skłaniających Polaków do wyjazdu ze skandynawskiego raju jest dyskryminacja w miejscu pracy.
Norwegia przestaje być ziemią obiecaną?
Źródło: PAP