31-letni Holender Mourad Lambratte, były zawodnik SBV Vitesse, klubu grającego w holenderskiej ekstraklasie, tak bardzo chciał pokazać żonie, że jest prawdziwym mężczyzną, że skoczył z bardzo wysokiego klifu.
Holenderski piłkarz przebywał wraz z rodziną na hiszpańskiej wyspie Majorka, która słynie z przepięknych klifów. Podczas zwiedzania klifów na wyspie Malgrats nieopodal Santa Ponsa mężczyzna zapragnął popisać się przed rodziną, a zwłaszcza swoją seksowną żoną. Zdecydował się na szaleńczy skok z 30 metrowego klifu. Zanim skoczył upewnił się, że rodzina sfilmuje jego wyczyn.
Niestety na nagraniu wybija się głównie przeraźliwy krzyk mężczyzny, który dopiero w ostatniej chwili zauważył skały wystające z wody. Następnie z impetem uderzył w skały i wpadł do wody. Mężczyzna zginął na miejscu. Na nagraniu można również usłyszeć przeraźliwy krzyk żony. Wszystko to sprawia przerażające wrażenie.
Sfuszerował skok
Nagranie momentalnie zyskało wielką popularność w internecie. Różni domorośli eksperci orzekli, że mężczyzna źle wykonał skok. Stwierdzili odkrywczo, że skoki z takich wysokości są bezpieczne, o ile są wykonywane poprawnie. Inni sugerują, że musiał być pijany, bo nikt o zdrowych zmysłach nie skacze z nieznanego sobie klifu. Część z nich przyznała nawet, że chętnie zgłosiłaby mężczyznę do Nagrody Darwina, czyli antynagrody za głupotę i brak wyobraźni. Jeszcze inni nie mogą zrozumieć, gdzie były władze, bowiem na Majorce istnieją agencje specjalizujące się w nadzorowaniu skoków wczasowiczów. Powołano je, bo nigdy nie brakowało amatorów tego typu rozrywek.
Poszukiwania ciała mężczyzny prowadzone przez nurków trwały kilka godzin. Podczas sekcji zwłok stwierdzono, że mężczyzna miał m.in. złamane biodro i rękę, ale zmarł po tym, jak utonął po utracie przytomności.
Źródło: gazeta.pl, Tysol