Francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało do wiadomości publicznej pierwsze oficjalne wyniki II tury wyborów prezydenckich. Emmanuel Macron otrzymał w nich 58,54 % poparcia, co oznacza, że utrzyma on fotel prezydenta V Republiki oraz, przynależny francuskiej głowie państwa, współksięcia Andory. Na jego przeciwniczkę, Marine Le Pen, głos oddało 41,46 % wyborców.
Najniższa frekwencja od lat
Urzędujący prezydent uzyskał ponad 18 milionów głosów, podczas gdy jego przeciwniczka – około 13 milionów. Zagłosowało 71,8% uprawnionych do tego Francuzów, czyli aż 13,6 miliona z nich nie oddało głosu na żadnego z kandydatów. Jest to najniższy odsetek głosujących od wyborów w 1969 r., kiedy zagłosowało 68,9% Francuzów wybierając na prezydenta Georges’a Pompidou. Tak wysoka absencja w tegorocznych wyborach wynika zapewne z decyzji wyborców lewicowego Jean-Luc’a Mélenchon, który otrzymując 22% poparcia w I turze otarł się o przejście do II tury wyborów. Wezwał on swoich wyborców do niegłosowania na Le Pen, lecz nie zrezygnował z krytyki poczynań prezydenta.
Najlepszy wynik nacjonalistki w historii
Mimo, że przegrała wybory, Marine Le Pen poprawiła swój wynik z 2017 r. o ok. 8 punktów procentowych poparcia i uzyskała najwyższe poparcie dla kandydatki Zjednoczenia Narodowego (wcześniejszy Front Narodowy).
Poprzedni trzykrotny kandydat tego ugrupowania i ojciec jego obecnej liderki, Jean-Marie Le Pen, do II tury dostał się tylko w 2002 roku i został w niej pokonany gigantyczną przewagą przez urzędującego prezydenta, Jacquesa Chiraca. Były to również ostatnie wybory przed tegorocznymi, w których urzędujący prezydent wywalczył reelekcję.
Przygotowania do „III tury” i protesty
Zwycięstwo Macrona nie rozstrzyga jeszcze, kto będzie realnie rządził Francją. 12 czerwca ma odbyć się I tura wyborów do Zgromadzenia Narodowego, nazywanych we Francji III turą wyborów prezydenckich.
Według sondaży aż 56% Francuzów nie chce, by większość w nowym parlamencie uzyskała partia Macrona, Republika Naprzód (LREM). Dzień po wyborach wyrazili oni niezadowolenie doprowadzając do protestów i starć z policją w Paryżu i innych miastach, w których wzięło udział po kilkaset osób.
Kampanię do czerwcowych wyborów prowadzi już Melenchon ze swoją Francją Nieujarzmioną (LFI), który liczy na funkcję premiera V Republiki. Również powyborcze przemówienia Macron’a i Le Pen wskazują na ich determinację dla uzyskania większości uprawniającej do samodzielnego rządzenia.
Na stole leżą także pomysły różnych sojuszy partyjnych, które mogłyby ułatwić zwycięstwo we francuskim systemie wyborczym. Melenchon dąży do konsolidacji ugrupowań lewicowych, Macron ma prowadzić negocjacje z centroprawicowymi Republikanami, a Le Pen liczyć ma na zebranie wokół siebie francuskiej prawicy w postaci Éric’a Zemmour’a.
Skutki tych rozmów, kampania w najbliższych miesiącach i decyzje wyborców w czerwcu zadecydują, czy Macron znów będzie sprawował samodzielne rządy, czy też będzie musiał liczyć się z potrzebą dogadania się z przeciwnikami.
Źródła: Rzeczpospolita, PAP, TVN 24, Twitter