Branża HoReCa odżyła i nabrała wiatru w żagle. Już czerwiec pokazał wzrost obłożenia obiektów hotelowych. Lipiec był jeszcze lepszy, a w sierpniu obłożenie wyższe niż 40 proc. zasygnalizowało dwie trzecie hoteli, z czego w ponad 40 proc. hoteli frekwencja podwyższyła się o 60 proc. Obłożenie wyższe niż 40 proc. odnotowało też 87 proc. obiektów położonych poza miastami. Takie są informacje o sytuacji w branży, przekazane przez Izbę Gospodarczą Hotelarstwa Polskiego (IGHP).
Maciej Mączyński, szef IGHP, cytowany przez Radio Maryja twierdzi, że zaskakująco niekorzystnie wypadają natomiast informacje dotyczące wsparcia sprzedaży usług hotelowych przez program Polskiego Bonu Turystycznego (PBT). – W lipcu średni udział pobytów opłaconych za pomocą PBT w sprzedaży ogółem wyniósł zaledwie 11 proc. (…). Nawet w ośrodkach wypoczynkowych nie przekroczył pułapu 15 proc., a w biznesowych niecałe 6 proc. – mówi.
– Warto tu zaznaczyć, że nie ma na razie badań, które by jednoznacznie wskazywały na efektywność takich narzędzi, jakimi są bony publiczne typu bon turystyczny – powiedział nam Stanisław Kluza, były Minister Finansów oraz pierwszy Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. – Oczywiście z punktu widzenia państwa, szczególnie w okresie kryzysu lub spowolnienia gospodarczego, istnieje potrzeba zastosowania czasem nietypowych instrumentów, które ożywiają gospodarkę. Po półtora roku doświadczeń z pandemią można jednak już ocenić skalę problemów gospodarki i firm i dzięki temu lepiej dopasować stosowanie narzędzi wsparcia publicznego – dodaje Stanisław Kluza.
Hotele słabsze jesienią
Na wrzesień prognozy obłożenia obiektów turystycznych są już gorsze. Co trzeci hotel przewiduje frekwencję do 20 proc., jedna trzecia, że nie przekroczy ona 40 proc. i również jedna trzecia, że 40 proc. przekroczy. Jednocześnie 80 proc. obiektów otrzymało zapytania o możliwość organizowania spotkań biznesowych. Październik będzie jednak „tradycyjnie” znacznie słabszy. Gdyby na niższą frekwencję gości nałożyły się jeszcze lokalne lockdowny wywołane tzw. czwartą falą koronawirusa, na rynku dojdzie do załamania i znowu może być potrzebna publiczna pomoc.
Zdaniem Stanisława Kluzy stosowane wobec firm narzędzia pomocowe w okresie szoków kryzysowych powinny być lepiej dostosowane według sprecyzowanych parametrów i zindywidualizowane. Ich celem nie może być utrzymanie ze środków publicznych poziomu życia czy majątku przedsiębiorcy na dotychczasowym poziomie. Należy ich używać w sytuacjach naprawdę awaryjnych, by pozwolić firmom przeżyć.
W jego opinii skala wydanych dotąd środków publicznych na pomoc była w Polsce przeszacowana. Były one też niewspółmiernie wyższe niż w pozostałych krajach europejskich, które przecież borykały się z tą samą epidemią.
Będzie bon edukacyjny i zdrowotny?
Wprowadzenie bonów – zdrowotnego i edukacyjnego, zapowiada opozycyjna Konfederacja. Bon edukacyjny – tak jak go widzi ta partia – miałby umożliwić lepszy wybór szkoły przez dzieci i ich opiekunów, a placówki edukacyjne musiałyby ze sobą autentycznie konkurować.
Rząd obiecuje z kolei przyspieszenie dostępu do państwowych, dodatkowo opłacanych usług medycznych. Założenie jest takie, by przez Internetowe Konta Pacjenta pacjenci wypełniali kwestionariusz, na podstawie którego lekarz wystawi skierowanie do specjalisty.
– Będzie można je (te skierowania – przyp. red.) zrealizować w dowolnej placówce opieki zdrowotnej lub laboratorium. Również w tych, które nie mają kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Skierowanie będzie swego rodzaju bonem zdrowotnym – zapowiadał na początku maja, na łamach „DGP”, minister zdrowia Adam Niedzielski.
Wszystko to są na razie tylko pomysły. Pożyjemy – zobaczymy, ile z nich zostanie wcielonych w życie i co z nich wyniknie.