Jan Olbrycht, europoseł PO, mówił na antenie Polsat News, że osoby obserwujące sytuację dotyczącą wniosku wyższości polskiej konstytucji nad prawem unijnym „uważały, że rząd się ośmieszył, stawiając takie pytanie”. Polityk podkreślił, że wyrok powoduje, iż rząd wchodzi w konflikt z Unią Europejską.
Z kolei Jacek Saryusz-Wolski ocenił na Twitterze, że dyskusja o Polsce na forum PE sprawia wrażenie „dialogu głuchych, ciągu dalszego krucjaty przeciw Polsce, bez nawet próby odpowiedzi na polskie argumenty, okopywania się unijnych przeciwników Polski na wcześniej zajętych pozycjach, eskalacji pouczania Polski i grożenia jej”.
– A więc wojna. Polubownie (tłumaczeniem i tłumaczeniem się) się nie da – podkreślił Saryusz-Wolski.
Jego zdaniem, używający języka siły wobec Polski zrozumieją tylko język siły. A co za tym idzie, proponuje konsekwentne stosowanie Tarczy Konstytucyjnej unieważniającej działania Unii Europejskiej poza kompetencjami; kontratak językiem prawa, nie tłumaczenie; pozyskanie finansów uzupełniających Krajowego Programu Odbudowy samemu, bez UE oraz szerokie stosowanie weta.
Obie oceny to oczywiście polityczne przepychanki. Bezstronny komentarz przedstawił natomiast Mariusz Staniszewski z WEI, który napisał:
– Debata w Parlamencie Europejskim to rodzaj rytuału, w którym prawda nie ma żadnego znaczenia. Nawet najcelniejsze i najbardziej logiczne argumenty i tak rozbiją się o ideologiczny mur zwolenników tworzenia z Unii Europejskiej superpaństwa. Co z tego, że projekt oparty na neomarksistowskiej ideologii z góry jest skazany na klęskę? Najważniejsze przecież, by poniewierać państwo drugiej kategorii. Za to, że w ogóle ma czelność posiadania własnych pomysłów.
Dalej Staniszewski dodał:
– Unia, która nie potrafi rozwiązywać problemów naprawdę istotnych dla pół miliarda mieszkających tu ludzi, atakując Polskę i z niejasnych powodów wstrzymując jej pieniądze, w rzeczywistości wywołuje kolejny kryzys, który będzie skutkował coraz większymi turbulencjami. Obnaża przecież arogancję i pogardę dla traktatów ze strony unijnej administracji, co musi powodować zaniepokojenie w stolicach wielu europejskich państw.