Według europejskich źródeł dyplomatycznych to Komisja Europejska będzie ostatecznie miała ostatnie słowo, jeśli chodzi o blokowanie transz pieniędzy, chociaż uruchomienie tego „hamulca bezpieczeństwa” może opóźnić nadejście pieniędzy, co może być kluczowe w niektórych przypadkach i powodować sytuację upokorzenia państwa postawionego pod pręgierzem.
Czy jeden kraj może wnieść o opóźnienie płatności?
Zgodnie z uzgodnieniami, za przeprowadzenie pierwszej analizy planów reform przesłanych przez rządy europejskie będzie odpowiadać Komisja Europejska. Analiza ta musi również zostać zatwierdzona przez europejskich partnerów większością kwalifikowaną (55% głosów od poszczególnych krajów i poparcie krajów o łącznej populacji powyżej 65%). Dzięki temu systemowi pięć najbardziej oszczędnych krajów (Holandia, Austria, Dania, Szwecja i Finlandia) będzie potrzebować więcej sojuszników do blokowania pieniędzy w pierwszej fazie. Zatwierdzony tekst pozostawia wyjątkową furtkę dla „jednego lub więcej krajów” na wezwanie danego kraju do udzielenia wyjaśnień pozostałym głowom państw podczas szczytu, w przypadku „poważnych odchyleń” planów reform.
Organ wykonawczy wspólnoty nie podziela kryterium, że jeden partner może wnieść o opóźnienie płatności, przynajmniej tymczasowo, do czasu, gdy przywódcy europejscy nie omówią szczegółowo tej kwestii. Proces ten nie może zostać opóźniony o więcej niż trzy miesiące po tym, jak Komisja zwróci się do Komitetu Ekonomiczno-Finansowego z prośbą o decyzję.
Kłócić się, ale nie decydować
Europejskie źródła dyplomatyczne zwracają uwagę na staranny dobór czasownika. Szefowie państw i rządów mogą „dyskutować”, ale nigdy nie „decydować”. Dlatego to Komisja Europejska będzie miała ostatnie słowo, mimo że Rutte wielokrotnie zarzucał Komitetowi Wykonawczemu Wspólnoty nadmierne rozluźnienie nadzoru. Te same źródła wyjaśniają, że jednomyślne zatwierdzenie przez Dwudziestu Siedmiu, zgodnie z wolą Holandii, jest sprzeczne z postanowieniami traktatów europejskich.
Po bolesnym pięciodniowym szczycie Parlament Europejski musi przed końcem roku dać zielone światło, aby porozumienie nie pozostało tylko na papierze. Dziś odbędzie się debata na posiedzeniu plenarnym i rezolucja zostanie zatwierdzona. Przewodniczący Europarlamentu David Sassoli przyznał wczoraj, że jest ogólnie usatysfakcjonowany, ale zażądał różnych zmian od szefów państw i rządów jako warunku parlamentarnego zielonego światła. – Jest wiele punktów, które Parlament chce w konstruktywny sposób poruszyć, aby spróbować naprawić niektóre błędy – powiedział Sassoli.
Źródło: „La Razon”/Mirentxu Arroqui