Aleksandra Domańska szczerze wyznała jak hormony kierowały jej zachowaniem w ciąży, jak wyglądały relacje z jej dzieckiem po porodzie i ujawniła jakie ma relacje z ojcem Ariela.
W październiku ubiegłego roku Aleksandra Domańska została mamą po raz pierwszy. Kobieta nie należy do grona celebrytów, które wylewnie pokazują swoje życie na Instagramie. Po narodzinach dziecka, nie oparła także swojego kontentu na macierzyństwie. Jednak i tak było o niej głośno, przez imię jakie wybrała dla syna.
Aleksandra Domańska udzieliła wywiadu w nowym podcasie Justyny Nagłowskiej. Głównym tematem rozmów było oczywiście macierzyństwo. Aktorka opowiedziała, w którym momencie życia zdecydowała się na dziecko.
(…) U mnie to była spontaniczna decyzja. Poczułam i to było tak silne, że zazwyczaj, jak przychodzi do mnie coś takiego silnego, to idę za tym. Nigdy nie żałowałam i tak jest również w tym przypadku, natomiast nie było to coś, na co ja czekałam latami
– mówiła 33-latka. Później nawiązała do chwili tuż przed porodem.
Miałam taką sytuację z moim partnerem tuż przed narodzinami, że tak się poczułam skrzywdzona – mieszkaliśmy na wsi, ósmy miesiąc ciąży – że zapakowałam w pięć godzin cały swój dobytek z tego domku na wsi i zalana łzami, krzycząc, powiedziałam: „Już nigdy więcej mnie nie zobaczysz” i przejechałam samochodem sześć godzin z Suwalszczyzny na Kaszuby (…) Ja byłam przekonana, że to jest jedyne, co ja mogę zrobić w tej sytuacji. To były hormony, ta sytuacja nie wymagała tego, żebym uciekła na Kaszuby do moich przyjaciółek
– wyznała Domańska.
W rozmowie z Justyną (żoną Borysa Szyca), gwiazda przywołała także wspomnienia z porodu, który odbył się w domu. Wspomniała, że dla niej to była jedyna forma porodu do przyjęcia, ponieważ bała się porodu w szpitalu. Kobieta ujawniła także, że kiedy pierwszy raz zobaczyła i przytuliła Ariela, to nie poczuła do niego bezwarunkowej miłości.
Jak miałam Ariela w ramionach po raz pierwszy, jak się urodził, to niestety nie zalała mnie fala miłości. Trzymałam jakiegoś malutkiego człowieka w swoich ramionach i Maria Romanowska mówi mi, że to jest właśnie mój syn, a ja po prostu nic nie czuję, nic
– szczerze wyznała aktorka. Wspomniała także, że jej partner miał podobnie. Oboje czuli się przytłoczeni rodzicielstwem i trochę zdziwieni brakiem uczuć do syna. Później kobieta zdradziła, że w pewnym momencie, mężczyzna zostawił ją samą z dzieckiem.
Dla niego to było niezwykle trudne, tak trudne, że zamknął drzwi z drugiej strony i nie było go przez miesiąc i ja to totalnie rozumiem. I teraz to totalnie rozumiem, a wtedy szukałam jakiejkolwiek pomocy i włączałam twój podcast o macierzyństwie. A wtedy nie potrafiłam poprosić o tę pomoc, bo się wstydziłam, że jestem kobietą, którą zostawił facet z miesięcznym dzieckiem
– mówiła szczerze.
Następnie kobieta przyznała, że rozumie ojca swojego dziecka i cieszy się że ten zawalczył o siebie. Tym sposobem przeszła do tego co jest teraz.
Tatu wrócił, jesteśmy ze sobą nie w związku, jesteśmy rodzicami. Mieszkamy sobie w naszym małym mieszkanku i poznajemy się jako rodzice, poznajemy się jako ludzie – dowiadujemy się. Obydwoje mamy ze sobą trening szacunku do drugiego człowieka, ale też ciekawości i akceptacji tego, że ktoś jest, jaki jest. Mamy za sobą takie rozmowy, że w ogóle „wow”. To jest uważne bycie ze sobą, ale nie nazwałabym tego związkiem
– ujawniła Domańska.
Kobieta doprecyzowała także, kiedy przyszły jej uczucia wobec Ariela.
Miłość do synka pojawiła się wtedy, kiedy byłam w strasznym dołku i któregoś poranka otworzyłam oczy, wiedząc, że kolejny dzień świstaka nadchodzi i nagle on nie płacze, tylko patrzy na mnie. Patrzy i czeka, uśmiecham się do niego i ja wtedy umarłam i urodziłam się na nowo. Zalała mnie fala radości, wzięłam go w ramiona i położyłam go na stole .
Na zakończenie kobieta zdradziła, że postanowiła na minimalizm jeśli chodzi o wyprawkę i rodzicielskie gadżety.
Warto wspomnieć, że tajemniczym ojcem Ariela jest Fin.
Cenicie szczerość Domańskiej?
Źródła/ Pudelek, Instagram (Aleksandra Domańska)