Okazuje się, że liczba osób chętnych na szczepienia przeciwko COVID-19 znacznie zmalała. Związane jest to z wieloma przyczynami, dlatego też rząd chce zrezygnować z umowy z firmą Pfizer. Już niedługo do Polski ma przyjechać 67 milionów dawek za 6 milionów złotych.
Nie ma już chętnych na szczepionki
W Polsce 1 dawką szczepionki zaszczepiło się 59,6% osób, 2 dawką – 59%, a 3 dawką – 31%. Jak można więc zauważyć wraz z każdą kolejną dawką spada zainteresowanie szczepieniami. Związane jest to z jednej strony z nieufnością wobec preparatu, a z drugiej z tym, że szczepienia nie chronią przed zachorowaniem na koronawirusa (wiele osób zaszczepionych zaraziło się wirusem, miało pozytywne wyniki testów). Z drugiej strony zdaniem specjalistów to właśnie szczepienia mają chronić przed poważnymi skutkami COVID-19, a także śmiercią. W praktyce Polacy są w coraz mniejszym stopniu zainteresowani szczepieniami. Związane jest to także z brakiem konieczności używania certyfikatów covidowych w Polsce oraz wielu innych państwach.
Co dalej z zamówionymi dawkami?
Adam Niedzielski wziął udział w spotkaniu z przedstawicielami firmy Pfizer, a w tym tygodniu ma odbyć się kolejne. Premier Morawiecki proponuje przesunięcie dostaw szczepionek lub rozłożenie ich aż na okres 10 lat. Wiadomo, że od początku Polska wykorzystała 54 miliony dawek szczepionki Pfizer, natomiast do kraju ma dotrzeć kolejne 67 milionów dawek. Ostatnio liczba dziennych szczepień wynosi maksymalnie 10 tysięcy, a tym samym nie ma szans zużycia nowych kilkudziesięciu milionów dawek. Tym samym dostawa praktycznie w całości się zmarnuje i to nawet wtedy, gdy Ministerstwo Zdrowia zarekomenduje podanie 4 dawki. Warto jednak dodać, że ten sam problem mają również inne kraje w Unii Europejskiej.
