fbpx
Strona głównaWiadomościMałe i średnie firmy padną. Warto je poświęcić?

Małe i średnie firmy padną. Warto je poświęcić?

-

Czeka nas likwidacja tysięcy – w tym też dopiero startujących – firm. Czekają nas wzrost bezrobocia, wrogie przejęcia i fuzje. Czeka nas degradacja materialna, psychiczna i moralna setek tysięcy kreatywnych ludzi, którzy często poświęcili całe życie na zbudowanie swoich biznesów. Czy naprawdę warto ponieść tak ogromną cenę hamowania, stosunkowo łagodnej w Polsce, pandemii?

Gdy zaczynasz w kryzysie

Pośród przedsiębiorstw istniejących na rynku krócej niż dwa lata widmo upadłości w rozpoczynającym się właśnie roku towarzyszy już co drugiemu – czytamy w omówieniu badania przeprowadzonego w IV kwartale 2020 r. przez Keralla Research, na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Nie jest to z pewnością zachęcająca wiadomość dla startupów i młodych firm walczących w niezwykle utrudnionych teraz warunkach o przetrwanie na rynku.

Na niebezpieczeństwo likwidacji swojego biznesu wskazują przede wszystkim firmy mikro zatrudniające do 9 osób (16,1 proc.) i małe, gdzie pracuje 10-49 osób (10,5 proc.). Nieco pewniej czują się natomiast średnie podmioty (50-249 zatrudnionych).

To, co niszczy najczęściej

Najczęstszymi przyczynami bankructwa będą: spadek płynności finansowej (66 proc. wskazań), odwoływanie kontraktów i gwałtowny odpływ zamówień (39,6 proc.), a także wzrost kosztów prowadzenia działalności (20,8 proc.).

Stałe poczucie zagrożenia zamknięciem towarzyszy właścicielom firm usługowych (18,9 proc.) i transportowych (16 proc.). Rzadziej produkcyjnych (6,7 proc.) i handlowych (4,1 proc.). O swój przyszły los nie martwią się natomiast firmy budowlane.

Działanie w niepewności

Z kolei z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że 45 proc. przedsiębiorstw planuje wyłącznie kontynuację dotychczasowej działalności. 40 proc. firm – konkretnie z branży gastronomicznej i zakwaterowania – uważa, że ich sytuacja finansowa jest zła lub bardzo zła. Najbardziej przeszkadza im niepewność co do obecnej i przyszłej sytuacji gospodarczej (71 proc. wskazań). Około dwie trzecie przedsiębiorców wskazuje także na słaby popyt na produkty i usługi oraz na wysokie koszty zatrudnienia pracowników, a także na trudności w uzyskiwaniu zewnętrznych środków finansowych. Na coraz bardziej doskwierającą „konieczność zachowania rygorów sanitarnych w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa” skarży się już sześć na dziesięć firm.

Polska zapłaci wyższą cenę

Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców stwierdza, zdawać by się mogło, oczywisty fakt: nie jesteśmy bogatym krajem zachodnim. Porównuje Polskę do Niemiec. Cena lockdownu (liczona jako ubytek PKB) w Niemczech to 3,5 mld euro tygodniowo. Hipotetycznie zatem, dwa lata zamknięcia gospodarki, to dla Niemców koszt ok. 360 mld euro. PKB per capita w Niemczech zmniejszyłby się z poziomu ok. 41 tys. euro do ok. 37 tys. euro. Nominalny PKB per capita Polski w 2019 r. wyniósł natomiast ok. 13 tys. euro. Czyli po dwóch latach lockdownu Niemcy co prawda zbiednieliby, ale wciąż byliby nominalnie prawie trzykrotnie zamożniejsi od Polaków w szczycie koniunktury.

Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka pokazuje to, że niektóre z państw europejskich stosunkowo łatwo decydują się na zamknięcie gospodarki, bo jest to dla nich ekonomicznie trudny, ale nie zabójczy ruch. Polskę lockdown zabija znacznie szybciej niż zamożne kraje europejskie.

Według wyliczeń samego wicepremiera Jarosława Gowina, miesiąc lockdownu w Polsce to koszt 100 mld zł. W tej sytuacji czekamy na szybką i skuteczną realizację zapowiadanego przez premiera Mateusza Morawieckiego nowego planu dojścia do tzw. normalności. Planu wyznaczającego także – tu mamy jeszcze nadzieję – drogę do łagodzenia restrykcji pandemicznych. Dobrze by też się stało, by do finansowego amortyzowania skutków koronakryzysu w większym stopniu zostały wykorzystane środki unijne niż budżetowe; czyli nas wszystkich, podatników.

Kategorie

Najnowsze

Najczęściej czytane

Zobacz również